Chciałam obejrzeć film więc postanowiłam najpierw nadrobić zaległości książkowe.
Jestem rozczarowana. Po ,,Lśnieniu", które swego czasu, lata temu, wgniotło mnie w fotel ,,Doktor Sen" jest powieścią kompletnie bez pomysłu, wykreowaną chyba wyłącznie na fali sukcesu i popularności ,,Lśnienia". Danny, który w dorosłe życie wlecze nieprzepracowane traumy z dzieciństwa (a w zasadzie jednego sezonu) spędzonego w makabrycznym hotelu ,,Panorama", po wieloletniej tułacze po kraju, osiada w małym miasteczku gdzie w domu spokojnej starości, za sprawą swojego daru, czyli tego tzw. lśnienia, pomaga ludziom umierającym przejść na drugą stronę.
Wkrótce w jego życie wkracza mała Abra. Dziewczynka posiadająca podobne moce jak Danny. Grozi jej niebezpieczeństwo, a Danny ma być tym, który ją przed nim obroni.
Strasznie mi się to wszystko kupy nie trzymało. Wątek organizacji Prawdziwy Węzeł jest tak dziwaczny, że moce Danny'ego i Abry to przy tym bułka z masłem. O ile w nie można by od biedy uwierzyć o tyle w tę organizację nie byłam w stanie.
Nie, nie i jeszcze raz stanowcze nie.
Jedyne co jest niezmienne to narracja tak charakterystyczna dla powieści Kinga. Jest mroczny klimat wyczekiwania na to co się zdarzy, jest przerażająco i czasami krwawo, ale tak niewiarygodnie i bezsensownie, że nie mogłam nie przewracać oczami. Wczesne powieści Kinga tak, obecne są zupełnie nie w moim guście.
W czasie rutynowego lotu z Los Angeles do Bostonu grupa pasażerów budzi się z drzemki i z przerażeniem odkrywa, że na pokładzie brakuje załogi i...
Ukochana bohaterka Stephena Kinga wyrusza w pościg za najbardziej przerażającymi ze wszystkich jej dotychczasowych przeciwników. Holly Gibney powraca...
Przychodzi taki dzień gdy do człowieka dociera, że dalsza tułaczka nie ma sensu. Że dokądkolwiek idziesz, zabierasz ze sobą siebie.
Więcej