Może się wydawać, że zwykła ulica wcale nie jest taka zwykła. Do niezwykłych należy ulica Pazurkowa, gdzie dzieje się dużo i szybko. W należącym do serii Ulica Pazurkowa czwartym już tomie przygód sympatycznych bohaterów, na czytelnika czeka nie lada wyzwanie. Tym razem Zaklinacz kotów pokaże, na co go stać.
Opieka nad bliźniakami to coś więcej niż zajmowanie się jedynakiem. Tym bardziej, że urodzone z końcem ubiegłego roku bliźniaki Mania i Lucek, nic sobie nie robiąc z obowiązującej lokatorów ciszy nocnej, koncertują na okrągło. A koncertują te bliźniaki tak, jakby doskonale wiedziały, że należą do rodziny muzyków, państwa Przygrywków: śpiewaczki operowej i trębacza (w muzycznej rodzinie koncertowanie nie budzi zdziwienia). Oprócz nocnych występów wokalnych bliźniaki lubią spacery. I w tym właśnie momencie zaczyna się prawdziwa akcja: chociaż spacery z bliźniakami w wózku (oczywiście po lekcjach) były doskonale zorganizowaną działalnością szóstki przyjaciół z ulicy Pazurkowej, tym razem – o czym na razie jeszcze nikt nie wiedział – do wózka bezszelestnie wskoczyły koty państwa Przygrywków, Piegus i Beksa. I pewnie do końca nikt by ich nie zauważył, gdyby nie wycie syreny alarmowej przejeżdżającej tamtędy karetki pogotowia. No i jak teraz ściągnąć z wierzby koty, które ze strachu ukryły się wśród gałęzi? Nie pomogły szprotki w sosie własnym, nie pomógł nawet wyśpiewany przez mamę Przygrywkę fragment opery Wolfganga Amadeusza Mozarta Czarodziejski flet. Na domiar złego tatę Przygrywkę ze złamaną nogą zabrało do szpitala wyjące pogotowie (przerażonym kotom udało się wdrapać jeszcze wyżej). A potem… Skończył się dzień, minęła noc, a koty nadal zajmowały swoje stanowiska, miaucząc coraz żałośniej.
Opowieść o przyjaciołach z ulicy Pazurkowej skierowana została do uczniów młodszych klas szkoły podstawowej. Dzieci ucieszą się ze spotkania psio-kocio-ludzkich bohaterów, których przecież doskonale znają z poprzednich trzech tomików serii: biorąc wraz z nimi udział w zakrojonej na szeroką skalę akcji ratującej uwięzione na wysokości koty, będą się znakomicie bawić. Przekonają się też, że ciągnący dziewczynki za włosy Feliks wcale nie jest taki zły. Mnóstwo opisanych przez autorkę sytuacji oraz zachowań (w szkole, w domu i na podwórku) stanowi okazję dla rodziców, którzy w rozmowach z dziećmi będą mogli omówić zagadnienia relacji koleżeńskich, współdziałania w grupie oraz pomocy udzielanej innym. Pouczającą treść historyjki wzmagają sympatyczne, kolorowe, całostronicowe ilustracje autorstwa Katarzyny Zielińskiej, natomiast wewnętrzne strony okładki prezentują zwielokrotnione grafiki ukrywających się wśród wierzbowych gałązek kociaków. Ważne są też: duży format książki, twarda okładka, sztywne kartki i powiększone odstępy między linijkami.
Publikacja Wydawnictwa Bis uczy i bawi. Jest więc warta uwagi.
Na początku wakacji pan Kociejko zrobił swoim dzieciom niespodziankę i zbudował dla nich domek na drzewie. Franek, Milka i Mikrus oczywiście zaprosili...
„Stefcia” to seria dedykowana dzieciom w wieku przedszkolnym i trochę młodszym. W każdej części przedstawione są sytuacje z codzienności maluchów...