W końcu zaczęłam żegnać się ze seniorką. Zmienniczka, czując, że teraz ona przejmuje moje obowiązki, głośno i wyraźnie, z francuskim akcentem zwróciła się do podopiecznej: Heute ich machen kolacjon (znaczy „dzisiaj ja robię kolację”, przy czym w języku niemieckim nie ma słowa kolacjon, Jadzia stworzyła swoje własne, które tylko ktoś znający język polski mógłby zrozumieć).
„Jużnie chcę z tobą wychodzić, mówi. Pytasz, dlaczego nigdy nie zapraszam kolegów do domu, dlaczegonie lubię chodzić z tobą do pubu. Naprawdę chcesz wiedzieć? Przez ciebie. Bo się ciebie wstydzę”.
Uchyliła płachtę namiotu i wpuściła do środka trochę światła – nieznośny blask zdążył ją oślepić,zanim założyła opaskę i okulary przeciwsłoneczne – a potem zaczęła przetrząsać swoje rzeczy,dopóki nie znalazła wszystkich buteleczek z lekarstwami.
Godzina osiemnaście minut dwadzieścia sześć sekund pytań „Jak pójdę, toco zrobię? Zadzwonię dzwonkiem? A jeśli nikt mi nie odpowie? A jeślizobaczą mnie z okna i rozpoznają, że to ja byłam w pomocy społecznej,i uznają mnie za wariatkę?”.
Czasem lubi się kogoś za mocno i to się nazywa miłość.
W końcu zaczęłam żegnać się ze seniorką. Zmienniczka, czując, że teraz ona przejmuje moje obowiązki, głośno i wyraźnie, z francuskim akcentem zwróciła się do podopiecznej: Heute ich machen kolacjon (znaczy „dzisiaj ja robię kolację”, przy czym w języku niemieckim nie ma słowa kolacjon, Jadzia stworzyła swoje własne, które tylko ktoś znający język polski mógłby zrozumieć).
Książka: Perły rzucone przed damy
Tagi: praca, Autobiografia