Mówi się, że dobrze wychowany i wykształcony człowiek potrafi snuć inteligentne gawędy na każdy temat. Opowiadać o historii i sztuce, zabawiać znajomych anegdotami z życia wyższych sfer, a w sytuacji konfliktowej poprowadzić dialog o fatalnej pogodzie i jeszcze gorszych drogach. Szymborska potrafi też zachęcać i zabawnie komentować lektury, które przeleżały na niższych półkach opiniotwórczych pism. 800 stron błyskotliwych (choć czasami niekoniecznie na temat) opinii o książkach bardziej i mniej znanych. Chwilami niepoprawnie, zawsze z humorem i pełnym szacunkiem do twórcy.
Lektura to ciekawa, bo recenzje Szymborskiej (a na pewno część z nich) powstały chyba w czasach, gdy hejt nie był znany, a na pewno nie tak popularny, jak dzisiaj. Obelgi pod adresem artysty-grafomana rzucano dyskretniej, opublikowania książki nie traktowano jako wyzwania czy zamachu na cudzą wolność, książka była dobrem najwyższym, a nie produktem marketingowm, czytanie zaś określało przynależność człowieka do określonej grupy społecznej. Zdecydowanie lektury Szymborskiej są pozycjami dla osób, które w swoim życiu sięgały nie tylko po książki telefoniczne, ale i po takie, które nie tylko bawiły czy straszyły, ale też dostarczały wiedzy. Udane i mniej wartościowe, ale zawsze warte uwagi, bo opublikowane w czasach, gdy papier bywał reglamentowany (i później, aż do 2002 roku), a autor miał cokolwiek do powiedzenia.
Pisanie o tej pozycji jest właściwie niecelowe. Dar snucia zabawnych narracji jest jak umiejętność sceniczna. Można nie mówić wiele, a i tak wypowie się to, co jest dla opowieści najważniejsze. Szymborska posiadła go w najwyższym stopniu. W jednej z recenzyjek napisała o sztuce teatralnej, gdzie z boku sceny stał pastuszek. Jego rola była prosta. Niczego nie mówił, niczego nie robił. Stał i był. Cała widownia patrzyła tylko na niego. Tym pastuszkiem był Tadeusz Łomnicki, który w „Pastorałce” Schillera skradł całą uwagę publiczności. Uwagi o książkach Wisławy Szymborskiej są jak ów mistrz sceny. Powstały przy okazji innego tekstu, ale to na nich spoczęły światła sceny. Nie sposób się się od tych tekstów oderwać. Doskonałe.
Wisława Szymborska, jak wiadomo, nie rozpieszcza czytelników, jeśli chodzi o częstotliwość ukazywania się jej tomików poetyckich oraz ilość zawartych...
,,Kiedy poetka W. Szymborska płynęła do Magnitogorska to na jej widok nawet ryby w wodzie skręcały się jak gdyby dręczyła je choroba morska". ...