Naturalne dla młodych ludzi jest poszukiwanie własnej drogi, sprawdzanie życiowych prawd i podważanie kolejnych teorii, dotyczących recepty na udaną egzystencję. W „Spadku” Jima Stovalla, powieści przeznaczonej dla nastolatków, ten motyw powraca w radykalnej formie.
Umera Red Stevens, przeszło osiemdziesięcioletni bogacz. Pozostawia po sobie fortunę oraz niezwykle precyzyjne wskazówki, dotyczące jej rozdysponowania: testament Reda nie należy jednak do typowych, to jakby głos zza grobu; poza oficjalnymi uwagami, które odczytuje przyjaciel Reda i prawnik, Theodore Hamilton, Red przemyca dodatkowe komentarze do zachowań kolejnych członków rodziny. Pozwala sobie na okrutną szczerość, zdradzając słabości krewnych, bo zdaje sobie sprawę, że jedynie przez taki substytut publicznego napiętnowania skłoni bliskich do zmiany niedobrych przyzwyczajeń. Dwudziestoczteroletniego aroganckiego Jasona, wnuka Reda i egoistę czeka najtrudniejsze zadanie. Przez najbliższy rok będzie musiał postępować zgodnie z wytycznymi dziadka, który za życia przygotował potajemnie filmiki z odpowiednimi instrukcjami. Niezastosowanie się do reguł gry oznaczać będzie rzecz jasna utratę najwspanialszego daru, który czeka na końcu wędrówki. Jason będzie próbował sprostać wymaganiom dziadka i nieświadomie zmieni swój charakter.
Książka Stovalla, mimo ciekawego tematu, wydaje się jednak dość schematyczna, przynajmniej dorosłym czytelnikom. Dla młodzieży będzie ciekawym i oryginalnym przewodnikiem, próbą pokazania istotnych w życiu i nieprzemijalnych wartości. Mimo tego szkoda, że poszczególne rozdziały są zbudowane jako raport Jasona, przedstawiany na koniec miesiąca, a czytelnicy nie mogą towarzyszyć postaci w kolejnych doświadczeniach, nie przeżywają więc razem z Jasonem odmieniających jego charakter i egzystencję przygód, a po fakcie zapoznają się z przejściami mężczyzny. Takie rozwiązanie wymusza wręcz błyskawiczne tempo akcji i prawdą jest, że jeśli nie chciał Stovall wyjść na producenta tasiemcowo długiej książki, musiał się na nie zdecydować. W efekcie jednak zamienia się miejscami w moralizatora.
Na plus trzeba mu policzyć, że rzadko przewidywalnego. „Spadek” to powieść ważna dla młodzieży. Odskocznia od głośnych tytułów, walczących o czytelnika (chociaż przecież zgodnie z regułami rynku stworzona, według schematów, które nie wnoszą nic nowego do samego gatunku), wzruszająca i podpowiadająca wprost jak żyć. To, co w codziennej krzątaninie zwykle umyka, staje się esencją powieści Stovalla. Mamy tu do czynienia z jedną z tych pozycji, w których język literacki czy estetyczne wartości nie należą do specjalnie poszukiwanych, przekaz zajmuje pierwsze miejsce i odwraca uwagę od przeciętnej formy. Nastolatkom się on spodoba, starsi czytelnicy poczują natomiast raczej, że mają do czynienia nie z odkrywczą historią, ułatwiającą kształtowanie własnego charakteru, ale z dobrze wypełnionym szablonem, ukształtowanym zgodnie z oczekiwaniami i potrzebami grupy docelowej.
Po „Spadek” sięgnąć powinni ci odbiorcy, którzy nie mają ochoty na skomplikowaną fabułę i gwałtowne zwroty akcji, a poszukują za to wyciszenia i wskazówek, co zrobić, żeby życie było szczęśliwe. Tylko tyle czy aż tyle oferuje młodzieży Jim Stovall? Myślę jednak, że ciekawszy byłby udział w projekcie Ultimate Gift Institute, „który daje […] zmierzyć się z doświadczeniami przedstawionymi w książce”.
Miliony sprzedanych egzemplarzy Kiedy Red Stevens umiera, wszyscy członkowie jego rodziny jednoczą się w zachłannym oczekiwaniu na wielomilionowy spadek...