Kolejna powieść Karoliny Morawieckiej, Zabójstwo na cztery ręce, to pyszna komedia kryminalna, polana sosem z polskich przywar, wad i przaśnych obyczajów.
Mocno zbudowana wdowa po aptekarzu Karolina Morawiecka ma problem. Ma problem, ponieważ jej sława miejscowego Sherlocka Holmesa powoli już przygasa. Nadal sąsiedzi czują przed nią solidny respekt, starając się Morawieckiej unikać, nadal na wszelki wypadek ustępują jej w sytuacjach konfliktowych, jednak zdecydowanie nie jest już tak znaczącą postacią, jak jeszcze rok temu. Nic dziwnego, że kiedy podczas wesela, którego gościem jest wdowa po aptekarzu, dochodzi do morderstwa, Morawiecka nie ma zamiaru odpuszczać. Zamiast po prostu wezwać policję, przy pomocy zaprzyjaźnionej zakonnicy przeprowadzi śledztwo, wspinając się na wyżyny intelektu, a przy okazji goszcząc się i doznając wszystkiego tego, z czego słyną polskie przyjęcia weselne.
Słyną zaś z nieumiarkowania w jedzeniu i – zwłaszcza – piciu, całej plejady weselnych „wujków”, z których każdy stanowi niezawodne źródło komicznych scen, wujków pijących lub śpiewających (a czasem: pijących i śpiewających), wykrzykujących „gorzko, gorzko” i nawołujących: „idziemy na jednego”. Wujków tańczących z kolumienkami (niezbywalny element dekoracji sal weselnych) i takich, których każda szanująca się kobieta podczas wesela stara się unikać. Karolina Morawiecka opisuje ich z ironią i poczuciem humoru, ale – przede wszystkim – z dużą dawką ciepła. W końcu czy ktoś z nas nie ma w rodzinie takich właśnie weselnych „wujków”?
Śledztwo toczy się w rytm największych polskich przebojów, śpiewanych przez coraz mocniej uczepionego stojaka na mikrofon wodzireja, pana Henia. Obserwujemy weselny obiad i pierwszy taniec, zjadamy tort i pierwszą kolację, uczestniczymy w oczepinach i podziękowaniu rodzicom, zjadamy drugą kolację, w międzyczasie zagryzając zimną płytą. Jedzenie odgrywa w powieści Karoliny Morawieckiej (autorki) rolę tak dużą, jak w życiu Karoliny Morawieckiej (bohaterki). Jego opisy jednak nie nużą i nie zaburzają rytmu dochodzenia. Jako obserwatorka ludzkich charakterów i obyczajów autorka jest po prostu niezrównana.
Sympatyczny policjant, znany czytelnikom ze Śledztwa od kuchni, schodzi tu na dalszy plan, zażywną wdowę wspiera jednak niezawodna zakonnica, a także oddani przyjaciele. Podobnie jak we wcześniejszych powieściach Morawieckiej dochodzenie zaowocuje scenami rodem z komedii pomyłek. Źródłem humoru jest także zderzenie wyszukanego, miejscami patetycznego, trochę niedzisiejszego stylu narracji z językiem bohaterów w dialogach, a także ich przepolską przasnością. Postaci są pyszne, odpowiednio przerysowane, a jednak jeszcze nie karykaturalne i nadal w sumie sympatyczne. Skojarzenia z „klasyką” Joanny Chmielewskiej są tu jak najbardziej słuszne i uzasadnione. W powieści zresztą aluzji i nawiązań do dzieł kultury, czasem – uwag natury metaliterackiej – jest mnóstwo, a ich śledzenie może być dla czytelników świetną zabawą. Ale nie jest to tylko lektura dla koneserów, bywa bowiem miejscami także trochę slapstickowo (ale na pewno nie niesmacznie).
Intryga jest przemyślana, parę zwrotów akcji może czytelników zaskoczyć, autorka podsuwa zresztą kilka tropów, zachęcając do samodzielnego poprowadzenia śledztwa. Trzeba jednak pamiętać, że jeśli mówimy o Zabójstwie na cztery ręce jako o cozy crime, to nacisk postawić należy raczej na słowo cozy niż na crime. Raczej nie ma tu mowy o poczuciu prawdziwego zagrożenia, a napięcie wynika raczej z zaciekawienia rozwiązaniem zagadki niż z zatroskania o losy bohaterów. Choć paroma zręcznymi cliffhangerami Karolina Morawiecka i o to potrafi zadbać.
Urocza, zabawna, lekka, zręcznie napisana – wszystkie te określenia doskonale pasują do nowej powieści Karoliny Morawieckiej. Jeśli szukaliście następczyni Joanny Chmielewskiej, proszę bardzo – oto jest. I pisze książki na poziomie najlepszych powieści nieodżałowanej królowej polskiego kryminału.
Zagrażająca życiu skłonność do łakoci zmusza Karolinę Morawiecką, wdowę po aptekarzu, do ćwiczeń fizycznych. Z pomocą przychodzi jej znajoma siostra zakonna...
Na zamku w Pieskowej Skale znaleziono ciało młodej kobiety. Czy to morderstwo? Kto zabił? Odpowiedź nie będzie łatwa... Gdy policyjne dochodzenie nie...