Koniec XIX i początek XX wieku obfitowały w różnych głosicieli prawd objawionych. Wciąż znane są do dziś nazwiska Heleny Bławatskiej czy Annie Besant. Mniej wspomina się Georgija Iwanowicza Gurdżijewa, i książka Wojciecha K. Kulczyka jest próbą odmienienia tego stanu.
Powiedzmy to już na początku: \"Wprowadzenie do nauk Gurdżijewa\" nie jest rzetelną analizą i krytyką rzeczonych nauk a raczej gloryfikacją ich autora. Kulczykowi brak zdrowego dystansu, pisze on z pozycji nieomal wyznawcy, co wpływa na jakość tekstu.
Wojciech Kulczyk wychodzi ze stanowiska, że nauki Gurdżijewa są dziś zarazem niesłusznie zapomniane jak i niezwykle aktualne. Tymczasem chłodna analiza dowodzi, że już w chwili ich głoszenia, w pierwszej połowie dwudziestego wieku, nauki te były przebrzmiałe. Gurdżijew głoszący konieczność dojścia do \"obiektywnej świadomości\" pozostaje daleko w tyle za perspektywizmem Nietzschego, pragmatyzmem Jamesa czy psychoanalizą Freuda. Innowacyjność postulowana przez Kulczyka to nic innego jak tylko brak zorientowania w intelektualnym kontekście epoki i filozoficznym spadku wciąż obecnym w kulturze tamtych czasów. Gurdżijew nie jest przecież prekursorem wschodniego mistycyzmu w świecie Zachodu. Wspomniana już Helena Bławatska a także na przykład Artur Schopenhauer zwrócili się ku buddyjskim i hinduskim myślom wcześniej.
Podobnie fałszywym wydaje się twierdzenie, by myśl Gurdżijewa była dziś bardzo aktualna. Diagnozy mistyka sprawdzają się o tyle, o ile w dzisiejszym, przebogatym świecie możliwa jest realizacja prawie każdej bardziej racjonalnej hipotezy. Inaczej mówiąc: możemy zwrócić uwagę na takie tendencje, takie ruchy czy wydarzenia, które potwierdzą wcześniejsze domysły, jednak te domysły mogą się znacznie różnić między sobą, mogą nawet być sprzeczne, a i tak znajdziemy grupę zjawisk je potwierdzających. Ale zawsze będzie to tylko grupa, jedna z wielu części. Gurdżijew wydawał się w swych osądach zbyt tendencyjny. Przyjmował też nazbyt protekcjonalny ton i przywłaszczał sobie cudze idee - tyle przynajmniej wnioskować można po przeczytaniu \"Wprowadzenia...\".
Odstrasza także nowa mitologia, którą chce zaszczepić Gurdżijew. Jego historie o księżycu, wykorzystywaniu ludzi przez anielskie istoty do katalizowania energii i tym podobne, nawet jeśli są symboliczne, to brzmią jak kiczowate science-fiction. Wiele pseudonaukowych twierdzeń sprawia, że - mimo starań autora - teorie zawarte w książce trącą mocno ruchem New Age. Nie jest w porządku zestawianie ich z nazwiskami uznanych i szanowanych badaczy. To sprytny ale nieetyczny zabieg autora. Pisząc o jakichś poglądach Gurdżijewa, Kulczyk przytacza fragmenty dzieł Freuda, Junga czy Fromma, sugerując w ten sposób, że ci wielcy uczeni mieli cokolwiek z Gurdżijewem wspólnego, że w jakiś sposób go popierali. To oczywiście spore nadużycie. Zresztą autor popełnia błędy np. odnosząc się do koncepcji Freuda, pisze o \"nieświadomej części mózgu\" (s. 20), mieszając psychoanalizę z neurologią.
Miał Gurdżijew także dobre pomysły. Wprowadził do zachodniej mistyki ciekawą metodę duchowego rozwoju poprzez taniec i ruch. Podkreślał konieczność równomiernego rozwoju w różnych dziedzinach. Jednak jego antyintelektualizm, krytyka sportu czy niejasne teorie spiskowe sprawiają, że w dzisiejszych czasach należy go traktować jedynie jako ciekawostkę.