Książka niezwykła, fantastyczna, plus wszystkie możliwe pozytywne określenia, jakie można przypisać dziełu pisanemu. Wydawnictwo WAB jest dla mnie już od dawna po prostu gwarantem dobrej książki. Foer napisał książkę jednocześnie obłędnie śmieszną i niesamowicie wzruszającą, książkę po przeczytaniu której nie można pozostać obojętnym. „Wszystko jest iluminacją” to historia młodego Amerykanina żydowskiego pochodzenia, który przybywa na Ukrainę by odtworzyć losy swej rodziny. W tej wędrówce w przeszłość wspiera go młody ukraiński chłopiec, który prawie umie angielski i dziadek-szofer, pierwszy w historii kierowca, który korzysta z psa przewodnika. Opowieść biegnie dwoma torami: pierwszy to współczesna podróż młodzieńca w głąb historii swego rodu; drugi to swego rodzaju kronika wydarzeń, które zaszły w maleńkiej ukraińskiej wiosce „ dawno, dawno temu…”. Historia tej wioski i ludzi w niej zamieszkujących napisana jest w stylu Marqueza ze „Stu lat samotności”, jest igraszką z wyobraźnią, poplątaniem rzeczywistości z magią, tragedii z miłością, łez ze śmiechem. Fenomenalne wyczucie Foera sprawia, że książka „wchodzi” niczym waniliowe mleko, a działa jak wódka na redbullu. Jest to jedna z nielicznym książek, które daje do przeczytania najdroższym mi osobom, by dać im miliard niezwykłych wrażeń upakowanych na raptem 440 stronach druku. Z wrażeń składa się życie, i nie można dopuścić, żeby ominęło kogoś to, co oferuje książka Foera! „ Serdecznie polecam” to za mało, „usilnie nalegam na przeczytanie” to chyba ten zwrot, którym chcę zakończyć recenzję.