Nareszcie. Nareszcie znalazł się autor, który potrafi opowiedzieć wierszem dłuższą historię bez grafomańskich fragmentów, problemów z rymem, rytmem czy fabułą. „Żabcio marzyciel” Mariusza Niemyckiego to niemal książka marzeń – zasługuje na najwyższe uznanie i pozytywnie zaskakuje w zalewie pobieżnie rymowanych bajeczek. W tej publikacji znajdują się trzy historie: „Jak Żabcio został rycerzem”, „Jak Żabcio zdobył medal” oraz „Jak Żabcio odnalazł skarb”.
Tytułowy bohater – sympatyczna żaba – wikła się w kolejne przygody, czasem zupełnie normalne, to znów bajkowe, ale za to dobrze umotywowane. Niekiedy przedzierzgnięcie się w postać z innego świata wymaga przekroczenia granicy między jawą a snem, innym razem zapowiedź niezapomnianych wrażeń wypływa z bezkresnej wyobraźni, to znowu wszystko rozpoczyna się najzupełniej zwyczajnie, a kończy tak, że nikt by się nie spodziewał podobnych rozwiązań. Nie buduje Niemycki przewidywalnych sytuacji, nawet kiedy odwołuje się do motywów znanych z klasyki literatury dziecięcej, przetwarza je w sposób oryginalny i pomysłowy, co sprawia, że przy „Żabciu marzycielu” nie będą się nudzić nawet czytający swoim pociechom dorośli. Mało tego, ci sami dorośli parę razy śmieją się z pomysłów autora.
Humor słowny i sytuacyjny wynika tu z fabuły i należy do komizmu wysokiej próby. Mariusz Niemycki sprawdził się już jako prozaik – teraz, w wierszach dla uczących się czytać dzieci, objawia się jako sprawny rymopis. Stawia na dowcip oryginalny i zaskakujący, co podnosi wartość książki. Ważne: nie eksploatuje zbanalizowanych formuł, szuka własnego środka wyrazu, a żarty wyglądają tu jak dodatkowy (nie: główny) efekt poszukiwań. Cieszą pomysłem, lekkością, a, co w przypadku tekstów rymowanych nie bez znaczenia, także naturalnością. Bo Mariusz Niemycki słyszy napisany tekst. Swoje wiersze utrzymuje w rytmie regularnego ośmiozgłoskowca (czyli – absolutnie klasycznej formy, która w wierszach dla dzieci sprawdza się najczęściej), z układem rymów abab – co w dzisiejszej literaturze dla najmłodszych spotyka się coraz rzadziej (wypierane przez łatwiejszy i mniej efektowny schemat abcb).
Zachowuje autor regularny stały układ sylab, co nadaje wierszykom charakterystyczny rytm i bardzo uprzyjemnia lekturę. Rymami zaskakuje pozytywnie: owszem, pojawia się tu kilka gramatycznych podobieństw brzmieniowych, ale po pierwsze – tylko kilka na dość obszerną publikację, po drugie – nie są to rymy już osłuchane, wyeksploatowane gdzieś indziej, po trzecie – absolutną większość stanowią podobieństwa trudniejsze. Kilka razy też sięga Niemycki po rymy niedokładne, ale i tu nie przekracza granicy nieudolności czy grafomaństwa, wybierając ze skarbnicy rymów frazy najmniej różniące się w głośnym czytaniu. Starannie dopracowane od strony technicznej wiersze zapewniają przyjemność lekturową. Wydawca zachęca w ten sposób maluchy do nauki czytania, ale „Żabcio marzyciel” sprawdzi się także jako książeczka do czytania przed snem – i tu brak zgrzytów stylistycznych w połączeniu z sylabotonicznością okaże się niezrównaną pomocą. Skrzat wydaje serię o Żabciu jako książki formatu A4, w twardych okładkach – można więc zebrać całą kolekcję, która nie zniszczy się tak szybko, a przyciągnie uwagę malucha ze względu na szatę graficzną.
Bajkowe ilustracje są połączeniem kreskówkowych, wyrazistych postaci i tła, w którym światłocień tworzy wrażenie głębi. Wszystko oczywiście utrzymane jest w mocnych kolorach. Podoba mi się – poza wykonaniem – fakt, że Niemycki opowiada rymowane bajki o Żabciu z prawdziwą naturalnością, nie ma tu naginania fabuły do skojarzeń brzmieniowych, ani też stylistycznych wygibasów, które pozwoliłyby upchnąć konkretną treść w zrygoryzowaną formę. Nie wiem, ile pracy włożył autor w przygotowanie tych wierszyków, ale widać, że rymować potrafi i swój styl może tylko doskonalić – jeśli namęczył się przy pisaniu, niech wytchnieniem będzie świadomość, że efekt jest imponujący. Jeśli układanie podobnych historyjek to wynik natchnienia albo wrodzonego słuchu rymotwórcy – można mu pogratulować.
Dobrze, że są jeszcze bajkopisarze, którzy nie zatracili umiejętności bawienia się tekstem. Niemycki, co też warto podkreślić, nie traktuje swoich czytelników z wyższością. Nie ma tu żadnych zdrobnień czy spieszczeń, przedstawiania bohaterów jako fajtłapowatych dzieci ani – upraszczania języka. Przyświeca twórcy do znudzenia już powtarzana opinia Brzechwy o tym, że dla dziecka trzeba pisać tak jak dla dorosłych, tylko lepiej.
Izabela Mikrut
W ciemnym lesie na pustyni, w głębi morza czy na łące znaleźć można opowieści dziwne, śmieszne, wzruszające. Włóż bajkowe okulary, a zobaczysz, jak ich...
Niektóre dzieci są nie tylko koszmarne. Mogą być wręcz demoniczne! Zbiór sześciu komicznych opowiadań o wyjątkowo nieznośnym chłopcu - Damianku nazywanym...