Wystarczył jeden telefon i jeden enigmatyczny e-mail, aby komendant Martin Servaz został wciągnięty w wir mrocznego śledztwa, w którym musi stawić czoło demonom przeszłości i poczuć ból dawno zabliźnionych ran. W Marsac zostaje zamordowana jedna z wykładowczyń; kilka dni później ginie hodowca psów, rozszarpany przez własne zwierzęta. Co łączy te dwa zdarzenia? Kto i dlaczego rozpętał w tym cichym uniwersyteckim miasteczku szaleństwo śmierci? Czyżby to było dzieło zbiegłego przed dwoma laty seryjnego mordercy?
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2013-05-07
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 544
Tytuł oryginału: Le Cercle
Język oryginału: francuski
Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka
Druga z kolei odsłona cyklu o komisarzu Martinie Servazie w niczym nie ustępuje pierwszej. Ani w kwestii fabuły, ani budowania i prowadzenie określonych postaci, ani intrygi i jej rozwiązania.
Komisarz próbuje dojść do siebie po doświadczeniach i przeżyciach podczas rozwiązywania ostatniej, bardzo głośnej sprawy, gdy nagle zostaje wplątany w następną. Ta sprawa bardzo mocno jest związana z jego rodziną historią.
Narracja jest tu prowadzona wielotorowo. Części podzielone są na poszczególne dni tygodnia, w środku znajdują się rozdziały, a każdy z nich jest osobno zatytułowany.
Wydarzenia biegną, jedne po drugich, kończąc się zawsze w najciekawszym momencie.
Wydarzenia z udziałem córki komisarza, Margot, które maja miejsce na macierzystej uczelni jej ojca, gdzie wykłada jego wieloletni przyjaciel. Margot zna także młodych ludzi, których rodzice niegdyś byli bardzo bliscy jej ojcu.
Wydarzenia z udziałem głównego sprawcy, który został przedstawiony w pierwszym tomie cyklu „Bielszy odcień śmierci” J. Hartmanna dręczącego swoje kolejne ofiary, które przetrzymuje w domu na odludziu.
Wydarzenia dotyczące policjantki, niejakiej Ziegler, która jest teraz w stałym związku z inną kobietą i spędza z nią przyjemne chwile na wakacjach, by po powrocie znów pomagać Servazowi w śledztwie.
Wydarzenia dotyczące zagadkowych mordów, których ofiarami są zarówno studenci, jak i dorośli.
Sprawca naśladuje perfidnego mordercę, jakim jest Hartmann, lecz koniec końców nie dorasta mu do pięt, próbując robić coś, co tamtemu przychodziło z taką łatwością.
Prawda okazuje się mocno skomplikowana, a dojście do niej sprawi, że komisarz i jego otoczenie ponownie wyjdą ze wszystkiego nieco poobijani, zarówno na duszy, jak i na ciele.
Bernard Minier, którego cykl o komisarzu, wydaje się być kluczową serią, nie raz i nie dwa udowadnia, że umie porwać swych czytelników, zmusić do biegu ponad siły, by pod koniec nieco zwolnić, pozwolić trochę pogłówkować, by z mgły mogło się narodzić odpowiednie, długo wyczekiwane rozwiązanie.
Zaskoczy ono czytelników. Wydaje się zarazem bardzo skomplikowane, jak i banalnie proste. Minier długo trzyma karty przy orderze, każąc się czytelnikowi jedynie czegoś domyślać.
Powieść jest skonstruowana tak, by czytelnik dosłownie nie mógł się od niej odkleić, a z każdą, kolejną przewracana stroną, czuł się coraz bardziej zaciekawiony i niecierpliwy.
Autor dużo opowiada o przeszłości komendanta; o tym, jakim był dzieckiem, a następnie nastoletnim chłopcem oraz jaki to miało wpływ na jego późniejsze wybory, decyzje oraz błędy, które nie raz zdarzało mu się popełnić.
I zupełnie tak samo, jak w tej historii, nasza przeszłość ma wpływ na naszą teraźniejszość w równej mierze, co na przyszłość. A za złe czyny kiedyś, prędzej, niż później, każdemu z nas przyjdzie zapłacić.
Nowe śledztwo, które rozpoczyna się aresztowaniem jednego ze studentów, po tym, jak odnaleziono nagie ciało wykładowczyni w jej domowej wannie, a w pobliskim basenie pływające na wodzie lalki, uruchamia całą lawinę zdarzeń, doprowadza do odkrycia kolejnych tajemniczych morderstw, ich późniejszego, wzajemnego rozwiązania, dotarcia do tragicznego w skutkach wypadku autokaru i zawiązaniu tajemniczego studenckiego kręgu.
A to wszystko i wiele więcej dzieje się na zaledwie 540 stronach napisanych naprawdę drobnym druczkiem. To sprawia, że czyta się ją jeszcze przyjemniej, bo jest dużo tekstu do „przewałkowania” w długie, letnie i ciepłe wieczory.
Muzyka Mahlera pozostanie już chyba ze mną na zawsze. I zawsze, na zawsze, będę ja kojarzyć właśnie z tą serią.
