W poszukiwaniu femme fatale
W ojczyźnie Matki Polki być femme fatale po prostu nie przystoi. To zadanie prawie niewykonalne. Można jednak o niej poczytać - zwłaszcza, jeśli to jakaś wyzwolona Francuzka lub Brytyjka. Wtedy jest na tyle odległa i egzotyczna, że prawie nieszkodliwa. Nie można jej objąć postępującym zakazem aborcji, ani tym bardziej wychowaniem do życia w rodzinie, którego nie należy mylić z wysoce niepożądaną edukacją seksualną.
Powieść Patricka Lapeyre wyróżnia się długim tytułem - Życie jest krótkie, a pożądanie nie ma końca. Kluczowym wydaje się tu słowo pożądanie, sugerujące tematykę związaną z miłością zmysłową. Istotnie, powieść traktuje o miłości i o zmysłach, choć refleksja nad ulotnością i zmiennością życia jest również istotnym elementem tej historii. Główna bohaterka - Nora, będąca współczesnym wcieleniem Manon Lescaut, żyje z dwoma mężczyznami jednocześnie. Jeden z nich pracuje w londyńskim City, natomiast drugi prowadzi dość swobodną egzystencję bon vivanta w Paryżu, pozwalając nieco starszej i majętnej żonie płacić swoje rachunki. Nora w zależności od nastroju spędza czas w jednej z dwóch europejskich metropolii, ucząc się aktorstwa i marząc o tym, że kiedyś zagra Ninę Zarieczną w adaptacji Mewy Czechowa.
To właśnie marzenia i nieustanna pogoń za nimi są właściwym tematem powieści i motorem działań bohaterów. Zarówno Nora, jak i jej francuski kochanek, Louis Blériot, którego nazwisko nieprzypadkowo przywodzi na myśl pioniera francuskiej awiacji, są nieuleczalnymi marzycielami. Choć zanurzeni we współczesności, z pozoru aktywni i dążący do życiowego spełnienia, są tak naprawdę ludźmi całkowicie oderwanymi od rzeczywistości. Zaspokajają swoje pragnienia, ekscytują się tym, co ich łączy, lecz nie są w stanie dostrzec właściwego wymiaru otaczającej ich rzeczywistości. Choroba, śmierć bliskich, nędza materialna - zdają się ich nie dotyczyć. To tylko pozory. Życie przynosi Norze i jej kawalerowi des Grieux rozczarowanie oraz ból, którego nie są wstanie unieść.
Powieść jest bardzo starannie skomponowana. Składa się z pięćdziesięciu krótkich rozdziałów, napisanych elegancką, długą frazą. Interesująca jest również umieszczona przez wydawcę nota tłumaczki, która pisze o konieczności dostosowania rozbudowanych, Proustowskich zdań do potrzeb współczesnego polskiego czytelnika. Przyznam, że uwagi tłumaczki zachęciły mnie do sięgnięcia po oryginał francuski. Gdy tylko znajdę się na wielokrotnie wymienianym w powieści lotnisku Roissy CGD, będę się rozglądać za powieściami Patricka Lapeyre, by umiliły mi lot - niekoniecznie nad Kanałem La Manche, który po raz pierwszy pokonał na skrzydłach jednopłatowca inżynier Louis Blériot. Od tego wyczynu, będącego realizacją wizji wielu pokoleń marzycieli i fantastów minęło już ponad sto lat.
Autorką recenzji jest Joanna Marat - pisarka, autorka powieści obyczajowej Grzechy Joanny.