(...) są różne typy bezradności.
Jest taka bezradność, jaką czułem w obliczu ciemnej pustki z koszmarów, śmierci, resetu, jak zwał, tak zwał. Nie można z nią walczyć, zresztą pokusa, by się poddać i zanurzyć się w ciemności, jest onezwładniająca.
I jest bezradność, którą czujesz, kiedy ktoś jest w niebezpieczeństwie, a ty nie możesz zrobić niemal nic. W tym przypadku pokusa, by się poddać, w ogóle się nie pojawia. Jest jasny płomień nadziei, strach, ból na samą myśl, że może się nie udać. Bezradność smakuje gorzko, ale walczysz, bo nie przyjmujesz do wiadomości, że pustka i ciemność miałyby zagarnąć twoich bliskich.
Nauczymy się obwiniać tego, kto to zrobił.
- Zacznij rozglądać się jutro. Może znajdziesz się na rozstaju dróg. Ja znajduję je ciągle. - Rozstaje dróg? - Tak. Otwórz oczy. Czasami musisz pójść w złym kierunku, żeby odnaleźć ten dobry.
- Ciekawi mnie to ogrodzenie - odparł głośno Brudno, uznawszy, że od tego właśnie trzeba zacząć. - Chcę wiedzieć, po co tu stoi. [...] - To ty nie wiesz? - spytała. - Nie. I nie rozumiem, czemu nam nie wolno przechodzić na drugą stronę. Dlaczego zabraniają nam się tam bawić? Ze wzrokiem utkwionym w bracie, Gretel nagle wybuchnęła śmiechem i zamilkła, gdy do niej dotarło, że pyta ją absolutnie poważnie. - Bruno - powiedziała dziecinnym tonem, tak jakby to było oczywiste. - Ogrodzenie nie jest po to, żebyśmy my tam nie chodzili. To im ma uniemożliwić przechodzenie tutaj. Brunonowi jednak nic to nie wyjaśniło. - No, ale dlaczego? - zapytał. - Bo ich się musi trzymać razem - wyjaśniła siostra. - Znaczy: z rodzinami? - Tak, z rodzinami. Ale też chodzi o gatunek. - A jaki to gatunek? Powiedz! Wzdychając, Gretel pokręciła głową. - Żydzi, Bruno. Nie wiesz? Dlatego ich należy trzymać osobno. Żeby się z nami nie kontaktowali.
Sprawia wrażenie atrakcyjniesamowystarczalnej, zdolnej do trzymania innych na odległośćramienia, by móc ich przeanalizować.
(...) są różne typy bezradności.
Jest taka bezradność, jaką czułem w obliczu ciemnej pustki z koszmarów, śmierci, resetu, jak zwał, tak zwał. Nie można z nią walczyć, zresztą pokusa, by się poddać i zanurzyć się w ciemności, jest onezwładniająca.
I jest bezradność, którą czujesz, kiedy ktoś jest w niebezpieczeństwie, a ty nie możesz zrobić niemal nic. W tym przypadku pokusa, by się poddać, w ogóle się nie pojawia. Jest jasny płomień nadziei, strach, ból na samą myśl, że może się nie udać. Bezradność smakuje gorzko, ale walczysz, bo nie przyjmujesz do wiadomości, że pustka i ciemność miałyby zagarnąć twoich bliskich.
Książka: Diabelski młyn