Biorąc do ręki pierwszy tom Wielkiej księgi opowieści o czarodziejach, obawiałem się dwóch rzeczy: monotonii (wynikającej z wałkowania tego samego tematu) oraz nadmiaru historii „w stylu” tych o Harrym Potterze. Niebywałe więc było moje zaskoczenie, gdy lęki okazały się bezzasadne, a opowieść za opowieścią stawały się coraz lepsze i unikalne.
Zbiór liczy sobie jedenaście tekstów, których autorzy to pisarze zasłużeni i rozpoznawalni na rynku światowej fantastyki. Wśród nazwisk odnaleźć można Michaela Moorcocka (wielokrotny zdobywca British Fantasy Award, Nebuli oraz World Fantasy Award), Toma Holta czy Tima Pratta. W dużej mierze ich pisarstwo jest, niestety, obce polskiemu czytelnikowi, dlatego pierwszorazowe przejrzenie spisu treści może wprowadzić w stan konsternacji. Należy wyzbyć się jednak uprzedzeń (najlepiej pogooglać, posprawdzać, kto i zacz), ponieważ gwarantuję, że wymienieni panowie (oraz dotychczas przemilczana reszta), to gwarancja fantastycznej zabawy.
W pierwszym tomie Wielkiej księgi opowieści o czarodziejach nie uświadcza się opowiadań złych. Zaledwie jeden tekst (Villaggio Richarda A. Lupoffa) klasyfikuje się do kategorii „średniej jakości” (głównie przez rozmyte w gąszczu dygresji i niedopowiedzeń zakończenie), a pozostałe to przykład krótkiej formy na dobrym i bardzo dobrym poziomie. Gdybym jednak miał wybrać z tego gąszczu magii, rytuałów i tajemniczych postaci swoje ulubione opowiadania, to (nawet zbudzony w środku nocy) wymieniłbym Rower wiedźmy Tima Pratta, Zegarmistrza Johna Morressy’a, Władcę Chaosu Michaela Moorcocka i Czego potrzeba do rytuału autorstwa Michaela Kurlanda. Z całej puli są to bowiem teksty najpełniejsze - zarówno literacko, jaki i koncepcyjnie.
Szczególnie w pamięć zapada Zegarmistrz, który przypomina odrobinę Sklepik z marzeniami Stephena Kinga. W obydwu tekstach w miasteczku pojawia się tajemniczy przybysz i otwiera sklep. W przypadku Kinga oferował on „wszystko, czego zapragniesz”, Morressy na szczęście zmodyfikował ten pomysł, czyniąc ze swojego bohatera tytułowego zegarmistrza, którego prace są tak niesamowite, że nikt nie potrafi się oprzeć ich urokowi. Prowadzi to oczywiście do znamiennych komplikacji i pełnego niepewności zakończenia. Rzecz czyta się niemal na wydechu, chłonąc płynny, obrazowy styl (brawa za przekład!). Opowiadaniem równie interesującym jest Rower wiedźmy, które zresztą również przywodzi na myśl horrory Stephena Kinga (szczególnie To), tym razem jednak z powodu bardzo sugestywnie oddanego dzieciństwa. Na tym kończą się podobieństwa, ponieważ zaraz w opowieść zakrada się wiedźma opanowana żądzą wiecznej młodości. Z kolei Czego potrzeba do rytuału to doskonały przykład historii detektywistycznej, okraszonej solidną porcją magii. Rzecz trzyma w napięciu, a zawiązanie akcji okazuje się wielce satysfakcjonujące. Podobnie ma się rzecz z Władcą chaosu, który potrafi znacznie zmodyfikować przekonania człowieka na temat wielkich odkryć geograficznych!
Niewymienione do tej pory opowiadania (Dziesięć rzeczy, które wiem o tym czarodzieju, Gra magicznej śmierci, Skażenie nadprzyrodzone, Saga o Theare, Drugi Cień, Siedem kropli krwi) to teksty odrobinę słabsze pod względem koncepcyjnym, ale nadal fascynujące. Dzięki nim dowiadujemy się o istotach przenikających do naszego świata, o niebezpieczeństwach czyhających na osoby pijące ze Świętego Graala, o lękach bogów oraz o tajemnicach doświadczonych czarodziejów. Wszystko jest bardzo zróżnicowane, dzięki czemu ani przez chwilę nie ogarnia czytelnika nuda.
W pierwszym tomie Wielkiej księgi opowieści o czarodziejach każdy wielbiciel magii, nastroju grozy i tajemnicy znajdzie coś dla siebie. Dlatego warto po zbiór ten sięgnąć, najlepiej od razu kupując tom drugi, ponieważ zebrane w nim opowiadania zapowiadają się równie interesująco.
Książeczka dla dzieci od 5 lat z układanką, 4 puzzlami i ciekawymi opowiadaniami. Czy potrafisz ułożyć obrazek? Poznaj zabawne przygody afrykańskich zwierząt...
Miki i Donald dzielnie gospodarują na farmie Klubu Przyjaciół - uprawiają owoce i warzywa, a nawet hodują zwierzęta! Niestety, gwałtowna wichura...