Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2016-09-28
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 512
Są tacy autorzy, którzy już pierwszym słowem idealnie wpasowują się w nasz czytelniczy gust. Rozbijają serce na kawałki, by potem posklejać je na nowo. Poruszają, wzruszają i zaskakują. Ich książki w okamgnieniu stają się bestsellerami. I to wystarczy, by na każdą kolejną czekać z utęsknieniem. Jednak czy autorowi zawsze uda się utrzymać poziom? Z tym już bywa różnie. Tym razem zapraszam was na recenzję książki napisanej przez króla powieści obyczajowej. Panie i panowie, oto Nicholas Sparks i Spójrz na mnie.
Collin i Maria różnią się od siebie jak ogień i woda. Ona spokojna, poukładana, od zawsze przykładna córka i siostra. Ponad wszystko kocha rodzinę, a na drugim miejscu… pracę. Sama siebie określiłaby jako nudziarę. Zupełnie nie ciągnie jej do złych chłopców. I Collin taki nie jest. Nie zupełnie i nie teraz. Kiedyś zajmował się… sprawianiem problemów. Jego przeszłość to historia kryminalna. Obecnie radzi sobie z przypływami złości, a Maria intryguje go tak bardzo, że nie jest w stanie się jej oprzeć. Tych dwoje zaczyna się ze sobą spotykać. Mają zupełnie inne charaktery, korzenie i przyzwyczajenia. Czy uczuciu, któremu wszystko stoi na drodze, ma prawo się udać? A gdy życie Marii okaże się zagrożone, czy kobieta znajdzie w Collinie oparcie?
Uwielbiam powieści Sparksa. Wszystkie, które czytałam do tej pory, robiły na mnie ogromne wrażenie. Płakałam, śmiałam się i uwielbiałam tego autora. Liczyłam na to, że Spójrz na mnie dostarczy mi podobnych wrażeń. Tymczasem… coś „nie zadziałało”.
Sam początek powieści jest naprawdę interesujący. Co z tego, skoro prolog powieści trwa zaledwie kilka stron, a wątki w nim nakreślone stają się istotne dopiero w drugiej połowie. Jednak zanim do niej dojdziemy, czeka nas dość nieciekawa historia zwykłej znajomości. Collin to nie do końca zły chłopiec, chociaż wciąż nie „ciepłe kluchy”. Może miało nie wyjść typowo, ostatecznie to rozwiązanie okazało się mało ekscytujące. Również Maria nie ratuje sytuacji – jest zwykłą, wręcz przykładną prawniczką. To nie jest historia o wyrzutach społecznych czy ludziach dotkniętych niemożliwą do przezwyciężenia traumą. Nasi bohaterowie są normalni: mają swoje wady, zalety i przeszłość. Autor unikał modnych zabiegów i za to należy mu się uznanie.
Pierwsza połowa książki poświęcona jest nawiązywaniu znajomości. Niestety, zupełnie mnie to nie wciągnęło. Czytałam już tysiące podobnych scen w innych powieściach. Większość z nich nie miała istotnego znaczenia w przebiegu wydarzeń, co niezmiernie mnie zawiodło. Jest to historia złożona z okruchów życia, czasami nudna, innym razem romantyczna i piękna. Ma to swój urok, pozwala zapomnieć o upływającym czasie, a jednocześnie skupić się na ulotności chwil.
Od drugiej połowy robi się dużo ciekawiej. Wcześniej niewiele się dzieje, później akcja zaczyna bardzo przyspieszać, chociaż wciąż daleko nam do jazdy kolejką górską. Pojawia się jednak wątek kryminalny, a to nadaje całości dynamikę.
Również zakończenie było mniej przewrotne, niż się spodziewałam. Owszem, tropienie podejrzanego i rozwiązywanie zagadki było ciekawe, jednak finał nieszczególnie mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się tego, to fakt, chociaż na dobrą sprawę wskazówki „leżały” mi przed nosem. Kiedy czytałam powieść, tuż przed zakończeniem, sama wysnułam dużo kreatywniejsze rozwiązanie…
Ponarzekam też trochę na sposób wydania. Kocham książki i wręcz przesadnie dbam o ich stan. Tym razem, chyba drugi raz w moim życiu, na grzbiecie powstało zagięcie! Ta powieść liczy sobie tyle stron, że przydałaby się jej twarda okładka.
