Mohammed (Momo) to dziecko prostytutki. Mieszka w Paryżu, w nielegalnej ochronce dla dzieci. Ochronkę tę prowadzi Pani Roza, stara Żydówka, która przeszła Auschwitz, a pod łóżkiem trzyma portret „pana Hitlera”. Kiedyś była prostytutką. Teraz – stara i brzydka – opiekuje się niechcianymi dziećmi ulicy, synami innych prostytutek. Momo jest bardzo dojrzały jak na swój wiek. Zna okrutne prawa rządzące ludźmi ulicy. Od wczesnego dzieciństwa uczy się fachu przedstawicieli marginesu – kradnie, wie, na czym polegał zawód jego matki. Wie też znakomicie, jak zwrócić na siebie uwagę – i skrzętnie tę wiedzę wykorzystuje. W okolicznych prostytutkach budzi macierzyńskie uczucia, dostaje też od nich pieniądze i jedzenie. A jednocześnie uczy się odpowiedzialności – zajmuje się młodszymi dziećmi w ochronce, umie zadbać o siebie. Dojrzały nad wiek (swoją znajomością życia zadziwia przeważnie rozmówców), ma także swoje marzenia. Chciałby napisać „Nędzników” jak pan Wiktor Hugo. Ale nie dane jest mu realizowanie tych pomysłów. Pani Roza jest coraz bardziej schorowana. Starość nie pozwala jej już na pokonywanie sześciu pięter bez windy. W dodatku kobieta robi się coraz bardziej brzydka, łysieje i zaczyna tracić kontrolę nad swoim ciałem. Tylko Momo może się nią zająć. I tak zaczyna się świadomy początek ogromnej miłości małego Araba i starej Żydówki. Momo wie, że jest dzieckiem bez wieku. Pani Roza nie zapisała daty jego urodzin, nie mogła zresztą tego zrobić – nie prowadziła dokładnych statystyk i notatek na temat przyjmowanych dzieci, żeby w razie „nalotu” na mieszkanie nie dało się udowodnić tożsamości maluchów. Dlatego wszystkie miały fałszywe papiery. Ale pewnego dnia zgłosił się do Pani Rozy tajemniczy mężczyzna – pan Jusef Kadir. Stwierdził, że jedenaście lat temu oddał pani Rozie syna, Mohammeda. Przez jedenaście lat leczył się w szpitalu psychiatrycznym i teraz chce odzyskać syna. Pani Roza zarzuca mu zamordowanie żony i dzięki sprytowi – ocala Mohammeda. Chłopiec dowiaduje się, że jest o cztery lata starszy, niż sądził, a opiekunka okłamywała go, żeby… nie stracić ulubionego dziecka. Szybko Momo mógł się pani Rozie odwdzięczyć. Kobieta zaczęła tracić kontakt z rzeczywistością, miała zaniki pamięci. Coraz mniej mogło przywrócić ją do życia. Momo z poświęceniem opiekował się nią i chronił przed tym, czego bała się najbardziej – przed zabraniem do szpitala. Zachowanie Mohammeda świadczyło o ogromnym poświęceniu i oddaniu. Dzięki wzruszającym i przerażającym dowodom przywiązania „Życie przed sobą” staje się powieścią o prawdziwej miłości. To także historia o starzeniu się, o braku akceptacji dla przemijania i o lęku nie przed śmiercią, a przed sztucznym przedłużaniem życia. „Nic nie jest czarne albo białe (…) białe to jest często czarne, które się ukrywa, a czarne to czasami białe, które się dało przyłapać”. Powieść, mimo upływu czasu (pierwodruk przed niemal trzydziestoma laty) wciąż wstrząsająca.