Recenzja książki: Zew księżyca

Recenzuje: Damian Kopeć

Mroczne historie z życia cosiołaków

Co sprawia, że rozwija się dziś tak prężnie niesamowita moda na paranormalność? Na fantasy próbujące szukać innego świata w naszym barwnym otoczeniu? Może sprawia to namolna obecność nauki i jej różnorakich pociotków w każdej gazecie codziennej i każdej stacji telewizyjnej?! Nauki traktowanej trochę jak wiedza plemiennego szamana?! Ukrywającej się za skomplikowanym, niezrozumiałym słownictwem, za dziwnymi notkami o absurdalnych badaniach na tym i owym uniwersytecie. Za głoszeniem odkrywczych tez - jak ta, że naukowcy z Harvardu odkryli, iż poglądy polityczne są uwarunkowane genetycznie, a głupota jest rozsiewana po uczelniach zgodnie z rozkładem normalnym. Może za rozkwit tego typu fantasy odpowiada uporczywe, fanatyczne wprost głoszenie pochwały racjonalizmu i rozumu, dominacja techniki nad etyką, ludzkimi uczuciami i emocjami. Ludzie zdają się w ten sposób mówić, że nie tylko myślą, ale i czują. Że lubią sobie pofantazjować, a nie tylko uparcie racjonalizować. Pojawiają się zatem coraz to nowe powieści, mocno osadzone w świecie fantastyki nienaukowej (nonscience-fiction). Historie rozgrywające się w naszym świecie, ale jednocześnie pełne po brzegi różnokolorowej magii i paranormalności.

Wilkołaki szybko wpadają w złość i bywają agresywne, ale nie są złe.

Złe wilkołaki już się czytelnikom przejadły. Teraz zatem czas na dobre i czułe, wrażliwe i przesiąknięte ideami zrównoważonego rozwoju, walki z CO2, humanizmu (raczej cośtamizmu), równości i braterstwa wszelkich stworów. Elfy i krasnoludy kicały kiedyś po łąkach, chaszczach i lasach - dziś suną wypasionymi brykami po ulicach milionowych miast, a muzyka techno wybija im wyraźny rytm nowoczesnego życia. Magia pokazała już podobno swoje złe strony, teraz przyszedł czas na jej powszechną afirmację. Okazuje się więc ona przyjazna (user friendly), atrakcyjna i mało gnostycka w swej istocie. Służąca powszechnemu dobru i rozwojowi osobistemu oraz całego Wszechświata.

Czy można połączyć magię z techniką i zasadami fizyki? Można. Mercedes Thomson dobrze o tym wie. Choć nie jest przeciętnym człowiekiem, zajmuje się w sumie, poza rozmyślaniem, czymś bardzo konkretnym: naprawami samochodów ulubionych niemieckich marek. Nie korzysta przy tym bynajmniej z zaklęć i czarów, a ze sprawnych rąk i doświadczenia, zdobytego poprzez wieloletnią praktykę. Mercedes żyje we współczesnym, niczym szczególnym nie wyróżniającym się amerykańskim mieście, w którym tętni mroczne życie ludzi i nieludzi. O tych ostatnich nie każdy zresztą wie. O wiele łatwiej zdać sobie sprawę z ich istnienia, kiedy się jest jednym z nich. Mercedes należy do zmiennokształtnych. Lubi raz na jakiś czas pobiegać sobie po lesie w skórze kojota - zwłaszcza, że wiele godzin spędza statycznie, dłubiąc pod maską silnika kolejnego popsutego samochodu. Mercedes rozpoznaje innych dosyć prosto, mocno wyczulonym węchem. Mieszka w przyczepie, przyjaźni się z różnymi dziwnymi ludźmi i nieludźmi. Jest atrakcyjna, pewna siebie i odważna jak przeciętna współczesna kobieta. Wilkołakom się specjalnie nie kłania, nawet jak są to tak dziś popularne samce alfa. Z wampirami wychyliła niejeden kieliszek... czerwonego wina.

Uniwersum powieści to realny świat, w którym istnieje drugie dno, świat cosiołaków i innych nieludzi. W którym istnieje magia. Świat, w którym to, co ukryte, powoli wychodzi na jaw. Dobiegł już bowiem czas skrytości i decyzją tajemniczych Szarych Panów uchylono rąbka wielkiej tajemnicy. Ukazano zwykłym ludziom niektórych, mniej szokujących przedstawicieli nieludzi, tych słabych i medialnie atrakcyjnych. Pozostałe istoty nadal żyją w cieniu. Ludzie ujrzeli elfy ogrodowe, łagodne krasnoludy, selkie. Ale pozostał w nich strach, intuicyjny strach przed tymi, co nie pchają się na światło dzienne. Wyrazem tego strachu, umiejętnie wykorzystywanego przez ludzkich rasistów przeciw istotom nadnaturalnym, stały się rezerwaty dla nich i obowiązkowa rejestracja nieludzi.

