Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2012-07-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 382
Nie przepadam za "klasycznymi" angielskimi kryminalami,stad moja ocena nie jest moze do konca miarodajna.Intryga taka sobie-ale przyznam,ze sposob narracji jest niezly.Tresc podana lekko i z humorem.
Oto drżą czarne serca złoczyńców i miękną kolana pięknych dam, bo największy prywatny detektyw Londynu znów wyrusza, by tropić zło i występek...
Czy da się zakochać w kimś, kogo nigdy nie spotkało się w realu? Eliza, Chira, Fearis i Nyle znają się tylko z Discorda i nigdy nie spotkali się na żywo...
Przeczytane:2020-02-18, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku (100), Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
Wiele osób zastanawia się, po co brać udział w wyzwaniach czytelniczych, przecież czyta się to, co się chce. Wystarczy zdjąć z półki... Niby tak, ale cudownych książek na tych półkach mnóstwo a czasu aż tyle nie mam. Dlatego właśnie podjęte wyzwania, pozwalają mi sięgać po książki - pasujące do pewnych kryteriów i motywować do ich przeczytania właśnie teraz - takie jak właśnie debiutanckie "Morderstwo na mokradłach" Saszy Hady. Kryminał ten stał na półce od ośmiu długich lat, wielokrotnie próbowałam go przeczytać, ale wciąż pojawiało się coś, na co miałam większą ochotę. Aż do teraz - kumulację wyzwań, do jakich pasuje ta książka znajdziecie na samym dole :)
W małej wiosce Little Fenn, w beczce z dyniami, kucharka państwa Bradbury - pani Stevens - znajduje ludzką głowę! Do rozwiązania sprawy Helen (pani Bradbury) zatrudnia w Londynie samego Alfreda Bendelina! To znaczy kogoś, kogo uważa że nim jest, czyli znajdującego się w mieszkaniu Nicholasa Jonesa. Tak naprawdę Alfred nie istnieje... Jest tylko bohaterem książek Ruperta Marley'a - przyjaciela Nicholasa. Panowie kiedyś wspólnie mieszkali i dlatego Alfred otrzymał ten adres jako miejsce zamieszkania.
Po początkowej odmowie, Nick zgadza się pojechać do Little Fen, ale zabiera ze sobą Ruperta. Jednak trudno jest dojść do prawdy w tak małej społeczności. Teoretycznie wszyscy wszystko wiedzą o innych, ale dni mijają a muru milczenia panowie przebić nie mogą. Odnalezienie reszty ciała na torfowisku, nie wnosi do sprawy nic nowego. Czas mija a Nick nadal nie wie kto zabił a im lepiej zna mieszkańców, tym większy mętlik pojawia się w jego głowie. Doszukuje się wspólników, motywów, powiązań. Stwierdza, że możliwe jest, iż ktoś wie kim jest sprawca, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Czy duetowi z Londynu uda się rozwiązać sprawę, zanim zginie ktoś jeszcze?
Na wsi panowie podziwiają piękne kobiety, poznają okolicznych mieszkańców, zawierają przyjaźnie, ale chyba jednocześnie zdobywają wrogów, bowiem zarówno Nickowi jak i Rupertowi przydarzyło się coś bolesnego. Każdego dnia próbują dowiedzieć się czegoś nowego, ale jak się okazuje, wszyscy coś ukrywają. Niby nikt nie miał motywu, ale jednak nie żyje człowiek... Jak zatem dotrzeć do prawdy? Co musi się wydarzyć, by elementy układanki zaczęły się łączyć oraz by Nick odgadł motyw?
Stworzone przez Saszę Hady postacie, to ludzie charakterni, osobliwi, trzymający się pewnych kanonów i pilnujący moralności... zwłaszcza innych.
Duet głównych bohaterów, czyli Nicka i Ruperta to zestawienie ognia z wodą. O ile Nick nie pragnie podziwu kobiet, zupełnie mu na tym nie zależy (przynajmniej do momentu, kiedy był w Londynie) to Rupert ma wzięcie, jest świetny w sprawach mody i na jego tle Nick wypada dość blado. Ich przepychanki słowne bawią a dążenie do odkrycia zabójcy jest u każdego z nich na różnym poziomie. Któremu uda się zostać bohaterem?
Młoda pisarka nie ustrzegła się błędów, początek książki trzeba po prostu "zmęczyć", bo jest dość nudnawy, akcja powoli nabiera tempa ale cierpliwość zostanie nagrodzona. Finał okaże się dość zaskakujący, niektóre wydarzenia go poprzedzające również.
Podsumowując - "Morderstwo na mokradłach" to ciekawy, oryginalny i zagadkowy "kryminał". Wiele w nim niepowtarzalnych elementów, zachowań i wydarzeń, które znacząco różnią się od innych pozycji tego gatunku. Ale to nie do końca kryminał, bowiem nie ma tutaj typowego napięcia, które towarzyszy nam od pierwszych chwil a jedynie momenty kiedy robiło się krwawo, albo nerwowo. Książkę określiłabym nawet mianem kryminału retro, z odrobiną humoru, popołudniową brytyjską herbatką, mrocznym klimatem torfowisk i poszlakami, które trudno udowodnić w małej społeczności.