Recenzja książki: Tłumacz chorób

Recenzuje: Justyna Gul

Indyjskie opowieści

Codzienne życie, proste czynności wykonywane mechanicznie, bez zastanowienia, setki posiłków zjedzonych samotnie lub w towarzystwie, wydarzenia mniejszej lub większej wagi i ludzie nas otaczający – to elementy składowe naszej egzystencji i od tego, jak będziemy do nich podchodzić, zależy jakość naszego życia.

O tej zwyczajności chwil pięknie pisze Jhumpa Lahiri, opowiadając nam historie hinduskich emigrantów w Stanach Zjednoczonych, próbujących z mniejszym bądź większym sukcesem odnaleźć się w nowej rzeczywistości i otrząsnąć z kulturowego szoku. „Tłumacz chorób” to subtelna, delikatna baśń wykorzystująca motyw cierpienia, rozlicznych problemów, małżeństwa, straty i zagubienia. W świecie konsumpcji i bezimienności wszyscy bohaterowie pragną odnaleźć swój azyl, bezpieczną przystań, nierzadko pachnącą imbirem i soczewicą.

Spotykamy zatem Shobę i Shukmara  („Tymczasowa awaria”) na zakręcie życiowej drogi. Traumatyczne przeżycie, jakim jest śmierć dziecka, rozdzieliło ich, a zasklepieni w swoim bólu, stali się odrębnymi planetami. Dopiero prozaiczna rzecz – awaria elektryki i brak prądu sprawiła, że zaczynają oni wychodzić ze swoich skorup i ostrożnie poznają się na nowo. Tylko w ciemnościach potrafią ukazać duszę i mówić o dręczących spokój sumienia sprawach. Tylko - czy aby nie jest za późno?

Za późno jest już z pewnością dla Boori Ma, wiekowej sprzątaczki z czynszowej kamienicy, bohaterki opowiadania „Prawdziwy durwan”. Solidna, schematyczna, stała się stałym elementem życia kamienicy. Jedynie jej głos „kruchy od smutku” świadczył o tym, że ta samozwańcza dozorczyni, strażniczka mienia mieszkańców, ma jakieś uczucia. Wszyscy mieszkańcy słyszeli ten głos opowiadający o kłopotach i cierpieniach, jakie ją spotkały, kiedy po podziale Indii została deportowana do Kalkuty. W jej ustach legendy o niegdysiejszym, niewyobrażalnym wprost  bogactwie, przeplatały się z historiami o przekraczaniu wraz z tysiącami uchodźców granicy Wschodniego Bengalu. Szczegóły zmieniały się stopniowo, bogactwo rosło i coraz bardziej wspomnienia odstawały od życia, które wiodła obecnie. Nic więc dziwnego, że nikt, z Boori Ma włącznie, nie wiedział już, co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni. Kiedy jednak po raz pierwszy Boori powiedziała w swojej obronie prawdę, nie uwierzył już nikt …

Prawdę - i to bolesną, wyjawił mąż kuzynki Lakszmi, zawiadamiając o fakcie posiadania kochanki („Sexy”). Stało się to kanwą opowieści o pozamałżeńskim związku Mirandy, ciągłych odejściach ukochanego i czekaniu na ukradkowe spotkania oraz o tym, co tak naprawdę oznacza bycie >i?sexy.

O tęsknocie, ale tej innej, za ojczyzną, pięknie opowiada Lahiri, snując historię o pani San („U pani San”), żonie nauczyciela, która nigdy nie pogodziła się z opuszczeniem Indii, w listach z kraju rozpaczliwie szukając choć odrobiny bliskości ojczyzny. Tej wiadomości z domu ojczystego pragnie także pan Pirzada („Wizyty pana Pirzady”), pochodzący z Dakki. W 1971 roku, kiedy mężczyzna przebywał w Stanach Zjednoczonych na stypendium, jego miasto rozbrzmiewało wystrzałami z karabinów, bowiem o wschodnie pogranicze toczyła się wojna domowa. Nic więc dziwnego, że nasz bohater żyje relacjami telewizyjnymi z walk i śle pełne niepokoju listy do żony …

Tęskni także pan Kapasi („Tłumacz chorób”), choć u niego ta tęsknota ma charakter ulotny; jest pierwotnym pożądaniem. Ten pilot weekendowych wycieczek w tygodniu pracuje w gabinecie lekarskim jako tłumacz. Zajęcie to jest symbolem jego życiowej porażki, do niego sprowadziły się bowiem wszystkie marzenia o pracy tłumacza dyplomatów i polityków. Z genialnego samouka-poligloty Kapasi stał się przeciętny, został bowiem wtłoczony w schematyczną i nudną pracę „tłumacza chorób”. Wyprawa do świątyni Konarak z rodziną Das ponownie rozbudza dawne tęsknoty i pragnienia. Teraz jednak nasz bohater będzie miał na co czekać – na listy od pani Das.

Zbiór opowiadań Jumpy Lahiri jest niczym fascynująca podróż poprzez codzienność, w lustrze której odbija się cały wachlarz emocji i ludzkich uczuć. „Tłumacz chorób” to dotknięcie ludzkiej duszy i piękna baśń pozwalająca ukoić nasz ból, działająca niczym balsam. Każda z historii jest zjawiskowa w inny sposób i chociaż mnie najbardziej poruszyło cierpienie i oddalenie się małżeństwa po stracie dziecka, to każda budzi bardzo szeroki wachlarz emocji. Lahiri jest mistrzynią w zaklinaniu ludzkich doświadczeń, a „Tłumacz chorób" stanowi tego najlepszy dowód.

Kup książkę Tłumacz chorób

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Tłumacz chorób
Książka
Tłumacz chorób
Lahiri Jhumpa
Inne książki autora
The Namesake
Lahiri Jhumpa0
Okładka ksiązki - The Namesake

'When her grandmother learned of Ashima's pregnancy, she was particularly thrilled at the prospect of naming the family's first sahib. And so Ashima and...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy