I wróciłam na Wyręby. I poczułam się jak w domu. Ale poczucie zagrożenia nie minęło.
Hubert nie może pogodzić się że śmiercią Marka. Wiecznie wraca myślami do zapisków przyjaciela, z których poznał wydarzenia jakie rozegrały się na Wyrębach. I wbrew sobie powoli zaczyna wierzyć. W samą porę. Jest też Ewa, która również przeżywa śmierć Marka. Nieoczekiwanie na jej drodze pojawia się Mikołaj. Nic o nim nie wiadomo. Ale jest dziwną postacią. Wokół niego panuje jakaś dziwna atmosfera. No i pojawia się nowe Zło. I to jeszcze gorsze.
Powieść zaczyna się mocno ale potem przez długi czas jest niemal sielsko. Do czasu. Tak jak przy pierwszym tomie, niemal cały czas miałam ciary. Mroczne, klimatyczne. Polecam fanom horrorów.
Pierwszy zbiór krótszych tekstów jednego z najpopularniejszych polskich pisarzy grozy. W publikacji można znaleźć opowiadania, które czytelnicy mogli poznać...
Był rok 1984, gdy w niewielkiej bieszczadzkiej wiosce miały miejsce dramatyczne wydarzenia, po których nieboszczykom przed pochówkiem odcinano...