Ludzie widzą to, co chcą widzieć
Napisanie dobrego opowiadania to nie lada wyzwanie. Warto o tym pamiętać, sięgając po kolejny zbiór krótkiej formy. Zamieszczenie w antologii opowiadań samych wybitnych utworów to również wyzwanie i rzecz bardzo trudna w realizacji. Często bowiem to, co kiedyś wydawało się świetne, traci blask w sąsiedztwie innego utworu, doskonalszego. Biorąc do ręki drugie wydanie Wypychacza zwierząt Jarosława Grzędowicza, zakładałem, że jeśli co najmniej połowa utworów mi się spodoba, to ocena całości będzie pozytywna. Wyszło lepiej niż można było oczekiwać. W zbiorze nie ma opowiadań ewidentnie słabych. Owszem, komuś może się nie podobać konkretna autorska wizja, ale biorąc pod uwagę konstrukcję opowieści, napięcie, element zaskoczenia, puentę, sprawność językową Grzędowicza, zawarte w Wypychaczu zwierząt utwory są co najmniej poprawne. Jest ich trzynaście, nie licząc zamykającego tom Posłowia, które czyta się z wielką ciekawością. Zdradza w nim bowiem autor inspiracje i okoliczności powstania opowiadań w książce zawartych. Tłumaczy też, skąd w jego przypadku biorą się pomysły.
W opowiadaniach Grzędowicza nie ma, oczywiście, tej przemyślanej konstrukcji świata, jaką spotykamy w jego powieściach. Krótka forma rządzi się swoimi prawami i nie oczekujemy od niej rozbudowanej, dopracowanej wizji. Są tu ciekawe pomysły, jest smutna refleksja nad człowieczeństwem i jego mrocznymi zaułkami. Jest pesymizm co do przyszłości rozwoju ludzkości, kierunku, w którym zmierza i co do natury ludzkiej. Jest sięganie do historii - nauczycielki życia, która nudzi przeciętnego zjadacza chleba, zainteresowanego tym, by mieć "szybciej", "lepiej" i "więcej" od innych.
Opowiadania bardzo krótkie (Hobby ciotki Konstancji, Nagroda, Obrona konieczna, Specjały kuchni Wschodu, Weneckie zapusty, Wypychacz zwierząt, Trzeci Mikołaj) przeplatane są tymi o umiarkowanej objętości (Zegarmistrz i łowca motyli, Pocałunek Loisetty, Farewell Blues) i dosyć rozbudowanymi (Buran wieje z tamtej strony, Weekend w Spestreku, Wilcza zamieć). Były one, jak stwierdza Grzędowicz, pisane na zamówienie, głównie do antologii. Chodziło więc o to, by pisać na konkretny temat, ale podejść do niego w miarę możliwości nowatorsko. Jak się to udało - każdy może ocenić sam.
W zebranych w Wypychaczu zwierząt utworach pewne myśli, tematy przewijają się częściej niż inne. O ile bowiem podróże w czasie czy równoległe rzeczywistości pojawiają się jako swoisty nośnik, o tyle i tak w opowieściach nacisk położony jest na co innego. Na ludzki, jednostkowy los; na historię, która przynosi cierpienie, częsty triumf zła, a którą analizuje się i utrwala wybiórczo, sięgając tylko po to, co w danej chwili wygodne. Wyraźnie widać, że autor nie przestaje myśleć o współczesnych totalitaryzmach, komunistycznym i nazistowskim. O pewnych "urokach" rewolucji (na przykładzie rewolucji francuskiej), które są przykrywane pięknym brzmieniem haseł równości, wolności i braterstwa. Widzi zagrożenie totalitarnym myśleniem we współczesnym świecie przez państwa pozornie demokratyczne, coraz bardziej ograniczające wolność jednostki w imię postępowej ideologii równości, ochrony praw wszelakich mniejszości, niczym nieograniczoną chęć ingerowania w życie obywateli pod płaszczykiem ich lepszego chronienia. Widzi je w wielkich korporacjach, które w praktyce nie są wiele lepsze niż latyfundia. W których uwspółcześniony feudalizm, nowoczesny wyzysk małego człowieka przez wielkiego szefa towarzyszy niszczeniu indywidualności, kreatywności w imię ducha kolektywizmu i ślepego zaufania kierownikom, dyrektorom i prezesom (Specjały kuchni wschodu, Nagroda). Większość opowiadań to mieszanka fantastyki i grozy, rodzaj opowieści z dreszczykiem. W nielicznych istotna jest głównie warstwa fantastyczna, jak chociażby w Farewell Blues, opowiadającym o kontakcie z Obcymi.
Najistotniejsza w krótkim utworze jest na ogół puenta. Podsumowanie niewielkiej objętościowo opowieści. Czasami jest ona wyrażona bardzo krótko, jednym zdaniem, czasami okazuje się znacznie bardziej rozbudowana. Wydaje się, że opowiadania dłuższe wychodzą Grzędowiczowi lepiej. Może sobie w nich pozwolić na dobre wykreowanie świata, na stworzenie klimatu. Może w nich pokazać umiejętności i to, co w jego prozie jest najlepszego. W każdym razie warto sięgnąć po Wypychacza zwierząt, o ile ktoś wcześniej nie miał okazji poznać zawartych tu historii. Są napisane sprawnie, inspirują do przemyśleń, zaskakują wnioskami i kreatywnością autora.
Koncentrat grozy i mroku. Przekonujących, bo przyczajonych na wyciągnięcie ręki, w naszych głowach. Recenzenci podkreślają, że "Księga" zdaje się nie mieć...
Wierzysz w demony? Większość ludzi nie wierzy. Niesłusznie. Demony istnieją. I potrafią zniszczyć twoje życie. Tylko dlatego, że na kogoś musiało paść...