Afganistan lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Co o nim wiemy? Chyba tyle, co z filmów i relacji telewizyjnych, które przekazują oczywiście uproszczony, schematyczny obraz tego kraju. Wojna, terroryści, mudżahedini, kobiety okryte od stóp do głów, pustynia, konflikty.
Tymczasem Eugeniusz Wędzicha ukazuje ten kraj i jego mieszkańców jako ludzi bardzo nam bliskich. Nie jest to bynajmniej relacja reporterska. Fabuła zaczyna się w 1978 roku, kiedy młody żołnierz - główny bohater, a zarazem narrator - staje naprzeciw protestujących komunistów. Nie tak dawno sam się do nich przyłączył, wierząc w ich idee, zupełnie różne od tych głoszonych przez obecny rząd. Mówi się w nich o równości kobiet i mężczyzn, o równym podziale dóbr - doskonale to znamy. Bohater stoi przed dylematem - za chwilę dostanie rozkaz strzelania do swoich rodaków. Na szczęście starszy brat ratuje go z opresji i odciąga z pola walki bezpośredniej. Ale to nie koniec. Komuniści dokonują przewrotu, są gotowi przejąć władzę. Brat bohatera dochodzi wysoko w hierarchii partyjnej. Jest jednak świadomy tego, że jako organizacja są za słabi, proszą więc o pomoc Związek Radziecki. Ten scenariusz też przecież znamy, kilka lat później nasz kraj będzie w podobnej sytuacji. Rosjanie przychodzą z pomocą, a raczej wjeżdżają czołgami, mordują tych, którzy o rzekomą pomoc poprosili i rozpoczynają regularną okupację kraju, pragnąc poszerzyć zakres swoich wpływów o kolejne państwo. Tak zawiązuje się akcja. W walkach ginie brat bohatera, a on sam poprzysięga zemstę. W spadku po nim otrzymał owdowiałą żonę, którą musi się zaopiekować. Miał studiować, będzie walczył jak miliony jego rodaków. Nie wierzy już jednak w komunizm, nie wierzy też w państwo religijne, choć zdaje sobie sprawę z tego, że z dnia na dzień nie sposób zmienić wiary i obyczajów, szczególnie mieszkańców wsi. Mieszkańcy dużych miast od dawna są już "europejscy". Bohater przyłącza się do mudżahedinów, widzi budowanie podziemnych schronów w górach, szkolenia, sam stara się zestrzelić jak najwięcej radzieckich helikopterów, ostrzeliwujących wioski górskie. Staje się kimś, kogo media nazywają terrorystą. Zresztą przypadkiem poznaje nawet młodego Bin Ladena.
Książka udowadnia, że nic nie jest oczywiste, czarno-białe. Każdy człowiek ma swoje motywy działania, nie zawsze są one przesiąknięte wyłącznie złem i żądzą władzy. Bohaterowie mówią i myślą jak współcześni Polacy. Stają się przez to bliżsi czytelnikowi, mniej egzotyczni. Lektura robi wrażenie dbałością o realia - tak geograficzne, jak i obyczajowe. Z okładki wynika, że będzie to powieść o walce o prawa kobiet, lecz nie jest to główny wątek. Znacznie istotniejszy jest tu patriotyzm rozumiany w sposób bardzo osobisty - jako żądza zemsty na zewnętrznym wrogu, który ośmielił się narzucić swoje reguły gry w sposób, który jest nie do przyjęcia. Walka Afgańczyków trwa, choć nie może być toczona na otwartym polu. Stali się oni marionetkami na cudzym placu boju. W tym kontekście warto spojrzeć także na losy innych narodów, które znalazły się w orbicie wpływów imperium rosyjskiego…
Przedstawione w moich Wspomnieniach wydarzenia są autentyczne. Uczestniczyłem w nich osobiście lub byłem ich obserwatorem. Autentyczne są też nazwy opisanych...
Tłem książki są wydarzenia, które miały miejsce w okresie od kwietnia 1944 do stycznia 1945 roku w Krakowie i jego okolicach. Dotyczą one działalności...