W takim oto świecie towarzyszymy Mercedes i przypadkom, które ją spotykają. Ludzie bowiem czy nieludzie - intrygi nie są im obce. Nasza urocza kobieta-kojot zamieszana zostaje w sprawy wielkiej wagi, przynajmniej dla niektórych. W krwawe rozgrywki wśród wilkołaków, których cel nie jest dla niej w pełni zrozumiały. Radzi sobie całkiem nieźle w tym światku, gdzie przystojni, inteligentni, dobrze zbudowani choć porywczy i drapieżni są normą.

Narratorem jest sama Mercedes. Wiedzie nas ona po ścieżkach tej ponurawej bajki dla nie całkiem dorosłych. Powieść, będąca pierwszym tomem dłuższego cyklu, jest skierowana raczej do pań, dużo tu bowiem jest elementów typowych dla romansideł, mało chłodnej logiki, wiele emocji, które zresztą zdają się dominować nad myśleniem. Dlaczego ową bajkę określiłem jako ponurą? Bowiem nie ma tu prawie grama humoru. Powaga, powaga i jeszcze raz powaga. Wampiry, czarownice, wilkołaki i gremliny. Ktoś kogoś raz na jakiś czas zagryzie, podrapie pazurami, kitę komuś wyrwie, krew wyssie. Poważnie?! Jak najbardziej. Bez przymrużenia oka, bez jednego mrugnięcia powieką. Patricia Briggs nie ma dystansu do wymyślonego przez siebie świata. Takiego dystansu, jakim raczy nas chociażby Ilona Andrews w swoim znanym cyklu o magii w średnim mieście. Patricia jest pisarką poważną jak Karol Marks, dumający nad swoim bestsellerowym "Kapitałem". Porównanie to nie jest pozbawione głębszego sensu: oboje napisali co nieco o krwiopijcach, przy czym ci u Patricii mają kły, ogony, magię i mrok dokoła. No i wypasione osobiste bryki, ukochaną własność prywatną i równie prywatne żądze, które ich - jak głosi popularna piosenka - zżerają.

Ludzie, wilkołaki czy, najwyraźniej, wampiry, wszystko jedno: jeśli zbierzesz ich więcej niż trzech, zaczyna się walka o władzę.

Powieść jest ogólnie politycznie poprawna, choć tak ważna dziś myśl ekologiczna jest tu pomijana taktownym milczeniem. Wilkołaki polują sobie na bezbronne leśne zwierzątka, które cierpią tylko dlatego, że są owymi zwierzątkami i bohaterów powieści to zupełnie, ale to zupełnie nie wzrusza. Pojawia się tu również ledwo skrywany wątek szowinistycznego podejścia wilkołaków i niektórych nieludzi do innych stworzeń: ludzie dla nich to słabeusze i miernoty. No cóż, są niestrzeżone granice politycznej poprawności, które można łatwo przekroczyć i często zdarza się to pani Briggs.

Na tle wielu opowieści z gatunku urban fantasy ta nie wypada źle. Osobiście jednak wolę styl chociażby Ilony Andrews: większy dystans, poczucie humoru i ironię. Zaletą książki jest solidnie zagmatwana fabuła i dobrze ukryta zagadka, wadą - trochę wolne tempo akcji i koncentracja na rozterkach naszej dzielnej Mercedes. Jednak to, co dla jednych wadą jest wielką, dla drugich zaletą się zwie.

Kup książkę Zew księżyca

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Zew księżyca
Książka
Zew księżyca
Patricia Briggs
Inne książki autora
Dotyk ognia
Patricia Briggs0
Okładka ksiązki - Dotyk ognia

Napięcie między nadnaturalnymi a ludźmi sięga zenitu. Mercy i Adam, alfa wilkołaczej watahy, zostają wezwani na pomoc. Powstrzymanie szalejącego trolla...

Czas ciszy
Patricia Briggs0
Okładka ksiązki - Czas ciszy

Napadnięta i porwana na własnym terytorium, Mercy dostaje się w szpony potężnego wampira, który zamierza posłużyć się nią jako bronią przeciw alfie watahy...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy