Pan Bóg gasi świeczkę
Na okładce ciemnooka brunetka wpatrzona w dal. Na jej twarzy błąka się delikatny uśmiech. W dłoniach trzyma potrzaskaną filiżankę, jakby chciała ją przed czymś uchronić. Za nią półka z rozbitymi naczyniami i… ślady po kulach. Coś tu niedobrego się wydarzyło. Figurki z odstrzelonymi głowami zastygły w tanecznej pozie.
Zdążyć przed Panem Bogiem to wstrząsający reportaż-wywiad z Markiem Edelmanem, lekarzem, którzy przeżył powstanie w gettcie warszawskim. Znamy to z listy lektur. Jednak czy faktycznie współczesne nastolatki są w stanie zrozumieć, co robili ich rówieśnicy w czasie II wojny światowej? Czy wybory, jakich musieli dokonywać, można porównać choć w najmniejszym stopniu z tymi obecnymi? Szpital znajdujący się na terenie getta likwidują właśnie hitlerowcy, wyprowadzając pacjentów i personel na zewnątrz. Piętro po piętrze. Na ostatnim kobieta właśnie rodzi. Asystująca pielęgniarka bierze noworodka i bez słowa przykłada mu poduszkę do buzi. Nie czeka na pierwszy krzyk. Czy możemy choć w jednym procencie wyobrazić sobie, co czuje teraz matka, która zresztą wie, że pewnie za moment sama zginie? Czy młodziutka położna czuje, że robi dobrze? Że w jakiś sposób ratuje dziecko przed złem, które pewnie je czeka? I to już za moment. Słychać buty Niemców na korytarzu.
I jak to wszystko się ma do ratowania życia? Kiedy odprowadza się na Umschlagplatz czterdzieści tysięcy ludzi, wyławiając z tłumu tych, którzy mogą się jeszcze przydać w gettcie, odciągając od nich pewną śmierć jeszcze na parę dni czy choćby godzin.
Pan Bóg już chce zgasić świeczkę, a ja muszę szybko osłonić płomień, wykorzystując Jego chwilową nieuwagę. To jest ważne: On nie jest za bardzo sprawiedliwy… (…), kiedy człowiek odprowadza innych ludzi do wagonów, to może mieć z Nim później parę spraw do załatwienia.
Marek Edelman nie opowiadał od razu o swoich przeżyciach. Czekał trzydzieści lat. A gdy już się odezwał, nie chciano go słuchać. Niewygodne to były opowieści, mało estetyczne. Trupy leżące na ulicach, przykryte tylko gazetami, opuchnięte z głodu dzieci, dorosłe kobiety ważące tyle, co kilkuletnie dzieci. Wszechobecne zło, głód, apatia i przemoc. I marzenie, by śmierć była godna. Tylko tyle. By umrzeć, strzelając, a nie gnijąc w piwnicy. Z krzykiem na ustach, a nie dławiącym strachem.
Pamięć ludzka jest zawodna, lubi wybierać co lepsze kawałki. Reportaże Hanny Krall nie poddają pamięci cenzurze, podają zapamiętaną rzeczywistość w surowej formie. Sami mamy ocenić, czy chcemy pamiętać, czy warto. Co lepsze: zapomnieć i przebaczyć czy pamiętać i żyć jakoś dalej?
Być może właśnie chęć zachowania cudzej pamięci przyświecała wydawnictwu Świat Książki przy podejmowaniu decyzji o ponownym wydaniu tych utworów.
Tom zawiera także fragmenty Hipnozy i Białej damy, poszerzając niejako tematykę poruszaną w najsłynniejszym reportażu Hanny Krall.
„Reporterka podąża za historiami jak internauta za wyświetlającymi się na ekranie linkami. Dotknięcie jednej opowieści sprawia, że podąża za nią...
Tu i teraz. Gdzieś, kiedyś i zawsze. Nikt inny nie potrafi łączyć tych wymiarów czasu tak jak Hanna Krall. Z dbałością o każdy szczegół. Widma Zagłady...