Wyrzucona za burtę butelka, zdana na kaprys losu, mogła trafić w najodleglejszy zakątek świata. Zamiast tego, po niecałym miesiącu podróży, wypłynęła na plaży nad zatoką Cape Cod, gdzie znalazła ją spędzająca nadmorskie wakacje Theresa Osborne, dziennikarka z Bostonu, samotnie wychowująca dwunastoletniego syna. W środku był list miłosny napisany do zmarłej żony i zaczynający się od słów: "Moja najdroższa Catherine, tęsknię za Tobą, ukochana, tak jak zawsze, ale dzisiaj było mi bardzo ciężko, bo ocean śpiewał o naszym wspólnym życiu." Zaintrygowana i przejęta do głębi historią pary kochanków, Theresa rozpoczyna poszukiwania człowieka, który potrafił tak mocno i wiernie kochać. Kim był mężczyzna? Gdzie się teraz znajduje? Jej spotkanie z tajemniczym Garrettem zaowocuje wielką miłością...
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2010-03-01
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 328
Tytuł oryginału: Message in a Bottle
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Samborska Małgorzata
Ta książka podbiła moje serce totalnie. Pochłonęłam ją w jeden wieczór. Sparks napisał przepiękną i wzruszającą historię, która przedstawia dwie wielkie miłości.
Opowieść rozpoczyna się od wrzucenia butelki z listem do morza, która dryfuje przez kilka tygodni i wreszcie kotwiczy na plaży w Cape Cod. Tam podczas spaceru znajduje ją rozwiedziona dziennikarka Teresa Osborne, która wychowuje dwunastoletniego syna Kevina. Po przeczytaniu pięknego listu miłosnego od Garetha do swojej nieżyjącej żony, Teresa postanawia opublikować go w gazecie. Kilka dni później bohaterka odnajduje jeszcze dwa listy napisane przez tego samego mężczyznę. Decyduje się na wyjazd by odszukać autora listu. Bardzo szybko udaje jej się odnaleźć Garetha Blacka.
Książka jest napisana naprawdę świetnie, lekko się ją czyta. Zakończenie zaskakuje i to dodaje tej lekturze dodatkowe punkty. Polecam przeczytać, na pewno miło spędzicie czas!
Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, jak bardzo może bolec śmierć bliskiej osoby- kogoś, kto był dla nas całym światem i sensem życia? Jeden z bohaterów- Garret musiał zmierzyć się z podobnymi pytaniami po śmierci swojej żony, Catherine. Po jej stracie odgrodził się od świata i ludzi, ukrywając się za ścianą własnej rozpaczy i oddając wspomnieniom o ukochanej. Swoją miłość do niej przelewał na papier w formie listów, które później zamykał w butelce i wrzucał do morza. Był to pewien rodzaj rozmowy z Catherine, ostatnie wyznanie miłości, nić, która trzymała ją przy nim i nie pozwalała ostatecznie odejść…
Któregoś dnia na plaży jeden z takich zamkniętych w butelce listów znajduje Theresa, dziennikarka z Bostonu, matka dwunastoletniego Kevina. Znaleziony przypadkowo list bardzo ją wzrusza i jednocześnie budzi tęsknotę za równie silnym i prawdziwym uczuciem. Szybko okazuje się, że nie jest to jedyna wiadomość, którą napisał Garret. Theresa w końcu postanawia odszukać tajemniczego nadawcę listów i jeśli będzie to możliwe poznać jego bolesną przeszłość. Jak dla obojga skończy się to spotkanie?
Tyle chyba wystarczy żeby zainteresować fabułą tych, co książki jeszcze nie czytali i jednocześnie nie zdradzić zbyt wielu szczegółów. List w butelce jest piękną i niezwykle wzruszającą historią o miłości, o radzeniu sobie po stracie bliskiej osoby, o tym jak trudno przestać żyć przeszłością i zacząć patrzeć z nadzieją w przyszłość. Dodatkowym plusem dla mnie okazało się zakończenie, którego zupełnie się nie spodziewałam. Nie jest to może lektura bardzo wymagająca, ale czyta się ją z wielką przyjemnością, zwłaszcza w długie zimowe wieczory i już mam w planach kolejne książki tego autora.
"List w butelce" Nicholas Sparks.
