Prawda ma to do siebie, że prędzej czy później wyjdzie na jaw, nieważne, jak głęboko będzie skrywana. Znajduje to odzwierciedlenie w licznych przysłowiach i powiedzeniach, a przede wszystkim w praktyce. Wyrzuty sumienia mają działać właśnie w ten sposób, by bolesna prawda musiała się ujawnić. Nie sposób bowiem żyć z poczuciem winy.
Bohaterka powieści Louise Jensen Surogatka także ukrywa prawdę o sobie. Traumatyczne przeżycie z przeszłości wybiło ją z dotychczasowego rytmu życia, z dnia na dzień musiała wszystko zmienić. Plany na przyszłość, studia, miłość. Nic nie ułożyło się tak, jak powinno. Wszystko przez jeden wypadek. Ułamek sekundy.
Teraz Kat ma kochającego męża, pracuje w jego fundacji, mają piękny dom, do pełni szczęścia brakuje im tylko dziecka. Kolejne próby zajścia w ciążę uświadamiają jednak parze, że jest to tyko marzenie. Starania o adopcję także spełzają na niczym. Gdy więc pojawia się nadzieja w postaci surogacji, Kat stawia wszystko na jedną kartę. Zostanie mamą! Przypadek lub zrządzenie losu sprawia, że zastępczą matką ma stać się jej dawna najlepsza przyjaciółka. Dla obu ma to być sposób na pojednanie i zagojenie starych ran. Jak się jednak okazuje, w dobrze przemyślanych konstrukcjach fabularnych nie ma miejsca na przypadki. Ich spotkanie stanie się początkiem rozgrzebywania przeszłości i przyniesie konieczność ponownego jej „przepracowania".
Z każdą stroną bohaterka popada w coraz większy obłęd, wyczuwa fałsz i spisek w działaniach najbliższych osób, którym do tej pory bezwzględnie ufała. Jej stan psychiczny oddziałuje także na czytelnika, który zaczyna podejrzewać bohaterów o najgorsze, najbardziej perfidne czyny. Do końca w zasadzie nie wiadomo, czy rosnący brzuch surogatki jest prawdziwy. A finał zaskakuje – tym bardziej, że stanowi logiczną konsekwencję dotychczasowego splotu wydarzeń.
Louise Jensen udało się znakomicie oddać stan pogrążania się w psychozie głównej bohaterki, która z każdym miesiącem nie-swojej, choć swojej ciąży popada w coraz większe rozchwianie emocjonalne. Widzimy, jak wyczulony na negatywne sygnały umysł odbiera zwykłe zdarzenia jako symptomy śmiertelnego zagrożenia. Autorka posługuje się detalem, szczegółami, które budują nastrój. Nie rozwodzi się nad opisami miejsc i wyglądu postaci, zwraca natomiast uwagę na zapach szamponu do włosów, kolor ubranek kupowanych dla kolejnych utraconych dzieci, miękkość maskotek i kocyków. W zdumiewający sposób udaje jej się utrzymać podwyższony stan napięcia aż do ostatnich stron. I tak, jest tu sporo trupów, choć nikt do nikogo nie strzela i nie zabawia się w sadystyczne gierki. Bardzo dobry thriller dla kobiet właśnie, bowiem wykorzystuje największy kobiecy lęk – strach przed utratą dziecka.
"Grace, zrobiłam coś strasznego. Mam nadzieję, że mi wybaczysz." Grace nie potrafi się pogodzić ze śmiercią swojej najbliższej przyjaciółki Charlie...
Callie ginie w wypadku samochodowym, a niewyjaśnione okoliczności jej śmierci dodatkowo pogłębiają rozpacz zdruzgotanych rodziców… Tymczasem...
"Każda wersja prawdy jest plastyczna, formujemy swoją rzeczywistość w taki sposób, żeby przykryć prawdę. Czasami wychodzi to tak dobrze, że udaje nam się przekonać nawet samych siebie."
"Istnieją też inne kobiety, które tak bardzo pragną wziąć w ramiona własne dziecko, ze ich tęsknota pali żywym ogniem. Dlaczego ja miałabym bardziej na to zasługiwać? <Nie zasługujesz>, mówi cichutki głos w mojej głowie i nagle mam wrażenie, że to karma. Spłata długów. Wyprowadziłam się, ale przecież nie mogłam uciec przed samą sobą - przed wszystkim, co zrobiłam."
Więcej