"Wielka księga strachu" to adresowany do dzieci zbiór opowiadań, które pierwotnie nie były przeznaczone dla młodych czytelników. W książce znajdują się historie spisane przez takich mistrzów literatury grozy, jak Edgar Allan Poe, H. P. Lovecraft czy Charles Dickens. Obok nich znajdziemy autorów dotychczas słabo znanych w Polsce (Polidori, Becquer) lub wydawanych wprawdzie wiele lat temu, ale dziś zapomnianych (de L\\\'Isle Adam).
Całość została podzielona na cztery bloki tematyczne: śmierć, choroba i szaleństwo, potęga umysłu, zło. Każdą część poprzedza krótki wstęp, który naświetla dany temat jako motyw literacki i wskazuje na różne możliwe ujęcia. Tom zamykają krótkie notki o autorach.
Oprawa graficzna książki wskazuje jednoznacznie na odbiorcę, ku któremu jest kierowana: czytelników najmłodszych. Trzeba przyznać, że przystosowanie do wieku - pod względem formy - wypada doskonale. Duża czcionka i spora interlinia sprawiają, że tekst czyta się łatwo i nie męczy oczu. Sporym walorem są ilustracje Pedro Rodrigueza: dopracowane, barwne, ładne estetycznie (choć czasem odrobinę drastyczne) a przy tym stonowane, pozbawione intensywnych, jaskrawych kolorów, które odrywałyby wzrok i odwracały uwagę podczas czytania. Jest ich sporo, znajdują się zwykle na co drugiej stronie i zajmują ja całą, czasem pojawiają się jako obramowania tekstów itp. Charakterystyczny, konsekwentny styl ilustracji Rodrigueza jest także ważnym czynnikiem spajającym zbiór. W końcu zawarte w nim teksty pochodzą z różnych okresów (najwcześniejszy z prezentowanych autorów, J. William Polidori, zmarł w 1821 roku, najpóźniejszy - H. P. Lovecraft - w 1937) i miejsc, a dzięki ilustracjom sprawiają wrażenie wartej całości.
Większe jeszcze znaczenie dla budowania integralności zbioru ma fakt, że teksty w nim pomieszczone nie są tłumaczeniami oryginalnych utworów. Stanowią one adaptacje dokonane przez Xaviera Vallsa. Większość nowel została znacznie skrócona, pozbawiono je praktycznie wszelkich elementów opisowych. Warto zaznaczyć, że brutalne lub drastyczne elementy nie zostały złagodzone, adaptacje wierne są oryginałom, nie przekłamują ich treści a jedynie ją zubożają. Naturalnie z punktu widzenia literaturoznawcy taki produkt jest wątpliwej jakości. Proszę sobie tylko wyobrazić: Xavier Valls zbiera hiszpańskie tłumaczenia anielskich i francuskich tekstów, adaptuje je do krótkich form, te (z hiszpańskiego) zostają przełożone na język polski przez Ewę Morycińską-Dzius. Jeśli do tego dodamy, że całość drukowana była w Chinach, mamy istną literacką Wieżę Babel.
Nie zapominajmy o niezwykle istotnym szczególe: dzieci nie są literaturoznawcami. Dla dziesięciolatka nie ma znaczenia, którą z kolei redakcję tekstu ma przed oczyma i ile z niej usunięto. Dzieci są czytelnikami niezwykle pragmatycznymi: dla nich liczy się tylko to, czy opowiedziana historia jest w stanie je zainteresować. A ponieważ mają problemy z koncentrowaniem uwagi na jednej czynności przez długi czas, przeto skrótowce Xaviera Vallsa wydają się być rozwiązaniem usprawiedliwionym.