Theresa Osborn wybrała się nad morze ze swoją przyjaciółką i jej mężem. Podczas porannego biegania natknęła się na butelkę. Z początku myślała, że to zwykłe śmieci. Gdy ją podniosła okazało się, że znajduje się w niej list, który został napisany przez Garretta. Po przeczytaniu go była tak wzruszona, że postanowiła go pokazać swojej przyjaciółce i redaktorce naczelnej gazety.
Deanna była tak zachwycona listem, że chciała go opublikować w gazecie. Z początku Theresa nie zgadzała się z tym, jednak po wielu namowach przyjaciółki postanowiła go opublikować. Czytelnicy byli tak zachwyceni historią miłosną Garretta, który pisał do swojej ukochanej Catheriny, że zaczęli wydzwaniać i pisać do Theresy. Dzięki opublikowaniu listu, udało się jej znaleźć inne listy, przez co Garrett ją zaintrygował i chciała go poznać. Z początku uważała to za głupotę, jednak Deanna nie poddawała się i namówiła ją do pojechania, odszukania i poznania tego tajemniczego mężczyzny.
Czy Garretta i Therese połączy miłość? A może jednak nie uda się jej go odnaleźć? Odpowiedź jak wiadomo, znajdziecie w książce.
Książka jest historią pełną uczuć. Można zobaczyć w niej głęboką miłość do drugiej osoby. Miłość Garretta do Catheriny oraz Theresy do swojego syna Kevina. Poznacie w niej smak zdrady i tego jak niesprawiedliwe jest życie. Ta lektura przeznaczona jest nie tylko dla młodzieży, ale również dla dorosłych i dojrzałych osób, które pragną poznać smak prawdziwej miłości, namiętności i zdrady. Czyta się ją jednym tchem.
Nic nie poradzę na fakt, że ciągnie mnie właśnie do romansów i to jeszcze w wykonaniu Nicholasa Sparksa. Dlatego chciałabym krótko dokonać recenzji jednej z jego książek, na podstawie której (jak zresztą większości) powstał chyba nawet film. Osobiście nie oglądałam, może kiedyś się na niego skuszę. Natomiast przechodząc już do konkretów, chodzi mianowicie o "List w butelce". Jest to historia o wielkiej miłości, związanej poniekąd z przeznaczeniem, ale także o tym, że życie nie zawsze jest tak kolorowe jakbyśmy chcieli. To jednocześnie opowieść o zaufaniu, nadziei, przebaczaniu, próbie odnalezienia prawdziwego szczęścia, ale także o tym, że czasami trzeba po prostu zostawić przeszłość za sobą.
Wszystko zaczęło się od butelki... Główna bohaterka książki Theresa Osborne - prosperująca dziennikarka, samotnie wychowująca dwunastoletniego syna, po tym, gdy jej mąż odszedł do innej kobiety, spędza nadmorskie wakacje nad zatoką Cape Cod. Któregoś dnia, podczas porannego biegu, natrafia ona na butelkę, a w niej na list, który skuszona ludzką ciekawością postanawia przeczytać. Zaczynający się słowami "Moja najdroższa Catherine, tęsknię za Tobą..." zlepek słów wywołuje w kobiecie ogromne wzruszenie i sprawia, że jest zaintrygowana historią tak bardzo oddanych sobie osób. Po namowach przyjaciółki, postanawia opublikować list na łamie swojej rubryki, oczywiście nie podając imion bohaterów. Od tego momentu jej życie zaczyna powoli wywracać się do góry nogami. Nie dość, że wiele kobiet dziękuje jej za publikację tak wzruszającego tekstu, a co się z tym wiąże - postać Theresy staje się coraz bardziej popularna i rozpoznawalna, to dodatkowo napływają do niej telefony od najróżniejszych osób, a część z nich twierdzi, że znalazła podobne butelki z pięknym, miłosnym wyznaniem mężczyzny imieniem Garret... Kobieta postanawia odnaleźć człowieka, który kochał tak mocno i mimo wielu trudności udaje jej się spotkać z autorem listów. Pomiędzy ich dwójką zaczyna iskrzyć, jednak Garret nadal nie może do końca pogodzić się z przeszłością... Czy Theresa odnalazła w końcu swoją prawdziwą miłość, po tym jak przez długi czas próbowała wyleczyć swoje zranione, zdradą męża, serce? Czy mężczyzna pogodził się z wydarzeniami jakie miały miejsce parę lat wcześniej i w końcu ruszył naprzód? A może jednak z tego uczucia tak naprawdę nic więcej się nie rozwinęło, a przyniosło ono jedynie szereg rozczarowań? Na te wszystkie pytania znajdziecie odpowiedź w książce "List w butelce" jeśli tylko zechcecie po nią sięgnąć, a polecam - warto, zwłaszcza, jeśli ktoś uwielbia historie miłosne.