Cykl doczekał się przetłumaczenia na kilka języków. Został doceniony w wielu krajach i otrzymał kilka ważnych nagród. Pierwszy tom umieszczono na liście pięćdziesięciu najlepszych thrillerów i kryminałów wydanych w ciągu ostatnich pięciu lat.
Autor napisał również powieści poza cyklem, takie jak np. „Paskudna historia”.
Autor najpierw pracował jako celnik. Teraz wyłącznie zajmuje się pisarstwem. Doczekał się też rodziny: żony i dwójki dzieci.
Cykl jest naprawdę godny polecenia…
Powieść rozpoczyna się klasycznie, jak to w kryminalne bywa, od trupa kobiety znalezionego w mieszkaniu. Eksprokurator z Genewy robi potworne rzeczy, w końcu dopada Marianne.
Jakże się cieszę, że autor niezmiennie utrzymuje poziom i moje zainteresowanie jego książkami. Książka chwilami mroczna, czasami brutalna, momentami nostalgiczna. Przeszłość powraca. Pytanie w jakim celu? Obróci się na dobre czy złe? Fabuła wciągająca, narastające napięcie i ciągła niepewność. Lubię komendanta Servaza i polubiłam także Irene Ziegler. Bardzo mądra i odważna kobieta mająca swoje dziwactwa. Zakończenie trochę szokujące i zaskakujące. I w całej książce brakuje mi rozwiązania wątku uwięzienie dwóch kobiet. Mam nadzieję, że w kolejnych pozycjach z cyklu zostanie on zakończony. Czytajcie, warto.
Kolejna powieść Miniera, która bardzo mi się podobała. Jest mrocznie, pełno akcji, tajemnic, co chwila coś się dzieje. Autor stopniowo odkrywa nam nowe motywy i to jeszcze bardziej oddziałowuje na naszą psychikę. Wsiąkamy w tą powieść i nie możemy się od niej uwolnić, aż do finału, który oczywiście jest niesamowity. Uwielbiam to jak autor opisuje wszystkie wydarzenia, krajobrazy, gdyż nie trzeba się wysilać, aby wyobrazić sobie cokolwiek w głowie. To się dzieje samoistnie, Minier ma do tego ogromny talent. I za to wielkie brawa. Do tego ma tak fajne pióro, że mimo, iż książka liczy ponad 500 stron czyta się szybko i z wielką przyjemnością. Po prostu wciąga. Do tego bohaterowie - bardzo ciekawi , z różnymi charakterami i temperamentami. Mamy przez to masę zabawnych sytuacji i dialogów. Co tu dużo mówić - polecam baaaardzo!! Świetna powieść, która Was porwie od pierwszych stron!
Martin Servaz po raz drugi. Ktoś morduje w brutalny sposób nauczycielkę z Marsac (która notabene była również wykładowczynią Margot - córki Martina), kilka dni później ginie kolejny człowiek - zagryziony przez własne psy. Do tego chłopak, któremu zostały postawione zarzuty odnośnie morderstwa nauczycielki jest synem dziewczyny Martina z szkolnych lat. Co łączy te dwa zabójstwa? Do czego prowadzi wątek osobisty? I co z Hirtmannem?
Jak to Minier - opisy przyrody, otoczenia świetne - znowu widzimy, słyszymy to co bohater. Czyta się dość szybko, ale... no właśnie ale. Trochę można było się ponudzić, poziewać. Cofamy się do czasów nauki Martina, do jego rozterek, których jest znaczenie więcej niż w pierwszej części. Wspomina rodziców i co ich spotkało, jak on to przeżył etc. etc. nie jest to porywające. Ale kiedy akcja wraca na swoje tory, to już nie ma ziewania. Podobnie jak w "Bielszym odcieniu śmierci" mamy to historię zakorzenioną w przeszłości. Bardzo dobre połączenie początku i końca. Odczuwam niedosyt jeżeli chodzi o Juliana, ale pewnie w kolejnych częściach dowiem się czegoś więcej.
Kiedy policja znajduje w wannie zwłoki kobiety, na zewnątrz pada tak, jakby niebiosa właśnie się otwierały. Jakby mało było ciała młodej kobiety, w basenie policjanci znajdują pływające w wodzie lalki; ich martwe oczy bezlitośnie siecze padający deszcz. I ta muzyka; gra tak głośno, tak niepokojąco… Kto i dlaczego zabił młodą i powszechnie lubianą nauczycielkę? Dlaczego akurat tę sprawę poprowadzi Martin Servaz? Czy to pierwszy trup, czy będą następne?
W „Kręgu” Bernard Minier znowu prowadzi nas za rękę krętą ścieżką prosto ku przepaści, a my idziemy za nim chociaż wiemy, że droga jest kręta, trudna, i że na pewno nie wyjdziemy tam, gdzie zakładaliśmy, że wyjdziemy. Minier to mistrz mylenia tropów; zamyka drzwi przed nosem i chichocze w kącie, bo znowu udało mu się nabrać czytelnika. A czytelnik idzie za nim bo wie, że z kim jak z kim, ale z Francuzem to on się nudzić nie będzie! Z tomu na tom autor jest coraz lepszy. I oby tak do końca…
Największa zagadka w karierze Martina Servaza. Pirenejach mieszka, ukryty przed światem, kultowy reżyser filmów grozy Morbus Delacroix. To uwielbiany...
