„Śmietankowy pociąg” to powieść, w której fabuła ma znaczenie dalszoplanowe. Giovanni, dwudziestopięcioletni Włoch, przybywa w latach 70. do Los Angeles. Stawia sobie wyraźny cel – chce odnieść sukces zawodowy. Zatrzymuje się u swoich znajomych, Rona i Tracy. Zamierza zasmakować życia w cieniu Hollywood, próbuje znaleźć jakąś pracę. Z czasem poznaje Marshę Mellows, aktorkę ze „Śmietankowego pociągu” – dzięki niej wkracza w świat aktorów, reżyserów i producentów filmowych, dzięki niej też zaczyna dostrzegać pustkę, powierzchowność przedstawicieli tego środowiska i ich nieszczerość. Wydawałoby się, że sukces ma już w zasięgu ręki, ale...
To książka bez jednoznacznej osi konstrukcyjnej i bez wyraźnego zakończenia. Nie znajdziemy w niej mocnych akcentów kończących kolejne sceny, nie znajdziemy też fabuły wciągającej i zmuszającej do dalszej lektury. Andrea De Carlo chce bowiem zatrzymać przy sobie czytelników czymś innym – mianowicie stylem. Swoista estetyzacja okazuje się tutaj tym, co przyciąga uwagę. Autor skupia się przede wszystkim na opisie. Fabuła jest nieistotna, służy tylko wydobyciu z rzeczywistości pierwiastków tragizmu. Giovanni ma nadzieję na zrobienie kariery – jednak po upokarzającej pracy „w reklamie” (szeroko nagłośniony projekt obejmował wojaże po Westwood w kostiumie imitującym warzywo), żeby zdobyć jakąkolwiek szansę na zatrudnienie fabrykuje referencje i rozpoczyna pracę jako kelner.
Z aktorskich zapędów pozostaje mu tylko obserwowanie i naśladowanie gestów zawodowych kelnerów. Kolejną pracą, jakiej się chwyta, jest uczenie języka włoskiego. Strzępy nadziei na zawodowy sukces są czasami podsycane przez ludzi z branży filmowej. Ale w Ameryce nie tak łatwo zrobić karierę. Ron traci czas na pisaniu scenariuszy, których nikt nie ma zamiaru nawet przeczytać. Tracy popada we frustrację w związku z brakiem satysfakcjonującego zajęcia. Wszystko kręci się wokół pracy – a jej brak oznacza destrukcję międzyludzkich relacji. Giovanni przedstawia w swoim monologu upływ czasu – czasu, który paradoksalnie niczego nie zmienia. Bohater opowiada o własnym życiu, o egzystencji wolnej od jakiejkolwiek dynamiki. Relacjonuje przebieg rozmów, które do niczego nie prowadzą, przedstawia wydarzenia i zachowania napotykanych na drodze ludzi, ale czyni to zupełnie bez celu. Kolejne opowieści pozbawione są puent, analizy nic nie wnoszą w świadomość czytelników. I z tego nihilistycznego monologu wyłania się obraz człowieka zagubionego w wielkim świecie, żyjącego złudzeniami, chociaż już pozbawionego nadziei. Sens egzystencji rozmywa się w marazmie codzienności, brak ideałów miesza się z bezradnością, a niemożność pokierowania własnym życiem przypomina o zagubieniu.
Powieść ta jest odzwierciedleniem mechanizmów rządzących ludźmi, ale przede wszystkim ma ilustrować współczesne problemy i lęki egzystencjalne. Narratorskie i stylistyczne posunięcia korespondują tu z rozwiązaniami fabularnymi, są głęboko uzasadnione treścią książki. Przy okazji podkreślają smutną prawdę – kontrasty między złudzeniami i rzeczywistością. „Prawie każdy, kogo spotykałem, ukrywał projekty i ambicje, żywione od kto wie jak dawna. Wszyscy ślepo parli do przodu, ledwie draśnięci smutkiem rzeczywistości; przekonani, że znają sposób na przejście przez sieć. Miasto zdawało się przyciągać i stymulować wszelkie możliwe formy złudzeń i ambicji, które wszyscy dziwnie z nim wiążą (…).
Wszyscy marnowali wielkie zasoby talentu, który w końcu, zależnie od przypadku, może zostać odkryty lub nie”. Tak właśnie – od przypadku – zależy wszystko. Zderzenie prawdziwego świata z żywionymi od zawsze marzeniami na pewno będzie bolesne. Przetrwają najsilniejsi, albo najbardziej zobojętniali. „Śmietankowy pociąg” to składanka obrazów, rejestr przypadkowego ciągu widoków (w tym i rozmytych widoków na przyszłość). Z pewnością do książki nie powinien zaglądać ten, kto szuka w powieściach mocnych wrażeń, wyrazistości, zwartej i dynamicznej akcji. Jeśli natomiast kogoś interesują refleksje nad kondycją człowieka, poszukiwanie celu życia, filozoficzne rozważania nad sensem egzystencji i wątek szerzącego się zobojętnienia – z przyjemnością przeczyta tę książkę. Jedno jest pewne: Andrea De Carlo nie powiela utrwalonych schematów, próbuje odnaleźć własną receptę na dobrą prozę. Odważne i oryginalne rozwiązania z pewnością przyczynią mu wielbicieli. Historia nietypowa i specyficzna.
Lorenzo Telmari, mieszkający samotnie w wiejskim domu w Apeninach, jedzie do Rzymu na pogrzeb ojca, słynnego wirusologa, i wplątany zostaje w tajemniczą...
Romantyczna, kojąca opowieść, w której rockowy rytm łączy się z komediową lekkością, a lodowe smaki lata z melancholijną refleksją nad czasem, za...