Ludzie są, a potem ich nie ma, przychodzą i odchodzą.
Jest coś takiego jak prawda nienależna, czyli wiedza, którą nie można się z nikim, z racji różnych uwarunkowań, dzielić. Najczęściej nie wolno nawet zdradzić, że jest się w jej posiadaniu.
Żyjemy w Polsce, gdzie większość obywateli traktuje oficerów służb jak szpicli, kapusiów i donosicieli. Niestety nie darzą nas szacunkiem.
Pamiętaj! W tym pokoju liczy się tylko fachowość. Ani partia, ani marksizm– leninizm, ani tym bardziej sojusz robotniczo-chłopski nie pomogą nam w pracy, jaką mamy do wykonania.
W każdym wywiadzie na świecie oficerów pracujących z nielegałami, tak bowiem nazywa się powszechnie agentów, o których wspomniałem, zalicza się do elity elit.
Świadomość, że istnieje coś nieodkrytego, zawoalowanego tajemnicą, pobudzała jego umysł do wysiłku, zmuszała do działania.
Losowość jest udziałem każdego życia, jednak ani pech, ani łut szczęścia, ani bardziej neutralny przypadek nie wynikają z wiedzy albo niewiedzy. Wiedza pozwala je właściwie wykorzystać, zaś niewiedza zmarnotrawić.
Przy katedrze natknęła się na biskupa, akurat pakował się ze swoimi ogarami do wołgi pierwszego sekretarza, zapewne razem jechali na polowanie, tu wiara, czy też brak wiary, nie była żadną przeszkodą.
Ty pierzasty potworze, już ci kiedyś mówiłam, że nie jesteś na bieżąco. Gierka wynieśli na strych, teraz prowadzi nas ślepiec, a swoją drogą, ciekawe kto będzie u steru tej rozklekotanej łajby za czterdzieści lat? Pewnie jakiś obleśny karzeł, a na dodatek pedał, no bo może być tylko gorzej.
– A tak spytam z ciekawości: po co panu jego mózg?
– To rzadki przypadek, bo jest gładki niczym pupa niemowlaka. Wciąż się głowię, jak ten człowiek w ogóle funkcjonował. Mało tego, był oficerem.
– No tak, to faktycznie jakiś fenomen.
– Panie doktorze, czemu ten biedak ma tak gładki mózg? Czy to prawidłowe? – spytała pielęgniarka. – Bo mnie uczyli, że normalnie jest pofałdowany.
– Faktycznie, jest nietypowy. Kiedy ten milicjant wyzionie ducha, to jego mózg wrzucimy do słoja i zalejemy formaliną. Będzie nowy eksponat do naszego laboratorium.
Myśli szalały w jej głowie. Znała procedury – jeśli wyda się, że Borys zagryzł tego drania, to zostanie uśpiony. Nieważne, że uratował jej życie, liczy się fakt, że zabił człowieka, a na to za żadne skarby ona nie może się zgodzić. Cóż to byłaby za wdzięczność?
Myśli pani, że znajdzie jej ewentualnego zabójcę? Po tylu latach? Wtedy milicja wykluczyła udział osób trzecich. Mieszkanie było zamknięte od środka. Zabójca musiałby wyjść przez komin niczym Święty Mikołaj. To jakiś absurd.
Widzi pan, w tym posranym PRL-u wszystko jest postawione na głowie i dlatego musimy udowodnić pańską niewinność. Inaczej udupią pana, i to w najlepszym razie na dwadzieścia pięć lat bezwzględnej odsiadki.
Ludzie są, a potem ich nie ma, przychodzą i odchodzą.
Książka: Ostatni nielegał
Tagi: ludzie