Maj 1993. Zwłoki dwóch sióstr zostają znalezione na brzegu Garonny. Dziewczyny, ubrane w pierwszokomunijne sukienki, siedziały naprzeciwko...
Przeczytane:2025-01-16, Ocena: 4, Przeczytałam,
Do komendanta Martina Servaza odzywa się dawna znajoma. Błaga, aby znalazł dowody na niewinność jej syna. Sprawa wydaje się beznadziejna, wszystko świadczy przeciwko młodemu Hugo. Jednak jeden szczegół nie daje Servazowi spokoju. Płyta Mahlera, która wybrzmiewa na miejscu zbrodni. Czyżby odezwał się „dawny znajomy”, Julian Hirtmann – uciekinier z zakładu dla szczególnie niebezpiecznych, chorych psychicznie przestępców?
„(…) jak to się stało, że na miejscu zbrodni znaleziono jednocześnie syna kobiety, w której przez długi czas był zakochany, i muzykę będącą odwołaniem do najgroźniejszego mordercy, jaki kiedykolwiek stanął na jego drodze. Wiedział jedno: nie jest po prostu detektywem wyznaczonym przez prokuraturę, to śledztwo dotyczy go osobiście”[1].
Po pierwszej części cyklu zatytułowanej „Bielszy odcień śmierci” moje uczucia wobec niego były mieszane. Po przeczytaniu „Kręgu” takie pozostały. Bernard Minier zaczyna bardzo obiecująco. Teatralność zbrodni robi wrażenie, a fragmenty nawiązujące do Hirtmanna rewelacyjnie pobudzają czytelnika. Niestety w pewnym momencie akcja zwalnia, robi się nudno i rzewnie. Chociaż sentymentalizm można usprawiedliwić tym, że zaglądamy do przeszłości komendanta Servaza, a on sam się rozczula na fali wspomnień.
Mnie natomiast interesuje sprawa, a ta się „rozjeżdża”. Pojawia się kilka, pozornie ze sobą nie powiązanych nici, a my oczywiście oczekujemy, że śledczy jakoś je połączą. Jak to w kryminałach. W przypadku „Kręgu” miałam wrażenie, że śledztwo prowadzone jest chaotycznie, a ku kolejnym tropom prowadzi bohaterów nieomylna intuicja. „(…) wcale nie zbliżali się do prawdy. Przeciwnie, oddalali się”[2] - taki efekt chce wywołać autor książki.
W dalszym ciągu nie rozumiem dlaczego Bernard Minier rozbudowuje pewne postacie, elementy w swoich powieściach. W przypadku pierwszego tomu, kuła mnie w oczy posiać Diane Berg, o której tyle się dowiedzieliśmy, a w drugim nikt o niej nie wspomina. Mam wrażenie, że autor widzi dokładnie nie historię, a poszczególne elementy, które za wszelką cenę w nią wplata. W przypadku „Kręgu” dobrym przykładem będzie muzyka. O ile znaczenie Mahlera jest jasne. Jest łącznikiem Servaza z Hirtmanem, to inne napomknięcia o tym, czego słuchają pozostali bohaterowie są bezcelowe. „(…) ktoś chciał sprawić, by patrzyli na sprawę od niewłaściwej strony”[3] Tak, Bernard Minier, zamierzenie lub nie, dezorientuje czytelnika. Sprawia, że ten szuka powiązań, których nie ma. Poświęca czas na analizę czegoś, czego nie ma.
A jak się ma finał? Nie powiem, robi wrażenie. Akcja fajnie przyspiesza, a w czytelniku pojawia się iskierka nadziei, że w końcu czegoś się dowie. Bernard Minier zdecydował się na kilka brawurowych rozwiązań, które mają rozpalać czytelnika, ale też będą używaniem, dla osób ceniących realizm. Burza, oślepnięcie, strzały ze skutymi rękami, widowiskowa ucieczka, nagłe ozdrowienie i mentalne oświecenie. Fajnie jest, dynamicznie jest, ale też karykaturalnie jest.
Skłamałabym, gdybym napisała, że „nie czuję chemii” z tą książką. Były momenty dobre, ale też bardzo słabe. Przede wszystkim nie lubię rozwlekłego pisania i to najbardziej razi mnie w cyklu z komisarzem Servazem. Z jakiegoś powodu jestem w stanie wybaczyć Bernardowi Minierowi wszystkie absurdy, bo to one właśnie rozruszały tę powieść. Czy mi się podobała? „Pół na pół” - to najlepsza odpowiedź.
[1] Bernard Minier, "Krąg", tłum. Monika Szewc-Osiecka, wyd. Rebis, 2013, loc. 1200-1202, [ebook].
[2] Tamże, loc. 8022.
[3] Tamże, loc. 9300-9301.