Śmiała się długo i szczerze. Dziesięć lat później zmarła na raka płuc, ale ten jej śmiech- chrapliwe dudnienie, które zaczynało się chyba gdzieś w głębi żołądka - wzbudził moje zaufanie. Bo tak szczerze mógł śmiać się tylko ktoś o dobrych zamiarach.
Gdy przychodzimy na świat, czyż nie mamy w sobie potencjału, możliwości, by stać się dobrymi ludźmi lub złymi albo kimś pomiędzy? Ale okoliczności, w jakich żyjemy, karmią się słabościami wdrukowanymi w nasze geny.
Ciągła konieczność zachowywania czujności oraz niepokojąca świadomość własnej winy sprawiają, że funkcjonuję w wiecznym stanie przejściowym: nigdy nie śpię, ale nigdy też nie jestem do końca wybudzona. Trwam w zawieszeniu.
Miłość lśni najjaśniej, kiedy jest nieuchwytna, niczym brylant ustawiony na widoku, ale poza zasięgiem. Gdy już go pochwycisz, blask słabnie i okazuje się, że trzymasz w dłoni jedynie zimny kamień.
Kiedy dokumentujesz wszystko, co robisz, przestajesz żyć sama dla siebie i zaczynasz żyć dla innych, jakbyś występowała w przedstawieniu.
Lubię mówić, że trzeba oddychać przyszłością i wydychać przeszłość.
Trzeba dziewczynie oddać, że miała jaja.
Nie jestem sama, nie jestem sama, już nie jestem sama, powtarzam w myślach, tak by słowa zgrały się z uderzeniami mojego pędzącego serca.
Wszystko jest możliwe - wystarczy usunąć człon >>nie<< ze słowa >>niemożliwe<<.
Jeśli chcesz być od kogoś lepsza, bądź lepsza od osoby, którą byłaś wczoraj.
Są dwa rodzaje ludzi: ci, którzy czekają, aż ktoś ich obdaruje, i ci, którzy biorą co chcą.
Ona była nią, ja byłam mną: ot, dwa odrębne byty. Jednak miejscami nakładałyśmy się na siebie, a dzieląca nas granica stawała się niewyraźna. Lubiłam taki układ. Mogłam być całkiem odrębną, wyjątkową osobą, pozostając jednocześnie częścią n a s. Już nigdy nie musiałam być sama.
Kiedyś stanowiłyśmy jedność. Ja byłam nią, a ona mną. Trwałyśmy zawieszone w macicy naszej matki, a potem nagle rozdzieliłyśmy się na dwa życia - nowe, choć identyczne w każdym szczególe.
Póki życie nas nie zawiedzie, sądzimy, że spełnią się wszystkie nasze nadzieje. Dopiero później, po serii zawodów, pojawia się cynizm.
Ja miałam być silna? Od kiedy? Byłam alkoholiczką, na miłość boską! I to taką, która właśnie wróciła do nałogu.
Historie nałogowców mają to do siebie, że wszystkie są takie same: nudne.
Przeszłość tkwi nam głęboko w piersi, wybija cichy rytm i czeka na szansę, żeby wyleźć z powrotem na powierzchnię.
Teraz, po wielu latach terapii grupowej, rozumiem już, czemu bycie bliźniaczką sprawiło, że wybrałam karierę opartą na udawaniu innych. Kiedy byłam z siostrą, czułam, że nie jestem pełnosprawną osobą... ale nie miałam pojęcia, kim mogłabym być bez niej.
Od kiedy pamiętam, wszyscy uciekali ode mnie wzrokiem, wciąż rzucali mi spojrzenia przez ramię, szukali mojej drugiej połowy. Identyczne dzieci wzbudzają fascynację, ale niezwykle rzadko uchodzą za prawdziwych ludzi.
Śmiała się długo i szczerze. Dziesięć lat później zmarła na raka płuc, ale ten jej śmiech- chrapliwe dudnienie, które zaczynało się chyba gdzieś w głębi żołądka - wzbudził moje zaufanie. Bo tak szczerze mógł śmiać się tylko ktoś o dobrych zamiarach.
Książka: Będę tobą