Esej to jedna z najbardziej fascynujących form wypowiedzi – ważny jest tu zarówno temat, jak i sama forma rozważań, erudycyjność autora, anegdotki, barwny język. Jednak nie każdy potrafi poradzić sobie z taką formą. Zamiast zainteresować, poruszyć pewne struny naszego intelektu, bywa, że autor przynudza albo mówi o czymś, co wiemy doskonale. Z Kunderą jest zupełnie inaczej. Ale to przecież oczywiste – Kundera po prostu nie może nikogo zawieść.
Zasłona. Esej w siedmiu częściach to literackie cacuszko, to przepyszna podróż po historii powieści – gatunku znieważanego, później przyjętego jako jedno z największych dokonań literackich, a obecnie eksploatowanego do granic możliwości. Kundera jest znakomitym przewodnikiem, zabawnym i szczodrze dzielącym się nie tylko wiedzą, ale także własnymi estetycznymi przeżyciami, romansami z twórczością Cervantesa, Kafki, Tołstoja czy Gombrowicza. Uwielbienie Kundery dla wielkich powieści, dla tekstów ukazujących nie tylko ogrom myśli człowieka, ale także najzwyklejszą prozę życia, jest widoczne już od pierwszych zdań Zasłony. Ta miłość do sztuki i głęboka wiara w nią prowadzą nas przez cały esej, pozwalając zrozumieć, że dzieje sztuki są śmiertelne. Paplanina sztuki jest wieczna.
Proza: słowo to oznacza nie tylko język bez wersyfikacji; oznacza też konkretny, codzienny, cielesny charakter życia. Powiedzieć, że powieść jest sztuką prozy, nie jest masłem maślanym; słowo to określa głęboki sens tej sztuki. Homerowi nie przyszło do głowy zapytać, czy po licznych bijatykach Achilles albo Ajaks zachowali wszystkie zęby. Natomiast dla Don Kichota i dla Sancho Pansy zęby są wiecznym zmartwieniem, zęby bolące, zęby utracone.
Kundera z pasją przywołuje największe dokonania sztuki powieściowej, skupiając się na tych, bez których słowo „powieść” nie znaczyłoby tego, co znaczy dla nas dzisiaj. A może raczej: powinno znaczyć, bo autor nie kryje się z krytycznym nastawieniem do współczesnej literatury, masowych wytworów, które powielają schematy zamiast ukazywać nowe ścieżki dla następnych pokoleń. W pisarzu musi tkwić pęd do osiągnięcia nieśmiertelności poprzez stworzenie dzieła wielkiego, ponadczasowego, wykraczającego poza to, co znane. Każda powieść stworzona z prawdziwą pasją ubiega się w sposób naturalny o trwałą wartość estetyczną, to znaczy o wartość zdolną przeżyć autora. Utwory nie biorące udziału w procesie powstawania historii literatury, utwory pospolite i konwencjonalne, uznawane są przez Kunderę za powieści, które czeka jedynie zapomnienie.
Trudno nie zgodzić się z werdyktami autora
Nieznośnej lekkości bytu. Jego kategoryczność jest nie tylko efektem lat pracy nad literaturą, ale przede wszystkim świadomego obcowania z nią.
Zasłona jest bowiem świadectwem uważnej lektury, przepełnionej prawdziwym pragnieniem poznania nie tylko pojedynczego dzieła, ale także jego wpływu na historię sztuki, która
jako historia wartości, zatem rzeczy dla nas nieodzownych, jest zawsze obecna, zawsze z nami; w trakcie jednego koncertu słuchamy Monteverdiego i Strawińskiego.
Choć można by było rozebrać Zasłonę na czynniki pierwsze, odnoszę wrażenie, że mijałoby się to z celem. Nie potrafię pisać tak pięknie jak Kundera, a jego opinie na temat historii powieści, roli autora, problemów związanych z zapomnieniem, niezrozumieniem, wulgarnością i kiczem, możecie (a nawet powinniście) przeczytać sami. W tym właśnie tkwi problem – obcujecie z substytutem. W tej chwili zamiast czytać mądry, otwierający oczy, zabawny i emocjonalny esej, czytacie recenzję, popłuczyny literackie, nad którymi autorka pociła się stanowczo zbyt długo. Dlatego mam dla Was jedną radę, od której powinnam zacząć i na której powinnam skończyć ten nieszczęsny tekst: weźcie Zasłonę do ręki i po prostu zacznijcie czytać.
Sprawdzam ceny dla ciebie ...