Liczą się przede wszystkim miłość i pasja
Kończy się II wojna światowa. Czekają na to bardzo spragnieni normalnego życia ludzie. Czekają na to również dzieci w sierocińcu w Szczecinie. Wiele z nich nie wie, jak się tam znalazło. Tak, jak dwójka przyjaciół: Adam i Aleks. Starszy Aleks ma podobno dziesięć lat. Tak przynajmniej zapisane jest w dokumentach. Adam ma około ośmiu lat. Chłopcy świetnie się rozumieją. Otoczeni opieką, w sierocińcu nie mają gorzej niż inni, ale brakuje im czegoś bardzio ważnego: rodzinnego ciepła i miłości bliskich. Nawet ulubiona pani Barbara nie może im tego zapewnić. Chłopcy budują Maszynę do Produkowania Szczęścia. Bardzo chcieliby, żeby świat był dobrym miejscem dla każdego, nie tylko dla nich.
Powojenne zmiany dotykają i sierociniec w Stetten. Teraz znajduje się on na terenie Polski, a niemieckie dzieci mają zostać ewakuowane do własnego kraju, do Heidelbergu. Wcześniej jednak po Adama zgłasza się małżeństwo, twierdzące, że są jego krewnymi. Chłopiec zostaje oddany ludziom, którzy mają zamiar wykorzystywać go do pomocy w pracy. Ucieka od nich i potajemnie bierze udział w przenosinach sierocińca. To jednak dopiero początek niezwykłych przygód Aleksa i Adama, ich nagłej rozłąki i upartego dążenia do ponownego spotkania, podróży po podnoszącej się ze zgliszcz powojennej Europy. Spotkań z przyjaznymi czy nie zawsze dobrymi ludźmi. To pierwszy wątek Ucieczki z mroku – pierwszego tomu cyklu Kroniki Saltamontes. Książki o wielkiej przyjaźni, marzeniach i upartym dążeniu do ich spełnienia. Drugim ważnym wątkiem jest historia o tajemniczym bractwie, którego znakiem jest konik polny. Ludzie z nim związani pojawiają się na ścieżkach, którymi kroczą chłopcy, a ci – z poznanymi przypadkiem nowymi przyjaciółmi – próbują odkryć tajemnice, które dotychczas wydawały się tylko jedną z wielu legend.
To nie rzeczy tworzą nasze życie, ale nasza wiara w możliwość bycia szczęśliwymi (...)
Ucieczka z mroku to książka przede wszystkim dla nastolatków. Dla tych, którzy lubią połączenie powieści przygodowej z wątkami fantastycznymi. Takim bowiem jest tajemnicze bractwo, ukrywające prawdę o sobie pod... ziemią. Widać tu pewne nawiązanie do książek mówiących o istniejących pod ziemią światach, o zamieszkujących je ludziach. Pomysł nie jest może nowy, ale ujęcie tchnie świeżością.
Przygody Aleksa i Adama są opowieścią tego ostatniego, spisaną po wielu, wielu latach. Stary człowiek wspomina młodość i to, co przeżył. W całej tej historii czuć ów dotyk dojrzałości, retrospektywnego wejrzenia. To nie dziecko, młodzieniec opowiada o sobie, ale człowiek z dużym doświadczeniem, patrzący na przeszłość z perspektywy tego, co minęło. Chłopcy cały czas sprawiają wrażenie dużo starszych niż w rzeczywistości. Wyrażają się poważnie, są dojrzali, nie ma w nich – skądinąd można to tłumaczyć traumatycznymi przeżyciami – dziecięcej beztroski, fantazji.
Akcja jest dynamiczna, nie zgłębiamy detali. Budzące sympatię postaci Aleksa i Adama są przerysowane. Na ich tle dorośli często sprawiają wrażenie bardzo naiwnych, niedojrzałych. Dialogi nie zawsze brzmią naturalnie. Bardzo ważne dla Moniki Marin, autorki powieści, jest uwypuklanie znaczenia pozytywnych wartości. Przypominają o tym liczne „złote myśli”, wyrażane przez wiele postaci, które pełnią funkcję dydaktyczną, trochę może zbyt nachalną dla dorosłego czytelnika.
A życie to zmiany. Gdy nie ma zmian, nie ma życia.
Trudno powiedzieć, jak współczesne nastolatki odbierają taką, trochę staroświecką w charakterze, prozę. Jak potraktują świat pozbawiony technologicznych gadżetów, zrujnowany, niepewny? Czy będzie im przeszkadzać pewna doza naiwności zawarta w książce? Na pewno pociągać je powinna ekscytująca historia Saltamontes czy uwypuklenie roli dzieci, które potrafią być mądrzejsze i bardziej zaradne od dorosłych. Powinna je wciągać ciekawa fabuła i szybka akcja. Nie jest to może proza przesadnie oczarowująca klimatem i jakością wykonania, ale z pewnością nieztuzinkowa. Tchnąca optymizmem i wiarą w człowieka (choć realistyczne ilustracje bardziej podkreślają raczej mroczny charakter czasu powojennego zamętu). Czcionka jest trochę zbyt mała jak na naprawdę młodego czytelnika, ale można to tłumaczyć objętością książki.
Podczas wakacji w Toskanii Leonard poznaje Chiarę. Między nastolatkamizawiązuje się przyjaźń. Szybko okazuje się, że podobnie patrzą na świat iprzeżywają...
W drugiej części Kronik Saltamontes znów spotykamy się z Adamem, Aleksem, Annabell, Barbarą oraz wieloma innymi osobami, które wystąpiły...