Sama nie wiem, czy połączenie powieści obyczajowej z kryminałem to dobry pomysł. Zachwyceni będą wielbiciele pierwszego gatunku. Jeśli lubicie śledzić codzienność, poznawać dzień powszedni w innych krajach, przypatrywać się powolnie płynącemu życiu rodzinno-miłosnemu, ta książka będzie dla was strzałem w dziesiątkę. Jeśli jednak stawiacie na emocje, zwroty akcji czy intrygę kryminalną… możecie poczuć się lekko rozczarowani.
Historia zaczyna się sztampowo – ona i on spotkają się przypadkowo uruchamiając lawinę zdarzeń prowadzącą do nieuchronnego zakończenia. Zarówno dla niej, jak i dla niego nie jest to najlepszy czas na miłość, ale argumenty rozumu przegrywają z racjami serca. I pewnie nie byłoby w tej historii nic wyjątkowego gdyby autor nie naznaczył bohaterów charakterem i skomplikowaną przeszłością, która właśnie postanowiła o sobie przypomnieć i żąda ostatecznych rozliczeń.
Okazuje się, że nie tylko Colin dźwiga pokaźny bagaż doświadczeń, ale i Maria ma pewne tajemnice, o których wolałaby zapomnieć. Dziewczyna szybko przekonuje się, że ucieczka i definitywne zamknięcie minionych rozdziałów to za mało by odzyskać poczucie bezpieczeństwa. A kiedy pada ofiarą stalkingu ma pewne przypuszczenia, ale nie wie, że to dopiero początek niespodzianek jakie szykuje jej los. Wąskie grono podejrzanych, niejednoznaczne poszlaki i dowody oznaczają, że przed bohaterami trudne chwile, a wzajemne uczucia i ich konsekwencje to najmniejszy z ich problemów. „Spójrz na mnie” to nietuzinkowe połączenie romansu, powieści obyczajowej i kryminalnej pozwalające na ciekawą i zaskakującą literacką przygodę. Nicholas Sparks niewątpliwie wie jak dobierać i mieszać składniki by zrobić na czytelniku wrażenie i stworzyć historię, która pozwala osiągnąć zadowolenie na wielu płaszczyznach. Okazuje się, że romans wcale nie musi być ckliwy, przesłodzony i nudny, a miłość choć gra pierwsze skrzypce nie musi zdominować przedstawionej opowieści. Jestem pod wrażeniem nie tylko pomysłu na fabułę książki, ale również jego realizacji, ponieważ autorowi nie tylko udaje się porwać czytelnika i wzbudzić w nim różnorodne emocje, ale również sprytnie podsyca jego ciekawość i napięcie, co na przestrzeni pięciuset stron stanowi nie lada wyzwaniem. Kolejnym plusem powieści jest kreacja bohaterów, którym nie tylko nie brakuje charyzmy i charakteru, ale również daleko im do ideału, czasem popełniają błędy, ulegają słabościom, a to niewątpienie czyni ich bardziej ludzkimi, a przede wszystkim wiarygodnymi. Nicholas Sparks umie oczarować słowem i zamienić prostą historię w niebanalną opowieść o miłości i życiu, które nie zawsze jest spełnieniem marzeń człowieka. Jeżeli szukacie lektury wprawiającej serce w rezonans, wzruszającej, a jednocześnie odrywającej od rzeczywistości i dostarczającej ładunek pozytywnej energii, to „Spójrz na mnie” jest idealna na takie okazje. Polecam.Dawno nic nie czytałam autorstwa Sparksa a szkoda. Jest to jeden z moich ulubionych autorów. Tym razem w powieści jest poruszony problem uporczywego nękania tzw. stalkingu. Maria to młoda kobieta, która pracuje w kancelarii prawniczej. Poznaje Colina mężczyznę z trudną przeszłością a wokół niej zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Kto jest tajemniczym prześladowcą? Jak potoczą się losy bohaterów?
