Szesnastoletnia Klara budzi się rano w swoim domu, nieco skacowana po wczorajszej imprezie. Dziwi ją głucha cisza. Zwykle o tej porze rodzice szykowali śniadanie, a mała siostrzyczka, żywe srebro, uganiała się po całym domu. Klara odkrywa wkrótce, że bliskich nigdzie nie ma. W pierwszej chwili myśli, że chcą dać jej nauczkę – poprzedniego wieczoru wróciła do domu pijana i awanturowała się. Rzeczywistość okazała się znacznie bardziej okrutna. Rodzice i siostrzyczka nigdy nie wrócili. Zupełnie, jakby rozpłynęli się w powietrzu. Policyjne śledztwo nie daje rezultatów. Gdyby nie ukochana babcia, Klara byłaby sama jak palec.
Mijały lata. Po wielu sesjach z psychiatrą i leczeniu kobieta częściowo przezwyciężyła traumę. Założyła własną firmę, wyszła za mąż, urodziła córkę. Wciąż jednak przeszłość ją dopada. Ma obsesję na punkcie bezpieczeństwa. W każdą rocznicę zaginięcia bliskich chodzi na posterunek policji, pytając o śledztwo. Pewnego dnia, blisko kolejnej rocznicy, zauważa tajemniczą osobę wpatrującą się w jej okno. Realne zagrożenie czy majak pod wpływem leków psychotropowych? Niedługo ktoś włamuje się do jej domu. Niczego nie kradnie, ale... przestawia rzeczy. Jakby chciał, żeby kobieta zwątpiła w swoje zdrowe zmysły (czyżby sama nieświadomie odłożyła różne przedmioty w inne miejsca i tego nie pamiętała?). To dopiero początek koszmaru.
Dawno nie czytałam równie wciągającej książki jak Widmo przeszłości. Napięcie jest tak gęste, że niemal można je kroić nożem. To powieść, która mrozi krew w żyłach!
dr Kalina Beluch