Wieczorem tego dnia, kiedy poszłam zapalić lampy w sypialni, na mojej poduszce leżała gałązka białych, puszystych jak królicze ogonki kwiatów o ciemnych łodyżkach. Wzięłam ją do ręki, trochę nieswoja i spięta, jakbym robiła coś ukradkiem.
W świetle prawa dzieci należą do ojców, nie do matek. Gdyby pani England zamierzała uciec, zrobiłaby głupio, zabierając córkę.
Wiedziałam coś niecoś na temat tajemnic, także to, że jedna pociąga za sobą drugą.
Moja przełożona mówiła, że umysł dziecka jest materiałem cenniejszym niż płótno i wspanialszym od marmuru.
Małe dziewczynki zawsze wyjeżdżały do szkoły: uczyły się grać na pianinie, układać kwiaty, mówić po francusku i robić różne inne piękne rzeczy, stosowne, by zostać dobrymi żonami i córkami.
- Może się spóźnia.
- Moja córka jest kobietą, nie lokomotywą.
Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne; każda rodzina nieszczęśliwa jest nieszczęśliwa na swój własny sposób.
Wieczorem tego dnia, kiedy poszłam zapalić lampy w sypialni, na mojej poduszce leżała gałązka białych, puszystych jak królicze ogonki kwiatów o ciemnych łodyżkach. Wzięłam ją do ręki, trochę nieswoja i spięta, jakbym robiła coś ukradkiem.
Książka: Pani England