„Tomkowe historie” Olafa Tumskiego to zbiór krótkich, ciekawych opowiadań dla najmłodszych czytelników. I choć nie zachwyca mnie oprawa graficzna, przyznać muszę, że jest to książka, która pozwoli rozpocząć nawet z bardzo małymi dziećmi rozmowy na tematy ważne. A przy tym warto podkreślić, że całość czyta się wyśmienicie. W książce Tumskiego odnajdujemy dziesięć opowiastek opowiadających o życiu pięcioletniego Tomka. Dzięki kolejnym opowiastkom mamy okazję poznać jego rozkład dnia oraz bliżej przyjrzeć się rodzinie Tomka. Mamy też okazję wykształcić w dziecku wiele dobrych nawyków, zwyczajów, które procentować będą w przyszłości. I choć całość ma charakter wyraźnie dydaktyczny, to dydaktyzm ten raczej nie razi i nie powinien on budzić zbyt wielkich protestów dziecka.
Tomek jest dzieckiem zupełnie normalnym. Uwielbia bawić się, chodzić z rodzicami na spacery i jeździć na rowerze. Pewnego dnia ma okazję zobaczyć wielką rzekę, innym razem wybiera się na przejażdżkę zabytkowym tramwajem, dowiaduje się, do czego służy laptop i czego nie należy robić z książkami. Zdarza mu się rysować i pewnego dnia poznaje też cel, dla którego zabieramy się za porządki w domu. Wszystkie opowiastki zamieszczone w zbiorze są bardzo krótkie i przystępnie napisane. Najmłodszym czytelnikom zapewne spodoba się fakt, że Tomek jest – jako się rzekło – najzupełniej zwyczajnym dzieckiem, łatwiej więc będzie im się z nim identyfikować. Tym mocniej powinien dotrzeć przekaz wychowawczy książki. Przekaz dotyczący najważniejszych dziedzin życia.
Wraz z Tomkiem dowiadujemy się bowiem o znaczeniu segregacji śmieci, wraz z nim uczymy się, że odpadów nie wolno wyrzucać byle gdzie, aby nie zanieczyszczać środowiska. Doceniamy znaczenie historii, przestajemy upychać ubrania na siłę do jednej szuflady, by na koniec dowiedzieć się, dlaczego dzieci kładą się wcześnie spać. Dydaktycznie? A jakże! Ale przy tym naprawdę interesująco. Są tu bowiem mówiące przedmioty, są bohaterowie najzupełniej nierzeczywiści.
O najprostszych czynnościach Olaf Tumski pisze tak, jakby opisywał najbardziej niesamowite przygody. I bardzo słusznie – książka bowiem przeznaczona jest dla dzieci najmłodszych, dla których codzienne odkrywanie świata rzeczywiście stanowi przygodę niesamowitą. Trzeba podkreślić – książkę tę czytać więc dzieciom będą raczej dorośli. Gdy bowiem te nauczą się czytać samodzielnie, raczej będą już za duże na tego typu opowiadania. Ale nie jest to wada, podobnie jak wadą nie jest elektroniczne wydanie książki.
„Tomkowe historie” dzięki swej „mobilności” okażą się bowiem świetną książką do zabrania w podróż czy na urlop, a następnie do czytania dziecku w niepogodę czy przed zaśnięciem. Pewną wadą są dla mnie ilustracje, mocno stylizowane na rysunki wykonane przez dziecko – ale może dzięki temu stanowić one będą inspirację do pierwszych zabaw z kredkami? W każdym razie warto by było podkreślić, że „Tomkowe historie” to książeczka warta uwagi mimo niepozornej objętości – pozycja ta liczy bowiem jedynie nieco ponad 40 stron.
Naran, przeciętny mieszkaniec Planety, zostaje zwerbowany do ściśle tajnego projektu „Bezkresny umysł”. Oznacza to radykalną dla niego zmianę...
Pewnego dnia zwyczajny trzydziestolatek z Poznania - Maciej - przeczytał książkę. Była to taka sobie historyjka fantasy. Problem w tym, że nie potrafił...