Podróż życia
Na jednej szali stabilna praca, stały dochód, dom, codzienna rutyna – wygodne, bezpieczne, przewidywalne. Na drugiej – ucieczka od pracy, zimy, codzienności, adrenalina i ryzyko związane z nieznanym – kuszące i przerażające. Kto z nas choć raz nie robił takiego bilansu? Kto nie zastanawiał się, jakby to było rzucić wszystko i wyruszyć w daleką podróż, pozostawiając za sobą kłopoty, prozę dnia codziennego?
Dla tych, którzy marzą, choć nie mają odwagi zrealizować tych marzeń, dla tych, którzy nie mogą odnaleźć się w swoim życiu, których praca ogranicza, nuży i nudzi, powieść Ann Vanderhoof będzie inspiracją, a kto wie, może nawet motywacją? Książka W krainie obfitości mango. Karaibska przygoda jest bowiem dowodem na to, że przy odrobinie wytrwałości, odwagi oraz konsekwencji wszystko jest możliwe. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Literackiego pozycja jest swego rodzaju kroniką, zbiorem zapisów sporządzonych w trakcie podróży życia.
Zróbmy sobie wiec wakacje i pożeglujmy na południe, na Karaiby… na kilka lat – słowa, które Steve wypowiedział pewnego pochmurnego dnia w Toronto, stały się początkiem wielkiego planu, zwanego Planem Pięcioletnim, poprzedzającego niezwykłą wyprawę na Karaiby.
Kanadyjka Ann Vanderhoof, nim wyruszyła w ten daleki rejs, była szanowaną redaktorką naczelną pisma, a jej atrybutami były elegancka garsonka, telefon komórkowy i terminarz. Jej mąż, Steve, był dyrektorem artystycznym, działającym jako wolny strzelec. Poza pracą w redakcji realizowali także wspólne projekty wydawnicze, między innymi serię przewodników dla żeglarzy po Wielkich Jeziorach. Myśląc o cieplejszym klimacie i odpoczynku, zapewne nie wiedzieli, dokąd ich zaprowadzą marzenia oraz konsekwencja w działaniu. Z uwagi na ograniczenia finansowe narzucili sobie pięcioletni reżim, dzięki któremu zdobyli środki niezbędne do przeżycia dwóch lat. Konieczność zakupu łodzi oddaliła podróż o kolejne dwa lata, ale oni się nie poddali. Wręcz przeciwnie – wizja egzotycznych wysp i „wielkiej ucieczki” pozwoliła im przetrwać ciężkie chwile.
Kiedy wreszcie nadszedł wyczekiwany moment, pełni obaw, ale i podekscytowani, oddali swój dobytek do magazynu, wynajęli dom i na 42-metrowej łodzi o wdzięcznej nazwie „Receta”, popłynęli w dal.
Wraz z autorką płyniemy z Toronto, odwiedzamy Wyspę Smith na wschodnim wybrzeżu Zatoki Chesapeake, przeprawiamy się przez Atlantyk, co jest niezbędne, by przepłynąć wzdłuż wybrzeża New Jersey i żeglujemy przez Mokradła Karoliny Południowej i Georgii. Na Rock Creek jemy smażone krewetki z czosnkiem i imbirem, na Herb Creek kosztujemy krewetek w maśle czosnkowym, zaś na Shelbina Creek – omletów serowych. Kotwiczmy w pobliżu Miami, gdzie czekamy na odpowiednią pogodę, by wyruszyć na Bahamy, przez niemal trzy miesiące stacjonujemy w George Town, przemierzamy drogę z Bahamów na południe, do serca Karaibów, pokonując morderczą Ciernistą Trasę. Jako „morska widownia” uczestniczymy w regatach archipelagu Family Islands, a w Santo Domingo zajadamy się szynką serrano i queso de frei wyrabianym przez miejscowego serowara.
To tylko kilka z kilkudziesięciu godnych uwagi miejsc na mapie podróży, w którą zabiera nas Ann Vanderhoof. Podróży pełnej przygód, pełnej smaków i pełnej ludzi. I choć nie zawsze były to sielskie wakacje, choć nie raz małżeństwo truchlało ze strachu, przeżywając spotkanie z El Niño czy szkwał, to jednak wspólnie pokonali problemy nie tylko stając się silniejsi, ale i cementując łączący ich związek.
Choć w odbiorze książki może przeszkadzać właściwa żeglarzom terminologia, to szybko przyzwyczajamy się do języka podróżników, dając się pochłonąć niezwykłej atmosferze przygody i wspaniałej, urozmaiconej kuchni. Małżeństwo Vanderhoofów oprócz zamiłowania do dalekich wypraw ma bowiem jeszcze jedną pasję – uwielbia dobrze zjeść i próbować nowych smaków. Dlatego też w książce znajdziemy nie tylko zapiski z podróży, ale też wspaniałe przepisy (m.in. na krewetki z kaszką kukurydzianą, langustę z curry czy paluszki rybne) oraz kulinarne ciekawostki. I choć brakuje w publikacji kolorowych zdjęć z podróży, to plastyczny język autorki sprawia, że W krainie obfitości mango jest jedną z tych pozycji, które pozwalają otworzyć się na nowe możliwości, przekonują, że wcale nie jesteśmy skazani na monotonne życie, którego nienawidzimy. Wystarczy tylko wyruszyć w podróż… na kilka lat!