Życie nastolatków nie jest proste. Zwłaszcza jeśli na głowie mają oni opiekę nad domem i bliskimi czy konieczność codziennego mierzenia się ze szkolnymi prześladowcami. O trudach zbyt wczesnego dorastania, o niepełnych rodzinach, o wątpliwościach i rozczarowaniach pisze w swojej najnowszej powieści Joanna Jagiełło, jedna z najpoczytniejszych polskich pisarek powieści dla młodzieży. W swojej książce Zielone martensy opowiada również o nieśmiało rodzącej się przyjaźni (i miłości), przezwyciężaniu strachu i walce o szczęście.
W Zielonych martensach historię poznajemy z trzech perspektyw: Feliksa, Wiki i Opty. Każda z narracji różni się ładunkiem emocjonalnym i stylem prowadzenia opowieści. W każdej z nich dostrzegamy również najróżniejsze emocje, ale też różną dojrzałość narratorów.
Feliks to czternastolatek, na którego barkach spoczywa odpowiedzialność za cały dom. Konieczność spłaty długów zmusza jego matkę do wyjazdu za granicę, by w Niemczech pracować jako pielęgniarka. I chociaż pod nieobecność rodzicielki Feliksa wspiera osiemdziesięcioletnia babcia, to – niestety – starsza pani często sama wymaga pomocy ze względu na poważne problemy ze zdrowiem. Życie Feliksa jeszcze bardziej komplikuje się w chwili, gdy babcia trafia do szpitala, a chłopak samodzielnie musi zająć się domem i opieką nad dziesięcioletnią siostrą, Wiką.
W tym samym czasie Opta musi mierzyć się z nieprzyjemnymi komentarzami ze względu na swój wygląd. Szczęśliwy zbieg okoliczności sprawia, że ta dwójka poznaje się podczas organizowanego właśnie ich szkole Dnia Sportu. Od słowa do słowa okazuje się, że nastolatków łączy więcej niż początkowo przypuszczają. Tak powoli rodzi się między nimi przyjaźń, która niesie obietnicę czegoś więcej.
Zdawać by się mogło, że Joanna Jagiełło celowo bierze na warsztat trudne tematy, że jej celem jest rozpracowanie zawiłych rodzinnych relacji i bardzo skomplikowanych problemów między dziećmi a rodzicami. To, oczywiście, prawda. Jednocześnie jednak autorka nie tworzy problemów zupełnie oderwanych od rzeczywistości – wydaje się, że pisarka pozostaje bardzo dobrą obserwatorką, potrafiącą zdiagnozować codzienne problemy wielu współczesnych rodzin.
Akcja powieść rozgrywa się w momencie, gdy ogromną popularnością cieszyły się wyjazdy za lepiej płatną pracą za granicę. Niestety kosztem wyjazdu za pracą przez rodziców często bywała wielotygodniowa rozłąka z dziećmi. W Zielonych martensach Jagiełło zahacza więc o istotne i aktualne problemy dotykającej współczesnych Polaków, skupiając się przede wszystkim na skutkach masowej emigracji zarobkowej i procesu powstawania zjawiska eurosieroctwa. Jak wskazuje autorka na przykładzie swoich bohaterów, pozostawiane w domu dzieci, nierzadko pod opieką babć i dziadków, wiodły często smutne życie, pozostając w ciągłym oczekiwaniu na powrót rodziców.
W takiej sytuacji znajdują się także Feliks i jego siostra Wiktoria. W ich przypadku sprawy mają się jednak jeszcze gorzej: ich relacje z ojcem praktycznie nie istnieją, z kolei kontakt z matką, ze względu na jej pracę w Niemczech, jest utrudniony i sporadyczny. Jasnym punktem w opowieści Jagiełło okazuje się Opta. Optymistyczna i radośnie nastawiona do życia dziewczyna, którą życie – mimo młodego wieku – nie raz już doświadczyło. Opta boryka się ze szkolnymi szykanami ze względu na wagę i sposób ubierania, na dodatek przed laty straciła ukochaną mamę. Od tego momentu wychowywana jest przez ojca, który, choć kocha swoją córkę nad życie, to jednocześnie próbuje ułożyć swoje życie osobiste od nowa. Konstruując postać Opty, Jagiełło tworzy postać dziewczyny niezwykle serdecznej, racjonalnej i nad wyraz dojrzałej.
Zielone martensy to również książka o codziennej, często smutnej rutynie: o szkole, w której silniejsi uczniowie dokuczają tym, których uważają za słabszych. O nauczycielach, którzy zamiast życzliwym okiem, spoglądają na uczniów bezdusznie, nie próbując nawet zrozumieć ich trudnych, rodzinnych sytuacji. Książka Joanny Jagiełło to opowieść o opresyjności systemu edukacyjnego, który – ze względu na biurokrację i sformalizowanie – zamiast pozostawać przyjaznym uczniom, zmusza Feliksa i jego siostrę do wymyślania kolejnych wymówek dotyczących ich sytuacji rodzinnej.
Książka Joanny Jagiełło to wreszcie historia o tym, że nawet w najtrudniejszych momentach życia można dostrzec promyk nadziei. W Zielonych martensach dla Feliksa i Opty jest to zawiązująca się między nimi przyjaźń, która dodaje im pewności siebie. Opta swoją otwartością i serdecznością przekonuje do siebie także „mroczną” Wikę, borykającą się z odrzuceniem przez pochodzące ze znacznie bogatszych domów koleżanki.
Zielone martensy to napisana przystępnym językiem książka kierowana do nastoletnich odbiorców. To historia wstrząsająca, z zaskakującym zakończeniem, ale niosąca też nadzieję i wiarę w drugiego człowieka. W dobro, którego odrobina może zdziałać cuda. Joanna Jagiełło pokazuje, że warto spoglądać na jasne strony życia, nawet jeśli jest ich niewiele. Bo życie mamy jedno i nawet jeśli nie jest ono usłane różami, zawsze można w nim znaleźć coś dobrego. Okruch, odrobinę, maleńkie ziarenko radości.
W życiu dziesięcioletniej Czachy codziennie coś się dzieje. Bo ma dwa domy, więc wciąż pakuje plecak i czegoś zapomina, szkołę, zuchowe zbiórki...
Jeśli szukacie ciepłej opowieści o zwykłym życiu kochającej się, wielodzietnej rodziny, która nieoczekiwanie przenosi się z ciasnego mieszkania w zatłoczonym...