Sonia Magdaleny Louis to porażająca opowieść o tym, jak łatwo nam, dorosłym, przychodzi bagatelizować słowa dzieci. I o tym, jakie mogą być tego konsekwencje.
Jest rok 1979. Mająca 15 lat Sonia i dziewięcioletnia Maria cieszą się z niezwykłych prezentów, jakie otrzymują od ojca na Boże Narodzenie. Nie wiedzą, że to ostatnie wspólne święta rodziny Hamerów. Nie wiedzą też, że odejście Mateusza Hamery, który postanowi ułożyć sobie życie z nową kobietą daleko, za oceanem, położy się cieniem na losach całej rodziny. I – ostatecznie – doprowadzi do tragedii.
Nie zdradzę zbyt wiele, jeśli napiszę, że Magdalena Louis porusza w swojej powieści temat pedofilii, ukazując kolejne jej oblicza. Pokazuje, że bardzo często sprawcami czynów pedofilskich okazują się osoby społecznego zaufania, wykorzystujące swoją pozycję, reputację czy rolę w obrębie rodziny. Nie to jednak jest najbardziej poruszające, lecz fakt, że autorka współodpowiedzialnością obarcza najbliższych członków rodziny. To oni bardzo często udają, że nie dostrzegają problemu, starając się za wszelką cenę ignorować płynące ze strony dzieci sygnały czy nawet słowa wprost wyjawiające, z czym mierzyć się muszą ich dzieci. Przyczyny są różne – źle pojmowana lojalność wobec współmałżonków, strach przed nimi, obawa o to, że rodzina stanie się przedmiotem plotek czy obmowy – fakt, że to najbliżsi bardzo często gotują swoim dzieciom prawdziwe piekło lub nie pozwalają im się z niego wyrwać. Rodzina w powieści Magdaleny Louis przestaje być bezpieczną przystanią, a dom – schronieniem, często okazuje się natomiast więzieniem, z którego ofiary czynów pedofilskich po prostu muszą się wyrwać.
To główny, lecz nie jedyny problem, jaki opisuje w swojej powieści Magdalena Louis. Jest w Soni miejsce i na skrywany homoseksualizm, i na życie na emigracji zarobkowej, i na znaczenie obmowy, i na realia funkcjonowania rozbitej rodziny. Magdalena Louis kreśli bardzo przekonujące portrety swoich bohaterów, którzy mierzyć się muszą z kolejnymi ciosami od losu. Gmatwa też ich ścieżki, każąc im odnaleźć się zarówno w trudnej, szarej rzeczywistości PRL-u, jak i w pełnych barw, ale też pogrążonych w pogoni za pieniądzem Stanach Zjednoczonych. Wydarzenia rozgrywające się w USA wprowadzają sporo światła w trudną momentami do zniesienia atmosferę powieści. Tu wszystko jest możliwe, tu każdy ma swoją szansę – pytanie tylko, jak ją wykorzysta? Jest tu miejsce i na uwodzenie dużo starszych mężczyzn (celem uzyskania konkretnych korzyści), i na doświadczanie uroków życia i wszelkich – nawet tych nie całkiem legalnych używek. Louis tworzy nieco karykaturalne portrety amerykańskiej Polonii, by odmalować również powrotną podróż do kraju legendarnym „Batorym”.
Sonia to powieść naprawdę sprawnie skonstruowana. Dotykając bardzo poważnego problemu, Magdalena Louis pozostawia czytelnikowi nieco miejsca na oddech, traumę przeplatając z absurdem. Mocne, bardzo aktualne przesłanie dopełnia wstrząsającej całości. Jeśli „rozrywkowy” z założenia gatunek, jakim jest powieść obyczajowa, mierzyć się ma z prawdziwymi problemami współczesności, w atrakcyjny dla czytelnika sposób je ukazując, to właśnie tak, jak czyni to Magdalena Louis w Soni. To lektura trudna, ale godna polecenia – z pełnym przekonaniem.