Ciężko byłoby odnaleźć drugie pokolenie literackie, które zostawiło po sobie tyle biograficznych materiałów, co beat generation. Sytuacja ta znajduje podwójne uzasadnienie. Po pierwsze, jest to wynik specyficznego stylu i sposobu życia przedstawicieli owego pokolenia, przepełnionego ekscesami i skandalami. Po drugie, mamy tu do czynienia z licznymi próbami autobiograficznymi. W powieściach beatników bohaterowie są często wzorowani na postaciach autentycznych, a fabuła jest swoistym przeniesieniem prawdziwego życia (zob. np. Jack Kerouac "Włóczędzy dharmy", wyd. pol. Wydawnictwo WAB, Warszawa 2006).
Ten obszerny ale i ciekawy materiał wymagał zebrania, ujednolicenia i skorygowania. Pracę tę wykonał Hans-Christian Kirsch, badacz, który w swoim dorobku ma już wiele biografii (m. in. Simone Weil, Sylvii Plath, Che Guevary, Waltera Benjamina). Jest to jego pierwsza praca poświęcona bohaterowi zbiorowemu. Lecz czy faktycznie można nazwać przedstawionych tu poetów mianem bohatera zbiorowego? Chyba nie do końca. Są oni wielkimi indywiduami, których tak wiele łączy, ile dzieli zarazem. W dobry sposób pokazuje to książka Kirscha: poszczególne rozdziały traktują raz o większej grupie pisarzy, raz o grupach mniejszych a czasem o poszczególnych przedstawicielach omawianego ruchu.
Czym było - tak szumnie nazywane - pokolenie beatników? W istocie to nieformalny ruch kulturowo-literacki powstały w USA w połowie lat-tych i trwający praktycznie do końca lat 60-tych (1969 rok - śmierć Kerouaca umownie zamyka działalność ruchu, choć poszczególni jego członkowie, jak Ginsberg, wykazują później zróżnicowaną aktywność). Do głównych przedstawicieli należy zaliczyć właśnie bohaterów tej książki: Neala Cassadyego, Williama S. Burroughsa, Allena Ginsberga i Jacka Kerouaca, pamiętając przy tym, że ruch ten nie ogranicza się do nich. Byli oni jego pionierami oraz najdoskonalszymi przedstawicielami. W ciągu 25 lat ekspansji literackiej pojawiło się wielu mniej utalentowanych naśladowców.
Pisarzy z pokolenia beatników cechowało odrzucenie tradycyjnych dogmatów Kościoła, nauki i polityki. Dążyli do intensyfikacji i autentyzacji życia. Starali się poprzez szczerość i uczciwość określić własną tożsamość, co niejednokrotnie zmuszało do przełamywania społecznych konwencji.
"Ta gloryfikacja życia [...] oznacza bunt przeciw standaryzacji, ujednoliceniu ludzkiego egzystencji pod każdym względem, przeciw stworzonej i propagowanej przez społeczeństwo konsumpcyjne teorii, że szczęście wynika z posiadania mnóstwa rzeczy, autorytarnej władzy i drugorzędnych cnót." (s. 192)
W rzeczywistości ten wyidealizowany obraz beatników sprowadzał się często do alkoholowych uzależnień, narkotykowych eksperymentów, nieustannych problemów finansowych i włóczęgostwa.
Swoista ambiwalencja znajduje doskonałe odbicie w nazwie ruchu, ponieważ angielskie słowo "beat" można tłumaczyć jako "błogi, uszczęśliwiony" lub "zniszczony, pokonany".
Artyści związani z ruchem beatników zrewolucjonizowali zachodnią poezję i prozę. Przełamanie konwencji nie ograniczało się do sfery społecznej ale przeniknęło również do poetyk. Ich wpływ na późniejsze nurty tak społeczne (ruch hippisów) jak i artystyczne jest niezaprzeczalny. "W drodze..." zapoznaje czytelnika z wieloma barwnymi postaciami i inspiruje do sięgnięcia po ich twórczość.