„Życie jest znacznie krótsze niż liczba przeżytych dni” pisze w swej najnowszym tomiku „Ludzie bez strychów” Andrzej Kanclerz. Na ten tomik, będący częścią książki pt. „Wiersze i historie do opowiadania”, składa się 26 utworów. Ich tematyka oscyluje wokół wspomnienia miłości i samotności tych, którzy kochać bądź być z drugim człowiekiem nie potrafią. Zwyczaje współczesnego człowieka przerażają. Tytułowi ludzie bez strychów za istotny komponent miłości obok pokoju i łóżka uważają telewizor - „na wszelki wypadek”. Nie ma strychów, nie ma więc gdzie przechowywać materialnych wspomnień miłości. Wszystko ląduje na śmietniku, a troski ludzi, z pokolenia na pokolenie wydają się rosnąć. Drugą część książki stanowią krótkie opowiadania. Są to, jak w nocie do czytelnika wyjaśnia sam autor, historie zrodzone przy ogniskach, piwie, w pociągu. Ich bohaterami są zwykli ludzie, którym życie samo pisze intrygujące scenariusze. Co może wyniknąć z rozmowy dwóch nie znających się mężczyzn na temat wspólnej znajomej? Jak dziwne i nieoczekiwane może być spotkanie z menelem, któremu pomogło się dostać do domu? Czasem wystarczy tylko wysłuchać człowieka, który zachęcony papierosem opowie interesującą historię. Czasem trzeba historii dopomóc i przyglądając się z boku dwóm światom zakochanym w sobie, pozwolić Czytelnikowi zastanowić się nad przekazem, jaki z sobą opowieść niesie. Światy się schodzą i rozchodzą szukając swego miejsca w czasie, wspomnienie ich losów, ku przestrodze lub ku refleksji zostaje. Opowieści Andrzeja Kanclerza są dowodem na to, że życie samo w sobie jest ciekawe. Wystarczy tylko na chwilę przystanąć; chcieć zobaczyć, usłyszeć. A kto raz usłyszy, niech nie krępuje się snuć opowieść dalej.