Recenzja książki: Słońce na ambach

Recenzuje: Karolina Mucha

Słońce na ambach to nie jest typowa dziś książka podróżnicza – napisana przez „zawodowego” podróżnika, tworzącego komercyjne relacje na zamówienie, odwiedzającego przy tym dziesiątki krajów, w każdym z nich spędzającego najwyżej kilka tygodni. Wprawdzie i Wacław Korabiewicz nim dotarł do Etiopii odbył kilka innych wypraw (m.in. do Indii oraz w głąb brazylijskiej dżungli), jednak każdej z nich przyświecał określony cel – nie tylko poznawczy. W Etiopii Korabiewicz przebywał jako lekarz, badając nie tylko tamtejszych chorych, ale również ich kulturę, obyczaje, historię.

 

Co ważne, chociaż ten etiopski świat wciąż zadziwiał i przyciągał polskiego doktora, sprawiając, że wracał on tam wielokrotnie, nawet zachwyt krainą zaczarowanej baśni nie uczynił go bezkrytycznym. Gdy było mu źle czy niewygodnie, kiedy dostrzegał coś, czego nie aprobował, pisał o tym wprost.

 

Podobnie surowy (obiektywny?) bywał wobec napotykanych ludzi – urzędników, oficjałów, pacjentów, współpracowników – nawet, kiedy spotykał wciąż uśmiechniętych, życzliwych najpiękniejszych ludzi na ziemi (a za takich uważał Etiopczyków). Kodeks Korabiewicza był jasny: nie aprobował niewolnictwa, poniżania innych, tępił lenistwo, niedbalstwo, brud.

 

A właśnie z tymi elementami spotykał się w Etiopii na co dzień. W dodatku miał do czynienia z trudnym – pod wieloma względami – klimatem. Musiał radzić sobie nie tylko ze skutkami wielkich, niszczycielskich ulew w porze deszczowej, ale również z morzem niekończącej się biurokracji. Choć dla wielu ta druga przeszkoda (w połączeniu z brakiem pośpiechu i niesłownością etopiskich władz) byłaby wystarczająco zniechęcająca, Korabiewicz, uzbroiwszy się w cierpliwość, dystans i poczucie humoru, w żaden sosób jej nie uległ. Co więcej, po latach przybył do Etiopii po raz kolejny. Już nie jako lekarz, ale jako etnograf-amator, zbieracz unikatowych, ręcznie robionych krzyży. By je zdobyć, przemierzał najtrudniejsze, mordercze wręcz szlaki, coraz dokładniej poznając tę niezwykłą krainę i jej mieszkańców.

 

I chociaż Słońce na ambach powstało kilkadziesiąt lat temu (Korabiewicz poznawał Afrykę głównie w latach 40- i 50-tych ubiegłego wieku), z pewnością książka ta należy do tych pozycji, po które zawsze warto będzie sięgać. Chociażby dlatego, że opisywana tu rzeczywistość dawno się zmieniła, a wspomniani ludzie i miejsca dzięki Korabiewiczowej relacji na zawsze pozostaną niemal żywymi. Szkoda tylko, że dołączone fotografie nie zostały wykonane przez samego autora i nie ukazują bohaterów jego opowieści. I tak jednak stanowią one istotny walor publikacji, ukazując charakterystycznych mieszańców oraz niepowtarzalne krajobrazy krainy zaczarowanej baśni.

Kup książkę Słońce na ambach

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Słońce na ambach
Książka
Słońce na ambach
Wacław Korabiewicz
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy