Poszukiwanie skarbów. Odkrywanie tajemnicy. Wreszcie – odnalezienie hobby, które potrafi pochłonąć bez reszty. Tak niewinnie zapowiada się książka Rodricka Gordona i Briana Williamsa „Tunele". To jednak tylko krótkie wrażenie, które zostaje rozmyte już po kilkunastu stronach powieści. Skarby przekształcają się w ukryte pod powierzchnią ziemi miasta, a zwykła ciekawość nastolatka przeradza się w strach i niesie z sobą konieczność walki o przeżycie.
Czternastoletni Will różni się od swoich rówieśników nie tylko wyglądem – jest albinosem – ale przede wszystkim zainteresowaniami. Wraz z ojcem, doktorem Burrowsem, kustoszem miejskiego muzeum, uwielbia kopać tunele. Posługując się planami miasta, poszukiwacze odkrywają starą stację metra oraz wiele innych, znacznie mniej fascynujących i zaspokajających ciekawość poszukiwaczy, miejsc. Chłopiec pragnie zaimponowac ojcu, dlatego każdego dnia, drążąc tunel, ma nadzieję natknąć się na coś olśniewającego. Właściwie tylko doktor Burrows interesuje się wykopaliskami syna. Pozostała część rodziny żyje własnym życiem – matka całe dnie spędza przed telewizorem, uzbrojona w piloty starannie ułożone na oparciach fotela; dwunastoletnia siostra Rebeka natomiast utrzymuje porządek w domu, płaci rachunki, przygotowuje posiłki. Domownicy nie interesują się sobą nawzajem. Nawet, gdy w tajemniczych okolicznościach znika ojciec rodziny, reakcja i poważne kroki zostają podjęte dopiero po kilku dniach. Po bezskutecznej interwencji policji Will postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i wraz z przyjacielem, Chesterem, wyrusza na poszukiwania ojca. Jak łatwo się domyślić, chłopcy odkrywają w piwnicy wydrążony tunel, który prowadzi ich w miejsce, jakiego w najmroczniejszych snach nie byliby w stanie sobie wyobrazić. Przygoda, która mieniła się pięknymi barwami, zmieniła się w koszmar, który może kosztowac chłopców życie.
Książka Gordona i Williamsa ma w sobie coś z Harry'ego Pottera. Główny bohater, uważany za dziwaka wśród swoich rówieśników, odkrywa miejsce, gdzie wszyscy mieszkańcy są do niego podobni, są – jak on sam – albinosami. Will, choć ma rodzinę, nie jest przez nią rozumiany i dopiero w podziemiu dowiaduje się o niej całej prawdy. Chłopiec ma pasję, którą żyje, która jest ogromną częścią jego życia. Jest odważny, nie poddaje się przeciwnościom losu, nie zniechęca się, bez namysłu staje do walki.
„Tunele" to historia o poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. To opowieść o rodzinnych sekretach, o tajemnicy i smutnej prawdzie, która została odkryta i której ciężar zawisł nad głową głównego bohatera. To książka o przyjaźni i o zobowiązaniach, jakie ta z sobą niesie. To wreszcie historia wielkiej ucieczki, zagubienia i wątpliwości.
Książkę czyta się jednym tchem, akcja toczy się żywo. Czytelnik ma wrażenie, jakby sam brał udział w wielkiej wyprawie wgłąb ziemi. Nie jest to jednak powieść dla bardzo młodego czytelnika. Po książkę powinny sięgać nieco starsze dzieci. Choć bowiem język powieści jest prosty, niektóre sceny są zdecydowanie zbyt brutalne dla młodych czytelników. „Tunele" to pierwsza część przygód Willa i jego przyjaciół. Nie dowiadujemy się z niej, jak ostatecznie potoczą się losy chłopca. Odpowiedzi na nurtujące czytelników pytania przyniesie być może dopiero druga część książki Rodricka Gordona i Briana Williamsa – „Tunele. Głębiej".
W samym środku Ziemi Will wpada w kolejne kłopoty, a przy okazji odkrywa zapomniane cywilizacje i inne tajemnice. Jego tropem nieustannie podążają Styksowie...
Will i Chester kontynuują swoją wyprawę w mrocznej krainie. Poszukując doktora Burrowsa, spadają jeszcze głębiej w OTCHŁAŃ - do miejsca, gdzie już nie...