Człowiek, w którym usłyszałam Wszechświat
Szukam utraconej baśni (…) i choć poszukiwania te przypominają czasem ściganie uciekającego pociągu, nie mam wątpliwości, ze wciąż warto biec, nawet w nieskończoność. Te słowa podkreślają tylko znaczącą rolę bajek, baśni, legend i podań, obecnych w każdej kulturze. Od wieków w historiach przekazywanych sobie z ust do ust, czy też spisywanych przez mędrców ludzie poszukują prawdy, nadziei, obietnicy lepszego życia, szans na odmianę losu czy też wskazówek, jak należy podjąć decyzję. Niekiedy w baśniach poszukują również siebie, analogii do swojego życia i tym sposobem kreślą schemat postępowania, zyskują drogowskaz, którego się następnie trzymają.
Mimo, że wszystkie te historie nie zawsze kończą się szczęśliwie, choć czasem u ich kresu czeka tragedia czy morze łez, to wciąż jeszcze chcemy ich słuchać. To zdumiewające, szczególnie w czasach wszechobecnej komercji, wśród teraźniejszości, w której lepiej jest "mieć" niż "być". Na co dzień raczej słuchamy niż słyszymy, dlatego też pochylić należy się nad tekstami, które przebijają się przez barierę obojętności, apatii, bierności - nad tekstami, które niosą nutę tajemniczości, egzotyki i obietnicę czegoś nieokreślonego, do czego jednak zaczynamy tęsknić.
Powieść Shirin Kader uwodzi - tak, jak ruch fletu i wydobywająca się z niego muzyka hipnotyzuje kobry. Książka Zaklinacz słów, opublikowana nakładem wydawnictwa Lambook, to nie tylko spotkanie z tajemniczymi i pełnymi napięcia opowieściami, to nie tylko historie na granicy jawy i snu, rzeczywistości i absurdu. Powieść Kader to przede wszystkim emocje oraz atmosfera niczym z Księgi tysiąca i jednej nocy, to słowa niesione z wiatrem, to cząsteczki powietrza, rozedrgane arabską muzyką oraz tajemnicą. Ta bowiem czai się w każdym słowie powieści, wygląda zza starej szafy, stojącej w pewnym londyńskim domu, mieszka w zaklętej filiżance, a nawet w zabawnych butach, jakie nosi Zaklinacz Słów.
Wraz z bohaterką książki, Niną, odbywamy daleką podróż, która dziwnym trafem prowadzi nas jednak do domu – do historii w nas tkwiącej i do mężczyzny, którego przeznaczeniem jest snuć historie i poszukiwać swojej Szeherezady. Wychowana w kulcie niesamowitych opowieści, kobieta karmiła się orientalnymi baśniami Bliskiego Wschodu, Indii czy Turcji od najmłodszych lat. Zatopiona w świecie fantasmagorycznych opowieści, w tekstach ukazujących koleje losu ludzkiego, z trudem odnajdywała się wśród współczesnych ludzi i schematów rządzących codziennością.
Studia doktoranckie z zakresu literatury arabskiej w The School of Oriental and African Studies w Londynie stanowiły spełnienie marzeń oraz szansę na przedłużenie snu, który Nina śniła od urodzenia. Były także szansą na poznanie dalszego ciągu pewnej historii, której fragment nasza bohaterka przeczytała wiele lat temu. Opowieść o Zaklinaczu Słów, tajemniczym mężczyźnie, przemierzającym paryskie ulice i opowiadającym ludziom historie, które pozwalały im znaleźć siłę i wolę do walki o lepsze jutro, rozbudziła wyobraźnię dziewczynki i skłoniła ją do wieloletnich poszukiwań jego śladów. Skąd wzięła się samotna kartka, która zdeterminowała przyszłość Niny? Czy to przeznaczenie? Czy los po tylu latach miał ją połączyć z Gabrielem Storkiem, zawodowym bajarzem, który w dzień rozpalał jej ciekawość świata, zaś nocami – pożądanie?
Nina spotyka bajarza o niezwykłym, uwodzicielskim głosie w małej kawiarni El Khima, gdzie pracuje, dorabiając do stypendium. Wówczas jeszcze nie wie, że wichry historii połączą ją z Storkiem, że czas zatoczy koło, choć historia tak naprawdę nie dobiega końca, a dopiero się zaczyna. Ich wspólne życie przypomina nieustanną inspirację - oboje czerpią z siebie wzajemnie to, co najlepsze, otwierają przed sobą niezwykły świat zmysłów, smaków, zapachów i… historii. Tych bowiem nie mogło zabraknąć na kartach książki, nie mogło ich także zabraknąć w codzienności piszącej doktorat o arabskich baśniach Niny i aktora, który przemierza Bliski Wschód, spisując regionalne baśnie, podania i legendy, przerabiając je na sztuki teatralne.
Nasz świat tworzony był szeptem. Szept w nas. Szept w ucho. Szept w usta. Gesty. – mówi Nina, a przez te szepty wyraźnie przebija się głos Londynu, miasta, które rzuciło na nich zaklęcie. Odkryli, że i tu za każdym rogiem czają się historie warte poznania, że ludzie niosą na plecach bagaż opowieści, którymi dzielą się chętnie, nie żądając niekiedy nawet zapłaty.
Poznajemy tym samym mroczną, tragiczną historię mężczyzny opętanego przez ifryty, nie mającego cienia czy odbicia w lustrze, jesteśmy również świadkami niezwykłych wydarzeń w sklepie spożywczym, w którym towary odczytują wszystkie sekrety ludzkiej duszy, rozpoznając uczucia, intencje, wrażenia. Z ust tancerki Fatimy słyszymy historię błękitnego tadżinu, a córka zmarłego właściciela starej księgarni zdradza sekret rozpadającej się filiżanki, w której zaklęta została dusza Hindusa.
To nie wszystkie historie, bowiem jedna przenika tu kolejną, tworząc nieprzerwany ciąg snów na jawie, opowieści tak pięknych i tajemniczych, jak baśnie Szeherezady. Żyjąc wśród baśni, nie wiesz, kiedy niepostrzeżenie stajesz się ich częścią – czytamy w Zaklinaczu słów, zastanawiając się jednocześnie nad tożsamością Gabriela, a także nad tym, czy naprawdę chcemy odkryć jego sekret.
Pewne historie jednak muszą być opowiedziane, tak, jak niekiedy muzyka musi wybrzmieć, by artysta mógł zacząć od nowa sączyć słodkie nuty, rozbudzając nasze zmysły. Jak zatem zakończy się ta zjawiskowa opowieść, ta baśń w baśni? Nie ma takich słów, które oddałyby magię tej historii, dlatego warto zagłębić się w nią osobiście, zatopić w magii obiecującej okładki, dać się ponieść głębi i obietnicy tkwiącej w tekście. Brutalne jest tylko przebudzenie i konieczność powrotu do rzeczywistości, choć – jak pokazuje przykład Niny i Gabriela - baśnie mogą koegzystować z codziennością. Zawsze też można powrócić do tej magicznej krainy pięknych słów, stworzonej piórem i talentem Shirin Kader. Do krainy, która może stać się również się częścią naszej własnej opowieści.