To już kolejna powieść Joanny Jax, która przez ostatnia lata przyzwyczaiła czytelnika do regularnych publikacji. Doskonały styl i ciekawa fabuła każdej z historii Jax przysparzają pisarce rzesze czytelników. Wystarczy zajrzeć na strony www poświęcone literaturze określanej jako kobieca.
Po sagach o trudnej miłości Jax sięgnęła po następny niełatwy temat. Nie oznacza to, że w Synu zakonnicy nie ma zakazanych uczuć i przeciwieństw losu. Wręcz odwrotnie, jest ich tu jeszcze więcej niż w popularnej historii o von Beckach czy wydanej niedawno serii Zemsta i przebaczenie. Tym razem autorka zdecydowała się na podjęcie wyjątkowo trudnego tematu.
Jak się łatwo domyślić, Syn zakonnicy to opowieść o dziecku, które narodziło się z wielkiej, ale nieszczęśliwej miłości. Jax jednak nie byłaby sobą, gdyby jej historia była taka prosta. Jak się okazuje, ani ta miłość nie była nieszczęśliwa, ani dziecko nie było niekochane. Ale po szczegóły odsyłam do książki, nie będę Państwu psuła przyjemności czytania.
Joanna Jax buduje swoje historie niespiesznie. Analizuje codzienne sprawy – te ważne i te mniej istotne. Pokazuje ludzkie wady, zadaje pytania, co ludźmi kieruje, gdy podejmują trudne decyzje. Podłość ukazana w powieści nie jest przypisana do konkretnych osób. Zło, chciwość i bezwzględność nie mają narodowości i wyznania. Są rozłożone po równo u kobiet i u mężczyzn, u młodych i u starych, u duchownych i u świeckich. Podobnie jak dobro, szlachetność i uczciwość.
Bardzo cenię niespieszną, refleksyjną narrację, którą operuje autorka. Pomimo tego, że w powieści nie brak napięcia, emocji, że chwilami aż kipi od uczuć, spokojna fraza i oszczędność w używaniu przymiotników podkreśla, jak wyraźnie Jax panuje nad swoim tekstem, jak oszczędnie dozuje emocje, wiedząc, w którym momencie wyraźniej zaznaczyć to, co w danej chwili decyduje o odpowiednim napięciu. Prowadzi czytelnika jak po krawędzi urwiska, nie pozwalając na efekciarstwo czy banalne rozwiązania. Ukazuje problem, prowadzi czytelnika poprzez złożone zdarzenia, a w końcu pozostawia wraz uczuciami, które pozwalają przeżyć wszystko ponownie.
Przyznam, że temat zakonnic, ich dzieci, nieudanych miłości i tajemnic sprzed lat wydawał mi się już mocno i wystarczająco wyeksploatowany, aby znowu go poruszać, tym razem w rodzimej, polskiej scenerii. Joanna Jax podeszła do niego inaczej niż przypuszczałam. To raczej powieść w stylu Wyznań zakonnicy siostry Emmanuelle, kairskiej opiekunki biednych, która daleka była od dewocji i pobożności na pokaz, ale żyła tak, aby inni – szczególnie ci słabi – mogli dziękować Bogu za jej istnienie.
Sądzę, że Joanna Jax podjęła się trudnego zadania, z którego wyszła zwycięsko. Zmierzyła się z tematem, który budzi wiele emocji i może być przyczyną dyskusji o roli zakonnic we współczesnym świecie. Ujęła to wszystko w piękną opowieść o miłości i o sprawiedliwości, której nie ma, bo niektórym z nas świat może zaoferować jedynie cierpienie. Czy warto się z tym pogodzić? Nie wiem. Zapraszam do lektury. Wnioski każdy wyciągnie już sam.
Joanna Jax kolejny raz wrzuca stworzonych przez siebie bohaterów w wir historycznych wydarzeń. Krwawa niedziela, która zmieniła Orliczyn w pogorzelisko...
Ostatni tom sagi "Zemsta i przebaczenie". Bohaterowie próbują odpowiedzieć sobie na pytania, co jest w życiu najważniejsze i czym dla nich jest...