Książkę czyta się niezwykle szybko, każdy rozdział jest pisany z perspektywy Colina i Marii . Autor solidnie przygotował się do tematu. Z pewnością byłaby z książki niezła ekranizacja. Zachęcam do lektury.
Czytelnicy zarzucają Sparksowi schematyczność i powtarzalność - ja jednak tego tak nie odbieram - jasne, zawsze mamy historię miłosną z jakąś tajemnicą w tle - ale zawsze są one inne. A to, że wszystko odbywa się zawsze w Karolinie Północnej dla mnie jest urocze ;) co to tej historii - czytało się płynnie, ciekawie (może dlatego że miałam dłuższą przerwę od Sparksa), ale nie zawsze wszystkie historie przypadają mi do gustu - ta przypadła. Od początku czujemy flow z bohaterami, widzimy wyraźne przełamanie akcji - pierwsza część stricte romans, potem wjeżdza kryminał (w postaci stalkingu). Jak dla mnie samego stalkingu nie było aż tak dużo, dobrze poprowadzona akcja, jednak mi osobiście (jako że wiele kryminałów w swoim życiu już przeczytałam) udało się bardzo szybko wpaść na trop "tego złego" i ten trop okazał się prawidłowy. Niemniej jednak, gdybym miała podzielić wszystkie ksiażki Sparksa na te bardzo dobre i te które były gorsze "Spójrz na mnie" zdecydowanie trafiłaby do pierwszej grupy.
Dzień dobry!
Książki Nicholasa Sparksa cieszą się niezwykłą popularnością co możemy obserwować na wszystkich portalach poświęconych literaturze oraz w internetowych i stacjonarnych księgarniach. W tych pierwszych co rusz pojawiają się kolejne recenzje a w drugich stale goszczą pozycje autora. Czy jest ktoś, kto nie słyszał tego nazwiska? Wydaje się to niemożliwe. Nie dość, że spisał już dziesiątki historii, to jeszcze jego książki zostały zekranizowane. Jakie są książki Nicholasa Sparksa? To romanse z nieraz tragicznymi wątkami. Tak można najkrócej je określić. W tej, którą dzisiaj bierzemy na tapetę miłość przeplata się ze... śledztwem.
Młoda, dobrze zorganizowana na każdym kroku prawniczka Maria Sanchez wraca do rodzinnego miasta i zatrudnia się w renomowanej kancelarii. Nie ma żadnych oporów przed takim krokiem, gdyż w najbliższych ma ogromne wsparcie. Nie obawia się nadopiekuńczości rodziców czy po prostu jakiegokolwiek ingerowania. Ich miłość czuje niemal na każdym kroku. Jest to uczucie wręcz uwalniające, dodające pewności. To ostatnie szczególnie jej będzie teraz potrzebne...
Zupełnie inaczej ułożyło się życie Collina. On na próżno może szukać choćby cienia życzliwości ze strony rodziny. Mężczyzna ma kłopoty z prawem, jest wybuchowy, silny, nie przebierający w słowach gdy zajdzie taka potrzeba. Kobieta zaś jest chodzącą delikatnością i wrażliwością. Ogień i woda. Co wyniknie ze spotkania tych przeciwstawnych żywiołów?
Kiedy Maria zaczyna dostawać niepokojące wiadomości, Collinowi trudno utrzymać nerwy na wodzy. Ktoś ewidentnie zagraża kobiecie. Czyż nie naturalnym odruchem jest otoczenie jej bezpieczeństwem? Tylko że niepohamowane emocje, które towarzyszą mężczyźnie podczas śledzenia potencjalnego stalkera mogą bardziej przeszkodzić niż pomóc. Collin zapewne ma świadomość, że działania powinien zostawić służbom do tego powołanym. Jednak nie może usiąść z założonymi rękoma.
