Telefon na biurku dzwonił parokrotnie, za każdym razem odrywając myśli Rafalskiemu od pracy. Ani razu go nie odebrał, ale w końcu zdecydował się odłączyć go od sieci.
- Ostatnio jak z nią rozmawiałem, to odpowiadała półsłówkami i nawet nie oderwała wzroku od tego przeklętego smartfona - westchnął przełożony. - A spróbuj jej go zabrać, to wydrapie ci oczy, a potem nasika do czaszki.
Telefon najpierw się wyłączył, potem włączył, zaświecił, zagrała skoczna melodyjka, a ktoś słodkim głosem zaśpiewał: "Kalinka, Kalinka, Kalinka maja". No to Kalinka czy Maja?
Ludzie coraz rzadziej dostrzegają coś poza wyświetlaczami własnych komórek.
Usiłował nie patrzeć na czarne pudełko leżące na końcu lady. Które zdawało się... wibrować. I wysysać powietrze wokół siebie.
Telefon na biurku dzwonił parokrotnie, za każdym razem odrywając myśli Rafalskiemu od pracy. Ani razu go nie odebrał, ale w końcu zdecydował się odłączyć go od sieci.
Książka: Dwa bieguny. Upadek
Tagi: telefon, praca