Recenzja książki: Żona prezydenta

Recenzuje: Sławomir Krempa

W informacji na obwolucie nowej książki Stefana Chwina pt. „Żona prezydenta” wydawca zadaje intrygujące pytanie, czy powieść ta jest „świadectwem obsesji typowych dla początku naszego wieku, poruszającym obrazem mentalności spiskowej, brawurową political fiction, czy czymś więcej?” Intrygujące tym bardziej, że nie potrafię udzielić na nie jednoznacznej odpowiedzi. Narratorem swej opowieści uczynił Chwin Nicka Karpinsky’ego – pacjenta zakładu psychiatrycznego, który w ramach terapii przez pisanie, zaleconej mu przez lekarza, opisuje historię żony prezydenta Polski, z którą miał zetknąć się w jednej z baz wojskowych. Historię z jednej strony kompletnie niewiarygodną, a z drugiej – zaskakująco spójną. Bo Krystyna, gdy dowiaduje się o zdradzie, której dopuścił się jej małżonek – prezydent, decyduje się uciec z Pałacu na Krakowskim Przedmieściu. Nie chce być „polską Hilary Clinton”, nie godzi się na rolę, jaką kazaliby jej odegrać spece od wizerunku męża. Uciekając, poznaje charyzmatycznego mężczyznę, nazywanego Mistrzem, który na powrót wciągnie ją w wir Wielkiej Intrygi… „Świat jest opowieścią idioty” – napisał setki lat temu angielski dramaturg, a Chwin zdaje się z tego stwierdzenia czerpać. Jego powieść można czytać jako satyrę, ośmieszającą w pewien sposób piewców spiskowej teorii dziejów (Nick bowiem wciąż rozmyśla o tajemniczych „nich”, którzy przez cały czas nas obserwują, zbierają informacje, za pomocą których rządzą światem, winnymi będąc zamachom 11 września i śmierci Lady Di). Ale z drugiej strony, czy każdy z n as nie ma obecnie wrażenia utraty prywatności? Czy nie myślimy czasem, że polityka to gra grup i układów, które dla niezamieszknych w nie pozostaną niepojęte? Zresztą, drugi temat przemyśleń Nicka to właśnie polityka, ukazana jako bezlitosny świat kłamstwa, w którym los pojedynczego człowieka nie ma najmniejszego znaczenia. Najważniejszy jest dobry wizerunek Staszka (prezydenta), prawda i uczucia nie grają roli. Jeden z biznesmenów zgadza się wspomóc fundację Pani Prezydentowej, bo potrzebuje „charytatywnej twarzy”. I wszechobecna niepewność. Niepewność, która dręczy bohaterów powieści. Niepewność jako brak stałych wartości, jako brak punktu odniesienia. „My już nie potrafimy słuchać rozkazów Boga. My Boga chcemy mieć za partnera w negocjacjach”. negocjacjach dalej: „My lubimy oświadczać z dumą: <<Każdemu wolno wierzyć w swoją prawdę, bo nie ma żadnej jednej Prawdy, jest tylko wiele prawd>>”. Z naszej cywilizacji jesteśmy dumni, a jednocześnie jej nienawidzimy, jesteśmy dumni z siebie, a zarazem sobą pogardzamy. Doktor Burne stawia ostatecznie diagnozę choroby Nicka, mówiąc, że nie radzi on sobie z rzeczywistością, miesza prawdę z fikcją, a historia żony prezydenta została przez niego zmyślona. „Jest w tobie szum informacyjny naszego świata (…) Trzeba powiedzieć wyraźnie: wszystko to są typowe ob. Jawy ostrego szoku pourazowego”. Ale my podświadomie czujemy większą sympatię do Nicka, utożsamiając się z nim, bo przecież te słowa można równie dobrze odnieść do większości z nas – Czytelników. Ta diagnoza to diagnoza choroby cywilizacyjnej współczesnego człowieka. I właśnie ta warstwa w powieści Chwina wydaje mi się najbardziej interesująca. Problem w tym jednak, że w praktyce powieść nie wypada tak przekonująco. Wydaje się, że wszystko tu jest na swoim miejscu – z ogromnym zainteresowaniem obserwujemy najpierw rekonstrukcję losów żony prezydenta, a później fascynujące zmagania psychiatry z jego pacjentem. Nasza sympatia raz kieruje się ku osobie Nicka, ale chwilę później, przerażeni naiwnością jego „spiskowej teorii dziejów”, przyznajemy rację terapeucie. I ostatecznie pozostajemy, jak bohaterowie powieści, w zawieszeniu i niepewności, nie wiemy, co tu jest prawdą, nie znajdujemy twardego oparcia w żadnej wartości. W jednym z wywiadów pisarz mówił, że może nim się stać uczucie. Takie, jak miłość Nicka do Krystyny. W porządku, tylko pamiętajmy, że to m.in. właśnie jego miłość do żony prezydenta zawiodła go do szpitala psychiatrycznego. Jeśli więc tak właśnie ma kończyć się historia każdego, kto wierzy w uczucie, to – przykro mi bardzo – „ja wysiadam”. Wysiadam, polecając książkę ze względu na zawartą w niej bardzo trafną diagnozę współczesności, zaznaczając jednak, że momentami brak konsekwencji i niepokój, z jakim pozostawia nas Stefan Chwin oraz naiwność opowieści Nicka Karpinsky'ego może odrzucać.

Kup książkę Żona prezydenta

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Żona prezydenta
Książka
Żona prezydenta
Chwin Stefan
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy