Zagubione owce, synowie marnotrawni
Wiara i niewiara są tematami pojawiającymi się w naszym życiu. Zależą od konkretnej osoby, jej wyboru (przynajmniej u osób dojrzałych), ale mają na nie wpływ różne czynniki zewnętrzne: bliscy, środowisko, w którym funkcjonujemy, modne trendy, znajomi, media, autorytety, własne i cudze doświadczenia. Ludzie tracą wiarę, ale również ją odnajdują. Odchodzą od wiary, ale również do niej dochodzą. Wiara nie jest dana raz na zawsze, podobnie jak jej brak.
Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre [ziarna] padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha! (Mt 13, 1-23)
Jezus w przypowieści o ziarnie pokazywał, jak różnorakie czynniki mogą wpływać na czyjąś wiarę. Jak „gleba serca” może przyjmować – lub nie – słowo, które On sieje. Są ludzie, którzy porzucają wiarę, z bardzo różnych powodów. Może to być bardzo bolesne doświadczenie nie tylko dla nich samych, ale również dla ich bliskich, rodziny i przyjaciół, dla osób z najbliższego otoczenia. Jeśli bowiem ktoś uznaje wiarę w Boga za wielką wartość, trudno mu zaakceptować, że ktoś dla niego ważny nagle z niej rezygnuje. Niełatwo przyciągnąć taką osobę z powrotem do wspólnoty wiary. Zranienia, życie sprzeczne z religią, presja otoczenia, niektóre rozumowe dociekania (chociażby wiara w samowystarczalność człowieka, możliwość bycia dobrym poza religią) nie ułatwiają tego procesu, a czasami nawet skutecznie go uniemożliwiają. Także współwyznawcy mogą być źródłem odrzucenia uznawanych dotąd wartości religijnych. Wiara jest łaską, ale bez wolnej woli człowieka nie może on jej przyjąć. Bóg nie „włamuje się” na siłę do ludzkiego serca, lecz pokornie czeka na zaproszenie. Pozostawia wybór człowiekowi. Po to dał mu rozum, wolną wolę i zdolność do poszukiwania prawdy, żeby z nich korzystał. I za to człowiek – w świetle Biblii – będzie odpowiadać: na ile uczciwie i szczerze poszukiwał prawdy.
Theresa Aletheia Noble FSP, autorka książki Ukochany marnotrawny. Kiedy bliscy porzucają wiarę sama była ateistką, a zatem osobą nie tyle poszukującą Boga, co wprost negującą jego istnienie. W wieku czternastu lat odeszła z Kościoła. Zniechęciły ją hipokryzja niektórych chrześcijan, zgorszenie przez nich wywoływane. Została punkiem. Z cichego mola książkowego – jak sama wyznaje – zmieniła się w ponurą, złą nastolatkę. Potem zainteresowała się buddyzmem i filozofią Wschodu. Sądziła, że do tego, by być dobrym człowiekiem, nie potrzeba Boga. Miała pragnienie zmieniania świata i bardzo pozytywne motywacje. Wszystko to jednak nie było tak piękne i radosne, jak mogłoby się wydawać. Nie była szczęśliwa. Powróciła do wiary, do Kościoła. Została nawet zakonnicą. Po tym, czego sama doświadczyła, rozumie, jakie emocje, przemyślenia i doświadczenia mogą być udziałem osób dalekich od Boga lub zaprzeczających Jego istnieniu. Oczywiście jej osobiste doświadczenia mogą być jednostkowe, jednak wsparte doświadczeniami innych, dołączeniem do nich obserwacji i rozmów z innymi osobami, pozwalają na uogólnienia. W Ukochanym marnotrawnym Theresa Aletheia Noble próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie: jak pomóc osobie bliskiej powrócić do jedności z Kościołem. Tak, nie każdej osobie, nie obcym, nieznajomym, ale tym, którzy są blisko nas z racji więzów krwi, związków rodzinnych. Ewangelizowanie osób bliskich nie jest łatwe. Sam Jezus przeżył to, kiedy negowano jego misję wśród tych, którzy go znali: Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony (Mt 6,4). Pomaganie w odkryciu piękna wiary (czy to po raz pierwszy, czy na nowo) jest trudne i wymaga świętości osoby pomagającej. To mozolna praca, nie zawsze kończąca się sukcesem (jak brak nawrócenia u wielu osób słuchających kiedyś samego Jezusa). Żeby ją rozpocząć, trzeba spojrzeć na taką osobę inaczej, odkrywając w niej to, co dobre, a nawet to, co najlepsze. To, jaka jest w głębi serca, mimo wad, grzechów czy upadku. Kochającym spojrzeniem, które jest spojrzeniem Boga.
Zdaniem Theresy Aletheii Noble do skutecznego nawracania innych potrzebne jest wiele warunków, m.in. duża pokora (podstawa oddziaływania), wyczulenie na natchnienia Ducha Świętego (kiedy mówić, kiedy milczeć, kiedy być zdecydowanym, a kiedy łagodnym), okazywanie w słowach zarówno prawdy, jak i miłości, zrozumienie rozpowszechnionych błędnych przekonań (relatywizm, zrównywanie wszystkich religii, kult indywidualizmu czy maniera podważania prawie wszelkich autorytetów, bezkrytyczna wiara w naukę). Analizuje ona owe warunki, omawia ich rolę w poszczególnych rozdziałach.
Optyka przyjęta w książce nie musi każdego przekonywać we wszystkich aspektach. Tak, jak rozłożenie akcentów, dobór cytatów z Biblii i ich interpretacja. Jak każdy poradnik, warto czytać ją krytycznie, ale na pewno znajdziemy tu wiele elementów wartych zastanowienia i zastosowania. Nie można bowiem odmówić autorce szczerego pragnienia pomocy osobom będącym daleko od Kościoła i wiary w odnalezieniu Jezusa, który jest drogą, prawdą i życiem.
Niektóre wnioski Theresy Aletheii Noble mogą dziwić. Jak ten, że z człowiekiem, który odszedł od Kościoła, od wiary, wszystko jest w porządku. Gdyby tak było, czy wydanie przez nią tej książki miałoby sens? Uważa też autorka na przykład, że niewierny Tomasz był pierwszym, który dostrzegł zarówno ludzką, jak i boską stronę Jezusa (słynne Pan mój i Bóg mój). Jak ma się to do dużo wcześniejszego wyznania Piotra, który potwierdzał, że Jezus jest Mesjaszem, synem Boga? Zakonnica, chcąc czasami dowieść stawianych tez, dobiera tak cytaty i fakty, by potwierdzały jej stanowisko, trochę brak osadzenia ich w szerszym kontekście.
Warto jednak przeczytać książkę Ukochany marnotrawny, kiedy stykamy się z problemem niewiary bliskich i czujemy się wobec niej bezradni. Pomoże ona przyjrzeć się wielu postawom obu stron, zwrócić uwagę na błędy popełniane w stosunku do niewierzących. Pomoże odkrywać podstawową rolę przykazania miłości Boga i bliźniego. Bez nich nikomu nie pomożemy powrócić do wiary w Boga. Jest On bowiem miłością, a bez doświadczenia szeroko rozumianej miłości człowieka trudno Go poznać i pokochać.