Słonie w naszym domu Astrid Henn i Stephanie Schneider to niezwykle wdzięczna i czarująca propozycja dla młodego czytelnika, dzięki której dorosły (dziecko wszak to wszystko doskonale wie!) przekona się, jak wielkim kłopotem i zbędnym balastem są uprzedzenia.
Oto na czwarte piętro wprowadzili się nowi sąsiedzi. Dorośli nie są zadowoleni – „nowi" robią mnóstwo hałasu. Tupią, skaczą, skrzypią, nawet przez chwilę nie ustoją w miejscu. Zamiast jednak się z nimi spotkać i wyjaśnić, jakie zasady panują w bloku, jak należy się zachowywać, wolą snuć domysły i sąsiadów obgadywać, snując kolejne teorie na temat tego, kim mogą być. „Nowi" budzą w dawnych mieszkańcach nieuzasadnioną niechęć - „nowi", ich zdaniem, oznaczają jednoznaczne kłopoty.
Wiedziona dziecięcą ciekawością Fisia kieruje swoje kroki prosto pod ich drzwi, chcąc dowiedzieć się czy nie została obdarowana przez los towarzystwem nowych dzieci, z którymi mogłaby spędzać całe popołudnia.
Kogo zastanie po drugiej stronie drzwi? Kim są „nowi"?
Słonie w naszym domu to książka podejmująca temat tolerancji oraz niesłusznej niechęci do nowych, a tym samym – obcych. Obcych, których nie chcemy oswoić, bo musiałoby to oznaczać wyjście poza własną strefę komfortu. To także książka o obmowie, łatwości w ferowaniu sądów nawet bez jakiejkolwiek wiedzy na dany temat.
Jasna kolorystyka, barwne ilustracje oraz duże litery czynią książkę przyjazną i atrakcyjną dla młodego czytelnika. Autorzy za sprawą alegorii i obrazu snują opowieść o jednych z najpoważniejszych wad współczesnych ludzi, skłaniając do refleksji z niesłychanym wdziękiem i humorem.