Świetnie napisana pasjonująca biografia jednej z najciekawszych postaci polskiego, a może i światowego sportu – tak najkrócej można byłoby opisać Złotą. Legendę Haliny Konopackiej Agnieszki Metelskiej. Ale ta książka ma o wiele więcej zalet.
W ciągu siedmiu lat aż dwadzieścia sześć razy zdobywała mistrzostwo Polski w różnych konkurencjach lekkoatletycznych. Zadziwiała kondycją i wszechstronnością. Na jednych zawodach mogła startować w kilku konkurencjach. Jak w 1928 roku, kiedy na lekkoatletycznych mistrzostwach Polski rywalizowała w... dziesięciu. Biła rekordy polskie i światowe. Jako pierwsza kobieta w historii zdobyła także olimpijskie złoto.
Pytana o sekret swojego sukcesu, mówiła, że kluczem są pasja i zapał. Była skromna, ale zwracała uwagę elegancją i urodą – jej portret namalował sam Witkacy, niestety, obraz spłonął w zawierusze wojennej. Brała udział w rajdach automobilowych dla pań, będąc jedną z pierwszych Polek, które zdobyły prawo jazdy. Po zakończeniu kariery lekkoatletycznej zajęła się tenisem, jej wielką pasją było narciarstwo. We wszystkich tych dziedzinach była świetna. Ale nie same sukcesy sportowe sprawiają, że Konopacka jest postacią tak niezwykłą.
Pisywała wiersze – publikowała je w „Skamandrze” i „Wiadomościach Literackich”, wydała nawet tomik poetycki. Była dziennikarką, prowadziła gazetę propagującą aktywny tryb życia wśród pań. Wielką patriotką, która niestety nie doczekała narodzin wolnej Polski, długo żyjąc na emigracji w Stanach Zjednoczonych. I oddaną żoną Ignacego Matuszewskiego, również patrioty, piłsudczyka, Ministra Skarbu II Rzeczypospolitej. Być może gdyby nie to, jej kariera poetycka czy sportowa mogłaby trwać znacznie dłużej.
Agnieszka Metelska ukazuje wszystkie te oblicza Konopackiej – i już sam jej życiorys, włącznie z niezwykłą ucieczką przez pół Europy w czasie II wojny światowej w celu uchronienia polskiego złota przed Niemcami – stanowi materiał na opowieść niemal filmową. Biografka, będąca krewną Konopackiej, wykorzystuje go znakomicie. Owszem, kreśli portret kobiety niemal bez skaz, nie znajdując zbyt wiele materiału kontrowersyjnego czy świadczącego na niekorzyść bohaterki, ale przecież pełen życia. Mamy tu Konopacką-sportsmenkę, wierną żonę, poetkę, działaczkę sportową, kobietę kochającą nade wszystko aktywność fizyczną, ale też stęsknioną za bliskimi, zmuszoną do życia na obczyźnie, pod koniec już bardzo zmęczoną, doświadczoną wieloma tragediami.
Ale Metelska pokusiła się także o coś więcej. Pasjonująco, w sposób atrakcyjny nawet dla laika, pisze o realiach społecznych i politycznych II RP. Ukazuje rodzenie się ruchu emancypacyjnego w Polsce, powolne oswajanie się społeczeństwa z istnieniem kobiet-sportsmenek. Bardzo wiele pisze o aktywności politycznej Ignacego Matuszewskiego, pokazując, jak wiele Halina poświęciła dla jednego z najważniejszych mężczyzn w jej życiu.
Warto przyjrzeć się temu, w jaki sposób pisze Agnieszka Metelska. A pisze językiem żywym i plastycznym, miejscami – emocjonalnym. W swą narrację wplata liczne cytaty – z dokumentów, dzienników, listów i wspomnień. Odtwarza dialogi, jakie toczyła – lub mogła toczyć – Konopacka ze swoimi bliskimi. Czasem cytuje wypowiedzi świadków, członków rodziny, znajomych. Zdarza się, że opisuje wydarzenia utrwalone na taśmie filmowej. Nie udaje dystansu wobec opisywanej postaci.
O czasach, których dotyczy książka, Metelska pisze z prawdziwym znawstwem. Znać erudycję, bardzo pogłębiony research. Autorka sypie anegdotami jak z rękawa, znakomicie ubarwiając opowieść i osadza ją w naprawdę szerokim kontekście, czasami popadając przy tym w dygresje.
Bywa, że Metelska stosuje zabieg przypominający montaż filmowy – przerywa swą opowieść w najważniejszym momencie, po czym przenosi się wraz z czytelnikiem na chwilę w czasie i przestrzeni. Na przykład tuż przed tym, gdy Halina ma rzucić dyskiem w zawodach w Amsterdamie w 1928 przenosimy się na chwilę do ówczesnej Warszawy. O budowaniu napięcia mówimy zwykle w kontekście powieści – a jednak to właśnie czyni Agnieszka Metelska w publikacji biograficznej. Wszystkie te zabiegi sprawiają, że Złotą... czyta się błyskawicznie i z ogromną przyjemnością.
Nie jest, być może, informacją powszechnie znaną, że w pierwszej połowie XX wieku igrzyskom olimpijskim towarzyszył Olimpijski Konkurs Sztuki i Literatury, w którym medale zdobywali między innymi poeci. Jeśli taki konkurs odbywałby się współcześnie i nagrody przyznawane byłyby w kategorii biografii, publikacja Agnieszki Metelskiej z pewnością zasługiwałaby na medal. Zgodnie z tytułem – złoty.