Słoneczny, spokojny dzień, prowincjonalny klasztor, kilka sióstr zakonnych odpoczywa na tarasie. Nagle ten błogi odpoczynek zostaje zakłócony, bez żadnego wcześniej ostrzeżenia, przez pojawienie się uzbrojonego mężczyzny, który bez słowa zabija jedną z zakonnic. Zaraz po nim pojawiają się kolejni napastnicy. Pozostałe siostry również zostają zamordowane, i to w brutalny sposób. Sprawcy chcieli uzyskać od jednej z nich jakieś informacje, jednak kobieta, nawet w obliczu śmierci swoich towarzyszek i własnej, nie wyjawia tego, na czym tak zależało zabójcom. Pozostawia jednak pewną wskazówkę - w dłoniach zmarłej policja odnajduje obrazek ze świętym...
Kilkaset kilometrów dalej, w Berlinie, młodego mężczyznę ktoś chce wciągnąć do samochodu, potem kierujący tym samym autem o mało co nie potrąca go na przejściu dla pieszych, a kilkanaście minut później dochodzi do włamania do mieszkania, które niedoszła ofiara zamieszkuje z siostrą i jej chłopakiem. Zbieg okoliczności? Porachunki mafijne? A może coś z osobistego obszaru - zazdrosny mąż kochanki? Żadna z powyższych odpowiedzi nie pasuje do sytuacji życiowej Krystiana, więc dlaczego zamach był przygotowany właśnie na jego osobę?
W ramach zapewnienia mu bezpieczeństwa - czy raczej sobie - jego siostra przeprowadza go do swojej przyjaciółki, w ten sposób zniknie z oczu niedoszłym porywaczom/zabójcom/włamywaczom, a w międzyczasie może coś się wyjaśni. Jednak wydarzenia przyśpieszają, gdy rodzeństwo dowiaduje się o śmierci matki siostry zakonnej Malwiny... Tak, to sama zakonnica, która nie chciała zdradzić informacji napastnikom. Jest jeszcze coś - samobójstwo jej męża oraz ojca Krystiana i Urszuli mogło nim nie być. Czy jej śmierć wiąże się z napadami na jej syna? A może przeszłość sprzed prawie trzydziestu lat jest związana z teraźniejszymi zbrodniami - tymi dokonanymi i niedoszłymi? Policja niemiecka i polska łączy na razie wątek napadu i zabójstwa, szczególnie, że w jednym i drugim, brał udział bordowy samochód - volkswagen golf.
Monastyr, który dopiero od niedawna pełni swą pierwotną funkcję, także skrywa pewien sekret. Brat Iłłarion studiując stare teksty, odkrywa w nich podobieństwa do ewangelii, jednak inaczej ujmujące dogmatyczne prawdy, na których opiera się chrześcijaństwo. To co tak naprawdę kryje się pod słowami świętych ksiąg, ma inną symbolikę niż się wydaje wiernym.
Jak na razie tajemnica skrywa się gdzieś między wierszami, chociaż wyczuwa się ją coraz wyraźniej, szczególnie gdy Krystian przypomina sobie, kim jest święty z obrazka trzymanego przez jego matkę. To nie św. Hugo - tylko Hugo z Payns, założyciel zakonu Templariuszy. Jedna z komandorii znajdowała się w Polsce, w niej przechowywano akta i skarbiec braci. Przodek Krystiana miał w tym samym miejscu dom i znał się z komandorem Templariuszy. Czyli trop stał się wyraźny, nie tracąc przy tym nic ze swej tajemniczości, a wręcz ją jeszcze pogłębiając. Miejsce zamieszkania pradziada kryje metalową szkatułę, czas by potomek odnalazł ją i sprawdził co kryje. Mordercy też nie próżnują, szukają powiązań rodzinnych zabitej zakonnicy i to nie w pokojowych zamiarach, jednak tym razem los im nie sprzyja. Tymczasem brat Iłłarion dokonuje odkrycia, które może wstrząsnąć posadami chrześcijaństwa, wątpliwości ma jego przełożony i chociaż boi się, że informacje te mogą wyjść poza mury monastyru, pozwala na dalsze prace.
Kolejne spotkanie zabójców matki Krystiana z nim i jego bliskimi ma już miejsce na terenie klasztoru, gdzie odbył się pogrzeb zamordowanych zakonnic. Pomimo sprzyjającej okazji tym razem nikt nie ginie.Dlaczego? Czyżby odezwało się sumienie w mordercy? A może...
Nadchodzi moment, by się przekonać co kryła tak starannie ukryta szkatuła i jaki ma ona związek z ostatnimi wydarzeniami. Trzy metalowe tuby i list, z którego wynika, że rodzina Krystiana ma za zadanie je przechowywać, nie otwierając ich. To co schowane dotyczy ludzkości i wiary w Boga. Od czasów Templariuszy przodkowie chronili to, co zostało im powierzone, pokolenie po pokoleniu, bez oznaczenia daty otwarcia i wskazania człowieka, który ma do tego prawo.
Jaka w tym wszystkim jest rola białoruskiego monastyru? Zgromadzenie nim stało się schronieniem dla braci prawosławnych był pogańska kaplicą, a później katolickim klasztorem, co więcej jego założycielem był... templariusz. Zbieg okoliczności czy raczej dalszy ciąg tropu, w którym duży udział ma rodzina Krystiana? On sam jest obserwowany przez byłego żołnierza wojny afgańskiej, wynajętego przez Patriarchę rosyjskiego. Co tak naprawdę chroni familia Sommerów, co niepokoi tak wielu ludzi, dla których życie ludzkie jest niczym w porównaniu z odkryciem tajemnicy, poznanej i ukrytej przez Templariuszy?
Czy "Testament Baphometa" jest podobny do "Kodu Leonarda Da Vinci"? Nie, to odrębna historia, chociaż oparta na podobnych założeniach. Nie ma w niej powtórzeń czy zapożyczeń z amerykańskiej książki, jest za to opowieść z sekretnym wątkiem sensacyjnych, który zabiera czytelnika w podróż z nieszablonowymi bohaterami. A tytułowy testament jest całkowicie czym innym, niż można by podejrzewać. Chociaż od kilku lat powstaje wiele mniej lub bardziej udanych kopii książki Dana Browna, to Greg Gindick umiał stworzyć oryginalny pomysł i rozwinąć go w kierunku zupełnie nieprzewidywalnym. Jakim? To najlepiej odkryć samemu, podobnie jak to, czym jest tytułowy testament.