Nie umiem powiedzieć dlaczego tak często czytam Sparksa, ale wydaje mi się, że historie jakie tworzy na tych parunastu stronach swoich książek są naprawdę wyjątkowe. Każda niesie ze sobą jakieś przesłanie, oczywiście wszystkie związane są z miłością, czyli uczuciem, które każdy z nas pragnie czy się do tego przyznaje czy też nie, to bez miłości nie ma niczego... "List w butelce" jest wzruszającą opowieścią o dwójce ludzi po przejściach, którzy zmagają się z przeszłością, jednocześnie sami nie wiedzą czego tak naprawdę do końca chcą, a jednak to, co ich łączy to jakiś rodzaj prawdziwego uczucia. Czyżby to było przeznaczenie, o ile ono w ogóle istnieje? Sęk w tym, że faktycznie między nimi zaczęło iskrzyć. Jeśli spodziewacie się jedynie tkliwej historii, muszę od razu uprzedzić Was, że do końca ostatnich stron nie będziecie pewni co tak naprawdę się wydarzy i z niecierpliwością będziecie przekładać kolejne kartki, aż nastanie koniec i jeszcze przez chwilę znajdziecie się w świecie wykreowanym przez Sparksa. Podczas całego procesu czytania, na waszych twarzach niejednokrotnie zagości uśmiech, ale także możliwe, że z oczu popłynie łza wzruszenia. To piękna historia, zresztą jak już napisałam wyżej - podobnie jak większość książek tego autora - wyjątkowa na swój własny sposób. Szczerze ją polecam, mi się osobiście spodobała i chętnie kiedyś jeszcze raz do niej wrócę, zwłaszcza, że posiadam swój własny egzemplarz (swoją drogą muszę zacząć omijać chyba księgarnie, bo to kończy się kiepsko dla mojego budżetu ;D). Co więcej mogłabym dodać? Chyba jedynie cytaty, zresztą tradycyjnie dodawane przeze mnie do każdej recenzji jakiejkolwiek książki. Stąd i tym razem nie mogło być inaczej, dlatego poniżej przedstawiam krótką listę tych fragmentów jakie najbardziej chwyciły mnie za serce.
• "Prawdziwa miłość to rzadki skarb, a tylko ona nadaje życiu sens."
• "Nic, co ma jakąś wartość, nie jest łatwe. Pamiętaj o tym."
• "Była dla niego wszystkim. Wystarczyło jej spojrzenie, by poczuł, że na świecie znowu zapanował porządek. Kiedy się uśmiechnęła... Boże, nie umiał tego znaleźć u nikogo innego..."
• "Nocą, gdy jestem sam, wzywam Cię, a w chwili gdy mój ból staje się największy. wciąż znajdujesz drogę. by do mnie wrócić. "
• "W świecie, który rzadko rozumiem, wieją wiatry przeznaczenia. Zrywają się wtedy, kiedy tego najmniej oczekujemy. Czasem szarpią nas z wściekłością huraganu, czasem jedynie owiewają nasze policzki. Jednak nie można lekceważyć ich istnienia."
• "Bez Ciebie jestem zagubiony. Pozbawiony duszy, dryfuję bez domu; samotny ptak, który nie ma dokąd odlecieć. Jestem wszystkim i jestem niczym."
• "Kiedy słucham szumu oceanu, wydaje mi się, że to Twój szept.
To już wszystko jeśli chodzi o tę recenzję. Książka, którą wspominam mile, może dlatego, że uwielbiam romanse, jakie wyszły spod pióra Sparksa.
Więcej recenzji na: Chaos myśli
Wreszcie przeczytałam kultową książkę Sparksa. Konkretnie to wysłuchałam jej jako audiobook. Czytał pan Teleszyński, którego głos lubię. Napisałam z takim ochem, że wreszcie, bo kilka lat temu polecała mi ją ciocia, że ona się zaczytywała w niej, jej córki też, a ja nie strawiłam. Aż się zdziwiła, że jak to, nie spodobała mi się? Ale teraz już wiem dlaczego. Ta powieść nie jest jakimś wybitnym pisarstwem. Poprawna, wzruszająca, zawiera miłych bohaterów, którzy ujmą czytelniczki i wszystkie typowe zakręty akcji. Schemat można według tego napisać. I w sumie tak sobie myślę, że może i napiszę....
Ale mimo wszystko tym razem słuchałam jej z przyjemnością. Pewnie dlatego, że aktualnie jestem właściwie przepełniona miłością. Małe dziecko, rodzina i tak dalej. Słuchałam z myślami 'Ach. I ja też tak jak ta para....'.
Myślę, że to jest właśnie tajemnica sukcesu książek Sparksa: ta identyfikacja się z uczuciami z powieści. Albo przeżywamy wraz z poszukującą miłości samotną matką nastolatka, albo zachwycamy się męskim bohaterem, że 'Ech, jeszcze są prawdziwie kochający mężczyźni' i z rozchodzącymi się od nas serduszkami jak w gifie kontynuujemy lekturę.
Poza tym, gdy już nacieszyłam się projekcją miłości z powieści, to i refleksja mnie naszła bardziej literacka, iż powieść ma w sobie trochę z 'Wichrowych wzgórz', a trochę z 'Hrabiego Monte Christo'. Ktoś tu na Na kanapie napisał (@Nataliarecenzuje), że książka nie ma zbyt wiele akcji. No nie ma. Moim zdaniem ma jej w sam raz na film, a trochę za mało na książkę. Ale jednak tym razem jej słuchałam aż do końca, więc może mi się spodobała? W sumie to ostatnio czytam mniej ambitne, ale przyjemne powieści, więc i ta mi się spodobała. No i faktycznie wzruszyłam się jak te niezliczone czytelniczki. Może nie tak jak gdy byłam nastolatką i w pekaesie czytałam ze łzami w oczach 'Trędowatą', ale w sumie było to miła i podbudowująca lektura. Chyba częściej będę czytać takie romansidła. Ciekawe po której książce obrzydnie mi ten sam powtarzający się schemat?
To było po prostu PIĘKNE...
W niesamowicie magiczny i ciepły sposób opowiedziana historia dwóch wielkich miłości. Autor stopniowo wprowadza nas w fabułę. Poznajemy głównych bohaterów Garreta oraz Theresę- ich przeszłości oraz aktualne dylematy, rozterki. Może czasem książka wydać się przesłodzona, jednak mi to absolutnie nie przeszkadzało.
Pochłonęła mnie na maxa. Nie mogłam się od niej oderwać. Końcówka zaskakująca i wzruszająca. Płakałam jak bóbr. Dawno mnie lektura tak nie rozłożyła emocjonalnie. Aż chciałoby się podejść do tych bohaterów i mocno ich przytulić, bowiem ich rozterki i wątpliwości są takie ludzkie i naturalne...
Bardzo mi się podobała ta książka. Jest to moje 3 spotkanie z autorem, i na pewno nie ostatnie. Zdecydowanie polecam.
Film zmobilizował mnie do przeczytania tej książki. Prawdopodobnie jest to jedna z najbardziej znanych powieści autora. Theresa odnajduje wyrzuconą na brzeg butelkę, w której jest wzruszający list. Kobieta chce odnaleźć mężczyznę, który potrafi tak pięknie pisać. Lektura pełna emocji z zaskakującym zakończeniem, idealna na wakacje.
Bardzo wzruszająca i wciągająca opowieść o dwóch ludziach, którzy nie mieli prawa się nawet poznać, a wyszlo na to, że zakochali się w sobie. Nieprawdopodobna historia, która pokazuje, że wszystko na tym świecie jest możliwe...
Jest rok 1958. Beztroski siedemnastolatek, Landon Carter, rozpoczyna naukę w ostatniej klasie szkoły średniej w Beaufort w Kalifornie Północnej...
Wilson Lewis, wzięty, dobrze prosperujący prawnik, ma siebie za przykładnego męża i ojca. Nie może zrozumieć, dlaczego stosunki z dziećmi układają mu sie...
Nic, co jest wartościowe, nie jest łatwe.
Więcej