Według lubimyczytac.pl lektura tej powieści zajmuje osiem godzin i trzydzieści dwie minuty. Cóż... być może, ale na pewno nie w moim przypadku. Aż wstyd się przyznać ile czasu (z przerwami) była w moich rękach.
Jeśli znacie twórczość Nicholasa Sparksa to myślę, że bez wahania zgodzicie się z tym, iż jego książki to na pierwszym miejscu romanse. Pięknie opowiedziane uczucie. Subtelnie. Przede wszystkim emocjonalne i duchowe. Póki co nie znalazłam u niego dokładnych erotycznych scen. Jest tak, jak lubię. „Spójrz na mnie” bardzo mnie jednak pod tym względem zaskoczyło. Dlaczego? Miłość schodzi tutaj na dalszy plan, a jeśli przez chwilę jest na piedestale, zostaje potraktowana mocno pobieżnie. Bohaterowie nie wiedzieć kiedy już darzą siebie uczuciem... Rozumiem, że granica między przyjaźnią a byciem parą może się zatrzeć, ale w takiej chwili i tak stale towarzyszą uczucia. Zdecydowanie brakuje tutaj rozsmakowania się w temacie tak, jak autor to potrafi.
Druga sprawa, która początkowo nie przeszkadza a w późniejszym momencie może porządnie zirytować to dialogi ze szczególnym naciskiem na Collina i jego ulubione słowo „okay”. Sądzę, że jeśli chodzi o tę kwestię czytelnik, który jakimś sposobem nie zorientowałby się, że to kolejna w dorobku powieść Sparksa, spokojnie mógłby ją okrzyknąć mianem debiutu.
Po trzecie śledztwo w książce jest na pewno na plus. To coś nowego u tego autora, przynajmniej dla mnie (być może ten wątek znajduje się także w innych jego powieściach). Ale moim zdaniem byłby znacznie ciekawszy, gdyby nie zajmował przynajmniej połowy książki. W ogóle gdyby całość zamknąć w trzystu stronach góra czterystu, wyszłoby na plus.
Jednakże odchodząc od tego wszystkiego nie żałuję, że dokończyłam książkę bo zakończenie naprawdę przyprawia o dreszczyk. Pewnie będzie to dla mnie najsłabszy tytuł tego autora, ale wychodzę z założenia, że warto i też takie znać.
Maria i Colin tworza udany zwiazek choc na poczatku wydawalo sie ,ze nie ma on racji bytu.Oboje pochodza z roznych swiatow i wszystko ich rozni a jednak.Szczescie jednak kiedys wyczerpuje swoj limit i tak tez jest w ich przyypadku.Colin pewnego dnia zaczyna dostawac dziwne wiadomosci od nieznajomego i tu zaczyna sie cos czego oboje nie przewidzieli.Jak potocza sie ich losy i czy zwiazek przetrwa.Czy obcy mezczyzna i tajemnicze wiadomosci maja cos wspolnego z nimi obojgiem czy to tylko adresat pomyli adres.Bardzo dobra ksiazka.Przeczytalam jednym tchem.
Nie achwyciła mnie ta książka. Nawet jak na czytadło była nudna. Tak naprawdę coś zaczęło dziać się dopiero pod koniec, a i tak jak dla mnie akcji zdecydowanie za mało, za wiele za to nudnych dłuzyzn.
Tytuł oryginału: `The Last Song`. Najnowsza książka mistrza romantycznej powieści, Nicholasa Sparksa, autora takich przeniesionych na ekran bestsellerów...
32-letni Russell Green ma wszystko: wspaniałą żonę, uroczą 6-letnią córkę, prestiżową posadę dyrektora reklamy w dużej firmie oraz wygodny dom w...
Przeczytane:2018-01-05, Ocena: 5, Przeczytałam,
Sparks, jak zwykle napisał książkę, przyjemną, którą czyta się szybko, z dość fajnie skonstruowanymi bohaterami i wątkiem kryminalnym. Pochłaniacz czasu o przeciwieństwach, które się przyciągają.