Zbieramy to, co zasiejemy.
Trudno oprzeć mi się wrażeniu, że to przede wszystkim o tym traktuje pierwszy tom powieści Folletta.
Los tej wielowątkowej historii nie wszystkich oczywiście traktuje sprawiedliwie, nie w każdym przypadku czytelnik przytaknie dla tego, co spotyka jednego z bohaterów, a często wręcz może zazgrzytać zębami z frustracji. Nie jest to bajka, w której istnieje równy jak wyrysowany od linijki podział na dobrych i złych, królewna znajduje na partnera szlachetnego rycerza, a bliżej nieokreślona siła gromi w końcu nikczemników w nadnaturalnym pokazie siły błyskawicy lub innego niespodziewanego zjawiska.
Nie. To opowieść, w której wychowany bez miłości człowiek może stać się gwałcicielem i mordercą, a głodująca rodzina bezpowrotnie porzucić swoje dziecko, by miało szansę przeżyć.
To też historia o miłości, która pojawia się znikąd, nie zawsze w tym momencie, w którym złamana dusza chciałaby ją przyjąć.
To jednak przede wszystkim opowieść o tym, że człowiek kowalem swego losu, a to jak traktuje drugiego człowieka będzie kształtować ich oboje.
Nie wszystko da się naprawić lub zatrzymać przy sobie na zawsze. Zawsze jednak można pozostać człowiekiem i trwać przy ideałach człowieczeństwa.
Wersja powieści jako słuchowisko Audioteki czaruje świetnie dobranymi głosami aktorów, którzy mistrzowsko odgrywają emocje. Na wiele godzin przeniosłam się na budowę katedry w Kingsbridge, czując pod stopami piach traktów handlowych, razem z mieszkańcami osady chowając przed burzą i patrząc jak ponad wysokość mojego wzroku wznoszą się mury.
Polecam. Przepiękna opowieść stylistycznie ulokowana gdzieś pomiędzy pozytywistyczną pochwałą pracy, a nie zawsze logicznym, fascynującym romantyzmem.
Jeannie Ferrami, psycholog prowadząca na Jones Falls University badania naukowe w dziedzinie genetyki, dokonuje zaskakującego odkrycia. Przeglądając bazy...
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia 1557 roku. Młody Ned Willard wraca do rodzinnego domu stojącego w cieniu katedry Kingsbridge. Ani on, ani mieszkańcy...