Samobójstwo nie jest najświeższym motywem literackim – bohaterowie zabijali się już u Sofoklesa, Shakespeare’a, o Goethem nie wspominając. Współczesna literatura również doskonale zna urok samobójstwa choćby z przejmujących i hipnotycznych Przekleństw niewinności, w których Eugenides przemienia śmierć w akt ostatecznego oddania wobec sióstr i pragnienia wolności. Judith Claire Mitchell, niejako wstępując na drogę, którą stąpał Eugenides, bohaterkami swojej powieści czyni siostry, pragnące jednocześnie opuścić świat, przynoszący im do tej pory głównie ból i rozczarowanie. Jednak, w przeciwieństwie do dopiero dojrzewających Lisbonek, siostry Alter lata młodości mają dawno za sobą. Przeżyły już odejście ojca, śmierć matki w rzece Hudson, rozwód, śmierć małżonka, raka i jego nawrót, a także trzy próby samobójcze (stryczek, żyletkę i valium z wódką), z których żadna nie została sfinalizowana. Są leniwe i mają przekazywane z pokolenia na pokolenie skłonności do alkoholizmu, którym z wielką przyjemnością się poddają. Jest jednak rzecz, która łączy je z siostrami Lisbon – zarówno jedne, jak i drugie zostały sprowokowane do samobójstwa przez rodzinę. O ile w przypadku bohaterek Przekleństw niewinności są to toksyczni rodzice, tak w Subtelnym uroku samobójstwa to od dawna nieżyjący pradziadek okazuje się jedną z głównych przyczyn. To on sprowadził na rodzinę Alterów klątwę, a Lady, Vee i Delph chcą ją zakończyć na własnych warunkach.
kary za niegodziwość ojców są zsyłane na potomstwo do 3. i 4. pokolenia
To cytat, który w formie tatuażu wije się wokół łydki najmłodszej Alterówny, a jednocześnie słowa wyznaczające bieg życia trzech sióstr. Są czwartym pokoleniem, biorącym na swoje barki grzeszki i grzechy swoich przodków, zwłaszcza Lenza Altera, człowieka, który wynalazł nie tylko środek owadobójczy, za który otrzymał Nobla, ale także gaz wykorzystywany w komorach gazowych. Jak mogłyby nie być przeklęte, skoro ich pradziadek (o, ironio, Żyd!) odpowiedzialny był za śmierć ponad miliona osób? Pogodzone z piętnem samobójczyń, przekazywanym z pokolenia na pokolenie, prawie tak samo jak umiłowanie do alkoholu, kobiety rezygnują z życia, postanawiając jednocześnie spisać list pożegnalny, będący zarazem historią rodu Alterów. Historią burzliwą i przede wszystkim diabelnie ciekawą, przejmująco smutną, choć napisaną w sposób sarkastyczny i dowcipny.
Mitchell doskonale łączy przeszłość z teraźniejszością, która nie ma szansy na to, by stać się przyszłością. W powieści dominuje brak sentymentalizmu, ironiczne spojrzenie na mroczną historię rodziny i fatalizm, który łączy losy wszystkich sióstr, choć nie każda z nich wierzy w klątwę i przeznaczenie. Czy ogrom tragedii łatwiej jest przyjąć, myśląc, iż jest on częścią wielkiego planu, a nie tylko smutnym zbiegiem okoliczności?
Siostry Alter zdają się pogodzone z piętnem pozostawionym im przez pradziadka. Wiedzą, że należąc do rodziny, w której samobójstwo jest nowym naturalnym sposobem na odejście z tego świata, nie mają możliwości ani nawet prawa, by targować się z losem. Dlatego pomimo tematu, który ciąży na powieści, poczynając od tytułu, Subtelny urok samobójstwa jest powieścią rozbrajająco zabawną. Zasługi należy przypisać tylko i wyłącznie bohaterkom – czarującym, ironicznym kobietom, które traktują się z ogromnym dystansem, na jaki w ich oczach zasługują niewielkie, raczej brzydkie Żydówki. Ich narracja (wspólna, tak jak wspólna ma być śmierć) powala szczerością, czarnym humorem i wieloma kulturowymi nawiązaniami, nadając "smaczku" całej historii. A jest ona, oczywiście, niebanalna, tak jak niebanalne było życie Lenza i Iris – dwójki utalentowanych chemików, z których tylko jedno mogło spełniać się zawodowo, choć najwyraźniej było tym mniej utalentowanym ogniwem. To na opowieściach o losach pradziadków najbardziej skupiają się siostry Alter, wiedząc, że klątwa właśnie wtedy rozpoczęła swoje niszczące działanie. Jednak nie zamęczają nas rodzinnymi obrazkami, przetykają przeszłość z ich teraźniejszością, mówiąc o sobie przez pryzmat historii.
Subtelny urok samobójstwa to powieść o przytłaczającej sile międzypokoleniowej tradycji, o grzechach dziadków i pradziadków, które nie są jednak tak silne, jak grzechy rodziców, wpływających bezpośrednio na losy nieukształtowanych jeszcze istot. Czy można żyć szczęśliwie, czując na karku oddech historii? Siostry Alter pokazują, że nie. Można tylko szczęśliwie odejść.
_____________
Sprawdzam ceny dla ciebie ...